Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. Żadne urządzenie nie uległo awarii, nie doszło też do użycia broni

(wj, kp)
Satelitarne zdjęcie lotniska w Smoleńsku
Satelitarne zdjęcie lotniska w Smoleńsku
Są nowe wątki, które być może pomogą ustalić przyczyny katastrofy w Smoleńsku.

Prokurator generalny RP Andrzej Seremet powiedział po spotkaniu w Moskwie ze swym odpowiednikiem, że z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, iż żadne urządzenie w samolocie nie wykazało awarii przed uderzeniem w ziemię. - Wyniki badań nie wskazują też, żeby na pokładzie Tu-154 doszło do użycia jakiejkolwiek broni - dodał.

W czwartek w Moskwie Andrzej Seremet spotkał się z prokuratorem generalnym Federacji Rosyjskiej Jurijem Czajką. Spotkanie było poświęcone ustaleniom śledztwa ws. katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku 10 kwietnia. Seremet powtórzył, że rosyjscy prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej, nie są w stanie na razie powiedzieć, kiedy Polska otrzyma całość materiałów - informuje serwis wp.pl, cytując depeszę PAP.

Z kolei - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - piąty głos w kabinie pilotów, który zarejestrowała czarna skrzynka krótko przed upadkiem prezydenckiego tupolewa najprawdopodobniej należał do dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany z MSZ.

Według "Wyborczej", Kazan miał zapytać pilotów, czy cały lot przebiega zgodnie z planem oraz o ewentualne opóźnienie na przybycie na uroczystości do Katynia.

W sprawie identyfikacji głosu Kazany polecił do Rosji przedstawiciel MSZ.

Z kolei Nikołaj Łosiew, emerytowany pilot wojskowy, właściciel pobliskiej działki, który był na lotnisku "Siewiernyj" w Smoleńsku 20 minut po katastrofie, powiedział Polskiemu Radiu, że w rozbitej kabinie widział oprócz członków załogi przypiętych pasami do foteli ciało jeszcze jednej osoby. Nikołaj Łosiew nie potrafi powiedzieć nic więcej o tej osobie.

Czytaj też artykuły w naszym specjalnym serwisie poświęconemu:katastrofie w Smoleńsku.
Tymczasem dziennikarze radia TOK FM ujawnili, że w lutym 2005 roku rządowy Tu-154 podchodząc do lądowania w Zurychu prawie zderzył się z wykonującym ten sam manewr airbusem A319.
Po tym zdarzeniu powstał raport, który w następujący sposób skomentował pułkownik Tomasz Pietrzak, były dowódca specjalnego pułku lotnictwa transportowego: - Po 1989 roku tupolewy były chaotycznie doposażane urządzeniami produkowanymi w USA, niekompatybilnymi z technologią radziecką. - Były więc robione hybrydy: coś ominięto, coś zostawiono.
"Dziennik Polska The Times", który pisze o sprawie podkreśla, że podstawową różnicą w lotnictwie wojskowym między państwami zachodnimi a dawnym blokiem sowieckim jest różny system jednostek.
Czy te różnice rzeczywiście wpłynęły na tragedię? - ustali śledztwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna