Wczoraj, wraz z dwoma kolegami, usłyszał wyrok za napady na dwa białostockie kantory - przy ul. Sienkiewicza i Bohaterów Getta. On posiedzi najdłużej - 13 lat (pozostali po 10 i 12). Zanim jednak trafił przed sąd, samodzielnie próbował napaść na kolejny kantor.
Paradoksem jest to, że jako jedyny podczas procesu był na wolności. Jego koledzy czekali na wyrok w areszcie. On, twierdząc, że jest niewinny, kilka miesięcy temu uciekł z policyjnego konwoju. Po dwóch tygodniach ukrywania się, znów został zatrzymany. Trafił na trzy miesiące do aresztu, ale gdy ten się skończył, wyszedł na wolność.
Wtedy uznał, że nie ma obowiązku stawiać się w sądzie. W poniedziałek nie przyszedł na rozprawę pod pretekstem choroby. Wtedy jednak... ponownie ukrywał się przed policją, ponieważ, będąc na wolności, próbował napaść na kantor na os. Nowe Miasto w Białymstoku. We wtorek wpadł w ręce policji. Dzięki temu stawił się, a raczej - został doprowadzony na wczorajsze ogłoszenie wyroku w sądzie okręgowym.
- Napady, których dokonali Mariusz R., Daniel R. i Wojciech W. były wyjątkowo zuchwałe - stwierdziła w uzasadnieniu wyroku sędzia. - I trzeba to podkreślić. Oskarżeni działali w sposób zaplanowany, w dzień, w miejscach, w których każdy mógł ich zobaczyć. Dowodzi to tego, iż nie bali się wykrycia i zatrzymania.
Dodała, że sprawcy byli wcześniej karani za podobne przestępstwa. A kary niczego ich nie nauczyły.
- Jestem zadowolony z wyroku - mówił Tadeusz Chojnowski, właściciel jednego z okradzionych kantorów (sąd nakazał skazanym naprawienie szkody). - To kosztowało mnie dużo nerwów. Do tej pory odczuwam skutki napadu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?