Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. Jej przyczyny bada instytucja zamieszana w skandale i afery

(l)
Szczątki polskiego tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010
Szczątki polskiego tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 yandex.ru
Historia Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego i jego szefowej, Tatiany Anodiny, badających okoliczności katastrofy w Smoleńsku, to pasmo wielkich afer i skandali korupcyjnych - pisze "Newsweek Polska".

Jak donosi "Newsweek", MAK to instytucja, która niepodzielnie włada postradziecką przestrzenią powietrzną. Do tego jest reliktem Związku Radzieckiego, który formalnie rozwiązano 30 grudnia 1991 roku. W to miejsce jedenaście byłych republik sowieckich powołało Wspólnotę Niepodległych Państw. MAK miał odpowiadać za ich przestrzeń powietrzną. Wspólnota obumarła, a MAK ...rozkwitł.

Jego szefowa generał lotnictwa Tatiana Anodina to jedna z najbardziej wpływowych, najpotężniejszych i zapewne najbogatszych kobiet w Rosji. Ma 71 lat. Z awiacją jest związana od dziecka - jej ojciec był pilotem wojskowym. Wiele lat pracowała w ministerstwie lotnictwa ZSRR.

Według "Newsweeka", największe kontrowersje budzi fakt, że orzekając o przyczynach katastrof lotniczych MAK jest sędzią we własnej sprawie - on bowiem dopuszcza do użytku sprzęt, którego ewentualne awarie czy wady musi później stwierdzić.Tak było np. kilka lat temu w przypadku katastrofy ormiańskiego A320 . O spowodowanie katastrofy MAK oskarżył załogę, zataił zaś dowody dotyczące błędów obsługi lotniska i fatalnego stanu technicznego portu lotniczego (który wcześniej sam certyfikował). Sprawa wywołała tak duże kontrowersje, że prasa ormiańska zażądała, by Armenia wystąpiła z MAK.

W 2007 r. pilot linii Azor-Awia Aleksander Kazncew, którego MAK obarczył odpowiedzialnością za rozbicie trzy lata wcześniej na lotnisku w Baku Iła-76, wytoczył liniom lotniczym, do których należał samolot, proces o zniesławienie. Przedstawił dokumenty, z których wynikało, że silniki feralnej maszyny siedem lat przed katastrofą zostały przez właściciela skreślone ze stanu i zakwalifikowane jako złom. Tuż przed katastrofą zużyte silniki znów zamontowano do Iła. MAK wydał na nie certyfikat, a przewoźnik, jakby spodziewając się katastrofy, ubezpieczył samolot na 10 milionów dolarów - podaje "Newsweek".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna