Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych

Konrad Kruszewski [email protected]
Jest pilne oczekiwanie przeprosin.

Trzeba przepraszać i tyle! Odkąd na scenie politycznej pojawił się Jarosław Kaczyński razem z PiS-em, to oczekiwanie przeprosin wyłącznie się nasila. A nawet przesila. Właśnie poseł suwalski Zieliński w Radiu Zet uświadomił wszystkim, że same przeprosiny już teraz nie wystarczą. Teraz oprócz przeprosin trzeba będzie złożyć również deklarację zaniechania.

Od tygodnia najczęściej powtarzane zdanie przez polityków PiS, które jednocześnie, jak rozumiem, jest ich deklaracją ideową na nadchodzące wybory samorządowe, brzmi: "Muszą przeprosić". Występuje ono również w wersji warunkowej: "Dopóki nie przeproszą" (nie przeprosi - tu wstaw według uznania; premier, prezydent, Palikot itp.). Okazuje się jednak, co zresztą podejrzewałem już znacznie wcześniej, że same przeprosiny nie wystarczą. Poseł suwalski Zieliński żąda jeszcze po przeprosinach zaniechania. - "Powinni przeprosić, ale to jest za mało, bo słowo można wypowiedzieć i nic z tego nie wynika. Powinni zmienić sposób postępowania, zaniechać agresji, zaniechać szyderstwa" - powiedział w Radiu ZET poseł PiS Jarosław Zieliński.

Obawiam się jednak, że i zaniechanie może okazać się niewystarczające. Że mogą pojawić się kolejne żądania - na przykład zadośćuczynienia. Dlatego proponuję, żeby żądania PiS-u załatwić raz na zawsze sprawdzoną formułą spowiedzi. Żeby prezes Kaczyński (bo któż by inny?) odpuścił grzechy, trzeba się przed nim wyspowiadać. Spowiedź zawiera bowiem wszystkie te elementy, które mogłyby satysfakcjonować PiS. A zatem: rachunek sumienia, sumienne wyznanie wszystkich grzechów, szczery żal za grzechy i także obietnicę poprawy. Wówczas można by się ubiegać o wybaczenie, czyli rozgrzeszenie.

Wyobrażam to sobie tak: na Krakowskie Przedmieście powraca krzyż (jego usunięcie to największy grzech przecież), pod tym krzyżem wybudowany zostaje konfesjonał, w którym zasiądzie Jarosław Kaczyński. A przed konfesjonałem na klęczkach po kolei: prezydent, premier, marszałek, Palikot, Niesiołowski, Walter i inni. Poseł Jurgiel i Zieliński stoją i posypują klęczącym głowy popiołem. Każdy wyznaje grzechy, leje ślozy szczere i obiecuje poprawę. A prezes oczywiście wyznacza pokutę, bo pokuta za takie grzechy musi być. Premier na przykład w ramach pokuty wybuduje przed pałacem prezydenckim największy na świecie pomnik - pomnik wiadomo kogo. Walter - zamknie "Szkło kontaktowe", a dodatkowo jeszcze wywali na zbity pysk Majewskiego z Wojewódzkim, prezydent - o ten nagrzeszył najwięcej - w ramach pokuty zrezygnuje ze swojego urzędu, bo jego prezydentura jest największym świństwem wyrządzonym Jarosławowi. Potem trzeba byłoby jeszcze podpisać deklarację łódzką. A na zakończenie prezes Kaczyński wybaczałby i mówił: "Idź i nie grzesz więcej". Czyli spadaj z polityki.

Nachalne domaganie się przeprosin to znakomity pomysł na przerżnięcie wyborów samorządowych. Super program po prostu. Wyborczy! Aż się nie chce iść na wybory, bo wynik jest już z góry przesądzony. Tym bardziej, że badania opinii publicznej pokazują, że to domagający się przeprosin sam powinien przepraszać. PiS postrzegany jest bowiem przez Polaków jako partia najbardziej ze wszystkich odpowiedzialna (dwukrotnie bardziej od PO) za język agresji w polityce. Z tego wynika, że prezes Kaczyński zachowuje się dzisiaj jak wilk, który zjadł babcię, a od Czerwonego Kapturka domaga się przeprosin, bo się nabawił niestrawności.

W PiS-ie również mają już świadomość przegrania kolejnych wyborów. I to jeszcze jaką! Główny spin doktor tej partii, dawny bulterier, Jacek Kurski, przyznał się do tego publicznie i tak określił warunki, które mogłyby ten stan rzeczy zmienić: - Wygramy tylko w wypadku katastrofy gospodarczej, społecznej na poziomie braku wypłat, wynagrodzeń, emerytur, dostaw prądu. Ale ja kocham Polskę i nie życzę jej takiego krachu - podkreślił europoseł. A eurodeputowany Migalski posuwa się jeszcze dalej i interpretując wypowiedź Kurskiego pisze na swoim blogu, że "jedynie w przypadku politycznego i gospodarczego Armagedonu możliwy jest powrót PiS do władzy." Czyli właściwie nigdy, a już na pewno nie w tych wyborach, bo w ciągu najbliższych miesięcy na żadną katastrofę się nie zanosi. Oczywiście, nic nie jest przesądzone i dane raz na zawsze. Katastrofa gospodarcza, nie daj Boże, mogłaby nas kiedyś dopaść. Ale ja wolałbym, żeby nie dopadła. Myślę, że wielu pisowców też by sobie tego nie życzyło. Tak że opierając swą politykę na oczekiwaniu przeprosin Jarosław Kaczyński razem ze swoją partią mają szansę dotrwać w opozycji do Sądu Ostatecznego, bo wtedy nadejdzie wyczekiwany Armagedon.

I o to chodzi. Dopiero wtedy bowiem polityka przeprosin znajdzie właściwe zastosowanie. Tylko kogo innego trzeba będzie już przepraszać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna