MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Arz do bulu

Konrad Kruszewski
Jak Państwo łaskawie zauważyliście, udało mi się w tytule popełnić dwa błędy ortograficzne, czyli osiągnąć wynik podobny do prezydenta hrabiego (nowa pisownia chrabiego) Bronisława Komorowskiego.

Jednocześnie nawiązałem do modnej ostatnio tendencji w warszawskiej prasie, aby tygodniki opinii ("Uważam, rze") miały w nazwie błąd - "mylny błąd" (a to już jest tendencja do kaleczenia polskiego języka w reklamie). Tym jednym tytułem udowodniłem, rze (dawniej "że") kompetencje mam zbliżone do prezydenta, mógłbym pisać w tygodniku opinii, którego opinie widocznie skierowane są do osób bez matury - bądź z daleko posuniętą dysleksją - oraz pracować w reklamie. A gdybym jeszcze "mylny błąd" napisał (jak Jarosław Kaczyński "obiad") z "t" zamiast "d" na końcu, to nadawałbym się, i to "arz do bulu" na premiera i na prezesa jednocześnie. Proszę mi powiedzieć, gdzie jest taki drugi kraj na świecie, który przed ludźmi niedouczonymi roztacza tak wspaniałe perspektywy.

Wszyscy już chyba wiedzą, że prezydent Komorowski połączył się w "bulu i nadzieji" (jego wpis do księgi kondolencyjnej) z narodem japońskim. Nie połączył się sam, bo wmanewrował w to również nas, gdyż połączył się w imieniu wszystkich Polaków. A skoro tak, to ja wysiadam - taka łączność jako Polakowi mi nie odpowiada. Ja łączę się bowiem w "bólu i nadziei", a nie w "bulu nadzieji". Na własny koszt się łączę, bez pośrednictwa prezydenckiego, bo takiego pośrednictwa się wstydzę. A jak się muszą wstydzić nauczyciele języka polskiego.

Wyobrażam sobie, że gdyby Bronek Komorowski chodził ze mną za "komuny" do szkoły, to by go do matury raczej dopuścili. Takie bowiem były czasy, że dopuszczali prawie wszystkich. Z mojego rocznika w mojej szkole nie dopuszczono tylko jednego kolegi i to za to, że podczas studniówki pospijał wódkę (przemyślnie ukrytą w butelkach po oranżadzie) ze stolika nauczycielskiego. Uczynił to na oczach zdumionych nauczycieli i, co najbardziej wzburzyło grono pedagogiczne, nawet nie podziękował. Ale w jaki sposób Bronek maturę zdał, to jest już dla mnie zagadka. Trzeba było przecież za naszych czasów napisać wypracowanie z języka polskiego. A jak ktoś pisze "bul", to nie przez przypadek. To nie jest literówka. On już tak się nauczył, albo ma daleko posuniętą dysleksję. Można zakładać, że napisze również "ruża", "kóra" i "chipopotam". Wiem, że w narodzie istnieją osoby, które tak potrafią i ta umiejętność w ogóle im w rzyciu (dawniej w życiu) nie przeszkadza. Ale, litości, nie zasiadają one w fotelu prezydenckim!

Mamy takie elity, na jakie sobie zasłużyliśmy. A w przypadku elit politycznych nawet je sobie sami wybraliśmy. Nie powinno nas zatem dziwić, że są takie, jakie są. Większość z nas niczego nie czyta, to i pisać nie potrafi. Do nieprzeczytania ani jednej książki w ciągu roku przyznaje się ponad 60 proc. Polaków. Ilu się nie przyznaje ze wstydu? Tego statystyki nie pokazują. One pokazują natomiast, że coraz więcej Polaków wstydu nie ma. Państwo, którzy czytacie ten felieton, należycie do elity. Nie z tego powodu, że to jest mój felieton, tylko dlatego, że w ogóle jeszcze czytacie słowo drukowane. Inni bowiem nie czytają już niczego. No, może jeszcze przeglądają strony i fora internetowe. Ale proszę mi znaleźć chociaż jedno zdanie, które na forum internetowym napisane by było po polsku.

Polacy nie czytają, Polacy piszą. Zamienili się w pisarzy. Piszą, jak nie blogi, to przynajmniej wpisy na portalach społecznościowych, bądź forach internetowych. Piszą, ale potem tego nie czytają, bo gdyby przeczytali ze zrozumieniem to, co napisali, spaliliby się ze wstydu. Dlatego pomysł Jarosława Kaczyńskiego, aby przed wyborami robić kandydatom dyktanda z ortografii nie jest zbyt fortunny. Po pierwsze dlatego, że prezes Jarosław, podobnie jak prezydent Bronisław, by tego dyktanda nie zdał. Bronisław z powodu "bulu", Jarosław dlatego, że zjadł dobry "obiat". A po drugie, wyborcy w ogóle by się tym nie przejęli. Wychowani na telewizji (tam ostatnio króluje "mylny błąd") i na internecie wybraliby nawet kandydata, który popełnił więcej błędów. Wydałby się im bowiem bliższy.

W tym momencie chciałem ten felieton skończyć i pozostać w złudzeniu, że ci, którzy czytają, potrafią poprawnie pisać, ale otrzymałem list od pani Cecylii (pozdrawiam panią, pani Cecylio i ściskam serdecznie), która miała dla mnie taką ciekawą propozycję (cytuję w oryginale): "Idź cymbale do komunii, zrób rachunek sumienia i nieobrażaj nas, możesz obrażać swoich najbliższych od nas wara. Przestań mleć jęzorem, bo ci stanie kołem, na to zasługujesz. Nie ty gnoju, walczyłeś o Polskę, nie ty wyrwałeś ją z rąk oprawców, nie jesteś godzien guzika tych naszych dziadów (...). Zadaj sobie pytanie: dlaczego to ja? Kim jestem? Dlaczego to robię, depczę tych Wspaniałych polaków".

I tak dalej, wartkim tekstem, w którym błędy takie jak "nieobrażaj" są zrozumiałe przy tak gorącym wybuchu patriotyzmu w obronie prezesa Kaczyńskiego. Nie jest natomiast dla mnie zrozumiałe, jak przy tak gorącej patriotycznej emanacji można napisać "Wspaniałych polaków". Zwątpiłem w siebie, bo chociaż pani Cecylia na początku napisała "twojego szmatławca nie kupuję", to jednak przecież czyta. Rozbudza ją to co prawda patriotycznie, ale w kwestii ortografii nic nie daje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna