Karpie jedzą mu z ręki

Gospodarz z Sidry mówi o sobie, że jest wielkim miłośnikiem zwierząt. Jeszcze rok temu Leszek Huryn był właścicielem stada dzików.

- Bardzo się do nich przywiązałem - mówi Leszek Huryn. - Pierwszą lochę i odyńca kupiłem w 2000 roku od znajomego z Piły. Nazwałem je Mańka i Franek. Były ozdobą mojej zagrody przez wiele lat. Po jakimś czasie miałem już 20 sztuk. Każdy, kto zobaczył moje dziki, nie mógł się nadziwić, jak bardzo są oswojone.

Niestety, gospodarz musiał zrezygnować z tej hodowli.

- Nie miałem innego wyjścia, bo zaczęły obowiązywać nowe przepisy. Żeby hodować dziki musiałbym złamać prawo, a tego chciałem uniknąć - dodaje nasz rozmówca.

Hektary na stawy
W międzyczasie po zagrodzie Leszka Huryna spacerowały bażanty. Być może wkrótce ponownie będzie można je podziwiać w gospodarstwie w Sidrze.

Obecnie pan Leszek skupił się na hodowli ryb.

- Zawsze byłem ogromnym pasjonatem wędkarstwa - mówi gospodarz z Sidry. - Właśnie to zainteresowanie sprawiło, że zacząłem inwestować w budowę stawów.

Od 1985 do 1990 roku Leszek Huryn wybudował w sumie siedem stawów, które zajęły łączną powierzchnię 6 hektarów. Zbiorniki w jego gospodarstwie są zasilane w wodę ze źródeł własnych oraz okresowo z rzeki Sidra, będącej dopływem Biebrzy.

Klienci cenią jakość
W pracach związanych z hodowlą ryb uczestniczy cała rodzina.

- W naszych stawach pływają karpie, liny, szczupaki, tołpygi, amury i sumy. Teraz przed Bożym Narodzeniem największym zainteresowaniem kupujących cieszą się karpie. Taką już mamy w Polsce tradycję - podkreśla pan Leszek.

Tajniki dotyczące hodowli ryb gospodarz zgłębiał m.in. odwiedzając właścicieli okolicznych stawów.

- Wszystkie ryby w postaci wylęgu sprowadzamy z renomowanych polskich wylęgarni - wyjaśnia. - Wyhodowane sztuki w postaci narybku, kroczka i ryb towarowych sprzedajemy na terenie powiatu sokólskiego, augustowskiego, białostockiego i monieckiego.

Położenie stawów na obszarze Zielonych Płuc Polski, a także ich właściwa pielęgnacja i naturalny pokarm, sprawiają, że ryby z gospodarstwa w Sidrze mają wyjątkowo apetyczny smak. Doceniają to klienci, którzy ustawiają się w kolejce po towar z gospodarstwa Leszka Huryna

- Czasami śmieję się, że moje ryby są smaczne, bo traktuję je w wyjątkowy sposób - mówi właściciel sidrzańskich stawów. - Latem, kiedy podchodzę do wody, karpie jedzą mi z ręki. Po chwili dołączają do nich amury i pozostałe.

Wyprawa na ścieżkę
W połowie 2009 roku obok rybnych stawów Leszka Huryna powstała ścieżka edukacyjna. Właściciel terenu udostępnia ją zwiedzającym od wiosny do późnej jesieni.

- Na ścieżce ustawiłem sześć tablic informacyjnych. Dotyczą one hodowli ryb, ptactwa wodnego, roślinności wodnej oraz szkodników rybnych - mówi pan Leszek. - Ścieżka ma 2000 metrów długości. Ci, którzy zechcą nią przejść, dowiedzą się chociażby tego, jak poważnym problemem są bobry, wydry, norki amerykańskie, czaple siwe, kormorany oraz jastrzębie rybołowy. Bobry niszczą wały stawów, a pozostałe z wymienionych zwierząt i ptaków potrafią sprawić, że w skali roku produkcja obniży się nawet o połowę - dodaje.

Do Sidry przyjadą daniele
Na stawach Leszka Huryna w 2009 roku pływało blisko 200 gęsi.

- W kolejnym roku planuję, że ich liczba wzrośnie do 500 sztuk. Jest to związane z dużym zapotrzebowaniem i zainteresowaniem wolnochodzącymi gęsiami wiejskimi na rynku lokalnym - powiedział pan Leszek.

Gospodarz ma też inne plany na nowy rok. - Chciałbym wrócić do hodowli bażantów - mówi. - Myślę też o sprowadzeniu do swojego gospodarstwa danieli. W tej chwili przygotowuję zagrody dla tych zwierząt.