Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeżewo: Nowy proces, nowi świadkowie

(ika)
Kierowcy muszą mieć do siebie zaufanie. Gdyby jednak w czasie trasy miał problemy z jazdą, musiałbym się zatrzymać i zmienić go za kierownią - zeznawał dzisiaj Adam O. - Po powrocie na pewno zgłosiłbym to do dyspozytora. W przyszłości jednak nie chciałbym z taka osobą jeździć - zapewniał.

To jeden z pierwszych spośród 200 świadków jacy mają być przesłuchani w rozpoczętym niedawno procesie przeciwko szefom firmy turystycznej Romuldowi Z. i Janinie Z. To oni blisko 5 lat temu wynajęli autokar młodzieży jadącej na pielgrzymkę do Częstochowy. W pożarze pojazdu zginęło wówczas 13 osób. W tym dwaj kierowcy.

- Obu znałem osobiście. Pracowaliśmy razem w firmie transportowej - mówił Adam O. - Zbiegniewa S. znałem nawet całkiem dobrze. Mieszkaliśmy koło siebie. Nie było jednak w firmie żadnych rozmów na temat ich chorób. Nie słyszałem też, żeby sami się na coś uskarżali. Nie wiem też dlaczego zwolnili go z poprzedniej firmy. Nie rozmawialiśmy o pracy.

Zbiegniew S., kierowca który był zmiennikiem w autokarze wiozącym młodzież na pielgrzymkę do Częstochowy, chorował na cukrzycę. Z powodu niebezpiecznych objawów jak zasłabnięcia, utrata koncentracji czy problemy ze wzrokiem, zarówno cukrzyca jak i padaczka, którą miał drugi z kierowców Zbiegniew A., dyskwalifikują kandydatów na kierowców. Mimo to pracodawca nie skierował ich na badania kontrolne. Nie dopilnował również dostarczenie przez nich aktualnych badań potwierdzających brak przeciwskazań do wykonywania zawodu.

Oszukiwali przy naliczaniu godzin kierowców

Państwu Z. postawiono łącznie około 70 zarzutów. Najważniejszy z nich to sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Ale jest wiele innych.

Oskarżonym prokuratura zarzuca między innymi zgłaszanie nieprawdziwych danych do ZUS-u co miało wpływ na wysokość świadczeń wypłacanych pracownikom, poświadczenie nieprawdy. Ale także oszustwa na tachografach i przy naliczaniu godzin kierowców.

- Z rejestru straży granicznej wynika, że 27 października 2007 roku dwukrotnie przekraczał pan granicę w Kuźnicy Białostockiej, mimo, że miał pan wówczas dzień wolny. Czy potrafi pan wytłumaczyć? - pytał dziś sędzia.

- Nie potrafię tego wytłumaczyć. Kazali jechać to jechałem - tłumaczył się świadek Adam O. Następnego dnia kierowca również wyruszyl w trasę. Z rejestru godzin wjazdu i wyjazdu z Polski wynika, że nie mógł on spędzić na odpoczynku wymaganych min. 11 godzi. Sytuacja powtarzała się kilkukrotnie na przestrzeni wielu miesięcy.

Następna rozprawa za tydzień.

Odnośnie tragicznego wypadku koło Jeżewa zapadły już pierwsze wyroki. Miesiąc temu na kary od 6 miesięcy do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu skazał białostocki sąd m. in. lekarkę medycyny pracy, specjalistów ds. bhp i kierowniczkę kadr.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna