Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Jerzy Waląga - O jego brawurze mówili długo...

JAN HLEBOWICZ
Ks. Józef Waląg jako proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Pruszczu Gdańskim
Ks. Józef Waląg jako proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Pruszczu Gdańskim FOT. ARCHIWUM PRYWATNE HALINY WALĄG-GALISZEWSKIEJ
W strukturach Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej służył jako kapelan. Organizował samoobronę przed Ukraińską Powstańczą Armią. Należał do Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Był więziony przez komunistyczne władze.

rzez lata życiorys ks. Józefa Waląga pozostawał znany wąskiej grupie mieszkańców Pruszcza Gdańskiego, gdzie przez kolejne dekady współtworzył życie religijne i społeczne. Dzisiaj na temat niezłomnego duchownego powstają audycje, wystawy i filmy dokumentalne o zasięgu ogólnopolskim.

Uczeń

Przyszły duchowny przyszedł na świat 2 stycznia 1910 r. w małopolskiej wsi Moszczenica. Był jednym z 12 dzieci rolników, Jana i Katarzyny (z domu Rycek). Kształcił się w Państwowym Gimnazjum im. Marcina Kromera w Gorlicach. Uczniem był raczej przeciętnym, a jednocześnie pilnym, niesprawiającym kłopotów. Świadectwo dojrzałości przyszłego kapłana wypełniały głównie oceny dostateczne. Po zdaniu matury w 1928 r. postanowił, że resztę swojego życia poświęci Bogu i innym ludziom. Wstąpił do Seminarium Duchownego we Lwowie. W czasie studiów każdą wolną chwilę spędzał w Moszczenicy, pomagając rodzicom na roli. 19 czerwca 1933 r. na Uniwersytecie Jana Kazimierza obronił na ocenę dobrą pracę magisterską „Chrystus Pan a trędowaci”. Po latach przyznawał: „Dziękuję przede wszystkim moim rodzicom za łaskę chrztu świętego, za atmosferę religijną w domu, a że było nas dwanaścioro (niektórzy umarli w dzieciństwie), dziękuję za życie skromne, ale pracowite (…), dziękuję rodzicom za ograniczanie się w wydatkach, bym ja mógł się kształcić”. Po święceniach kapłańskich rozpoczął pracę jako wikariusz i prefekt w archidiecezji lwowskiej. Posługiwał kolejno w parafiach trzech województw: tarnopolskiego, stanisławowskiego i lwowskiego.

Na plebanii u „Górala”

W czasie II wojny światowej wstąpił do ZWZ-AK. W 1942 r. należał do placówki Nowa Grobla, kryptonim „Nowość”, pod dowództwem Antoniego Krzanowskiego, ps. „Ord”, wchodzącej w skład Obwodu ZWZ-AK Jarosław. Pod ps. „Góral” brał udział w gromadzeniu broni, prowadził tajne nauczanie, dostarczał meldunki, kolportował podziemną prasę. Służył jako duszpasterz oddziałów partyzanckich, uczestnicząc w bezpośrednich walkach. „W lasach biłgorajskich walczyła bardzo dzielnie partyzantka, w której kapelanem był ks. «Góral». O jego brawurze podczas walk partyzanckich z okupantem żołnierze długo po tych walkach mówili z entuzjazmem” – odnotował ks. Józef Zator-Przytocki pisząc o ks. Walągu. W drugiej połowie lipca 1944 r. władzę na terenach południowo- wschodniej Polski przejął sowiecki okupant. W tym czasie ks. Waląg – administrator parafii Łukawiec (powiat lubaczowski) otrzymał awans na kapitana i kapelana Obwodu AK Lubaczów. Na plebanii u „Górala”, gdzie stacjonował sztab, obmyślane były najważniejsze akcje, m.in. udane zamachy na szefa lokalnej „bezpieki” Mikołaja Hasiuka, komendanta powiatowego MO Leona Bębna, likwidacja doradcy NKWD mjr. Bałyszowa, czy odbicie z rąk NKWD aresztowanego żołnierza AK Juliana Bistronia „Godziemby”. To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie obsadzenie przez Obwód AK Lubaczów swoimi ludźmi stanowisk w Komendzie Powiatowej Milicji Obywatelskiej i posterunkach terenowych. Obok oficjalnej struktury milicyjnej wyznaczonej przez komendanta powiatowego MO, istniała tajna struktura tworzona przez członków AK.

Zakładnik

W Łukawcu ks. Waląg organizował samoobronę przed sotnią Ukraińskiej Powstańczej Armii „Siromanci”, dowodzoną przez Dmytro Karpenkę „Jastruba”. „O walkach z Ukraińcami nie wspominał nigdy. Kiedy tylko próbowałem wydobyć od niego jakieś informacje, zamykał się w sobie, zamyślał, milkł” – mówił Leon Wejer, wieloletni przyjaciel ks. Waląga. Kilka miesięcy później w przysiółku wsi Lubliniec Nowy doszło do zawarcia lokalnego „miru” (porozumienia) między AK i UPA. Kiedy wydawało się, że negocjacje zostaną zerwane, ks. Waląg zadeklarował przyjęcie roli zakładnika, by rozwiać wątpliwości dotyczące zasadzki którejś ze stron. Podobną deklarację złożył współpracujący z UPA kapłan greckokatolicki ks. Adam Ślusarczyk, ps. „Knyha”. Obaj duchowni pragnęli zatrzymać rozlew krwi. „Przez całe życie ogromną traumą dla prałata [ks. Waląga] było to, że wielu jego kolegów z rocznika seminaryjnego zostało zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich (…). Ks. Józef do końca życia nie mógł się z tym pogodzić. Zadawał sobie pytanie: «Czemu ja przeżyłem, a oni zginęli? »” – podkreślał po latach ks. Andrzej Żebrowski.

„Marian” w smoczej jamie

W styczniu 1946 r. ks. Waląg przystąpił do WiN, ps. „Marian”. W ramach Rejonu V Tomaszów Lubelski wystawiał fałszywe metryki i karty ewakuacyjne dla zagrożonych aresztowaniami żołnierzy, rozdawał lokalnej ludności i partyzantom otrzymywane z UNRRA odzież i żywność, współtworzył plany ataków na Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego. Jedną z najbardziej brawurowych akcji był skuteczny zamach na Iwana Daniłowa, komendanta wojennego Armii Czerwonej. Po kilku miesiącach aktywnej działalności ks. Waląg wpadł w ręce „bezpieki”. Został aresztowany na oczach swoich parafian, a następnie przewieziony do „smoczej jamy” – cieszącego się złą sławą aresztu i więzienia NKWD i UB w Tomaszowie Lubelskim, w którym swoje „kariery” zaczynali najwięksi oprawcy PRL – Eugeniusz Chimczak czy Aleksander Żebrun. Jak zeznał jeden ze świadków, „w stosowaniu sadystycznych metod przesłuchań ograniczała ich tylko wyobraźnia”. Po miesiącu ks. Waląg trafił do więzienia na Zamku Lubelskim. Został oskarżony przez podprokuratora kpt. Józefa Feldmana m.in. o uczestnictwo „w związku mającym na celu zmianę przemocą ustroju Państwa Polskiego i z wiedzą o tym, że faszystowska organizacja WiN gromadzi środki walki orężnej, udzielał pomocy temuż związkowi i powtarzającej się pomocy jego członkom przez dostarczanie informacji o urzędach państwowych i przez zaopatrywanie w środki materialne, tudzież w środki do fałszowania dokumentów”. 15 marca 1947 r. usłyszał wyrok czterech lat pozbawienia wolności. Rozprawie przewodniczył sędzia por. Florian Kirschke, ten sam, który dwa lata później skazał na karę śmierci Henryka Wieliczkę „Lufę”, dowódcę 4. szwadronu 5. Wileńskiej Brygady AK pod dowództwem „Łupaszki”. Dwa dni po ogłoszeniu wyroku ks. Waląg na mocy ustawy amnestyjnej został zwolniony.

Ucieczka na północ

Po opuszczeniu więzienia ks. Waląg był śledzony i otrzymywał pogróżki. Z obawy przed ponownym aresztowaniem zwrócił się o pomoc do abp. Eugeniusza Baziaka. Za zgodą hierarchy wyjechał na północ Polski – pod imieniem i nazwiskiem Edward Nogalski. Został wikariuszem parafii katedralnej w gdańskiej Oliwie i pracował jako katecheta w szkole. 23 kwietnia 1948 r. otrzymał nominację na dyrektora Związku Caritas Diecezji Gdańskiej. Wkrótce został oskarżony o domniemane „nadużycia finansowe”. Za duchownym rozesłano listy gończe. Kapłan ponownie musiał się ukrywać – tym razem używając fałszywego nazwiska Wachowski. W drugiej połowie 1949 r. znalazł schronienie przed UB w domu zakonnym i szkole sióstr niepokalanek w Mgoszczu. „…przed Wielkanocą w 1950 r. ubecy aresztowali go na szosie, gdy jechał na rowerze do Płużnicy, aby spowiadać uczestników rekolekcji” – wspominała Maria Madej, która w 1950 r. miała 11 lat i była wychowanką sióstr niepokalanek. Aresztowany ks. Waląg przez kilka miesięcy był więziony w Chełmnie, Bydgoszczy oraz w Warszawie przy ul. Koszykowej.

Pruszcz Gdański – bezpieczna przystań?

Po wyjściu na wolność pełnił posługę duszpasterską w Sopocie. 20 lutego 1953 r. ks. Waląg został wezwany do Referatu do Spraw Wyznań, gdzie był przesłuchany w kontekście swojej działalności w Armii Krajowej. Duchowny nie zdradził jakichkolwiek szczegółów na temat organizacji, swoich przełożonych i podwładnych. Nie podał żadnych nazwisk, stopni oraz przebiegu akcji, w których brał udział. Z tego powodu, na skutek decyzji Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku, został wysiedlony z Sopotu. Komunistyczne władze na Pomorzu Gdańskim, korzystając z przedwojennych przepisów, postanowiły wysiedlić kapłana z terenu nadgranicznego jako „element wrogi”. W ówczesnej rzeczywistości była to powszechna praktyka represji politycznej. Ks. Waląg po wysiedleniu zamieszkał w Pszczółkach, do końca 1955 r. służąc wiernym w kościołach filialnych w Koźlinach i Krzywym Kole jako tzw. rezydent. W czasie tzw. październikowej odwilży 24 października 1956 r. w Pszczółkach odbył się wiec, podczas którego ludność zażądała przywrócenia nauki religii na terenie parafii. Akcję wsparł ks. Józef Waląg. Kilka miesięcy później dowiedział się, że zostanie administratorem parafii MB Nieustającej Pomocy w Pruszczu Gdańskim. Oprócz organizacji życia religijnego, prowadził działalność charytatywną i inicjował liczne prace budowlane. Trzykrotnie gościł w parafii prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. M.in. z powodu nieprowadzenia księgi inwentarzowej i niezarejestrowania punktu katechetycznego szykanowały go komunistyczne władze. Rewizje na plebanii, rekwirowanie rzeczy osobistych, kary finansowe były na porządku dziennym. W 1959 r. Służba Bezpieczeństwa pisała: „Spośród kleru pow. gdańskiego jedynie ks. Waląg Józef – proboszcz parafii w Pruszczu Gdańskim – zorganizował procesję bez zezwolenia władz (…). Wystąpiono (…) z wnioskiem o ukaranie go”. W czasie Grudnia ’70, Sierpnia ’80 i stanu wojennego wspierał parafian duchowo i materialnie. W 1987 r. przeszedł na emeryturę. Zmarł dziesięć lat później.

Książka, wystawa i film

Ksiądz Józef Waląg spoczął na pruszczańskim cmentarzu. Na nagrobku wieloletniego proboszcza złotą czcionką napisano: „Tu spoczywa ks. prałat Józef Waląg. Przeżył 64 lata w kapłaństwie. 40 lat w parafii MBNP w Pruszczu Gdańskim”. Aż tyle i tylko tyle. Brakuje informacji o Armii Krajowej, Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość i stalinowskim więzieniu. Przez lata niepodległościowe elementy z życiorysu kapłana znane były wyłącznie wąskiej grupie mieszkańców Pruszcza Gdańskiego. Zmieniło się to w ostatnim czasie. Z inicjatywy Urzędu Miasta Pruszcz Gdański w 2017 r. opublikowana została książka poświęcona ks. Walągowi „Ksiądz w smoczej jamie” mojego autorstwa. Kilka lat później w ramach działań Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku przygotowałem wystawę poświęconą pruszczańskiemu proboszczowi. Telewizja PółnocnaTV w ramach projektu realizowanego przez Fundację Kulturalne Pomorze wyprodukowała film dokumentalny opowiadający o losach kapłana. Obraz pt. „Najdłuższa misja księdza co kulom się nie kłaniał” otrzymał w styczniu 2023 r. pierwszą nagrodę podczas 17. edycji FilmAt Festival. Produkcja startowała w międzynarodowym konkursie w kategorii dokument/biografia. Dzięki podejmowanym działaniom udało się postacią ks. Waląga zainteresować ogólnopolskie media. Na temat duchownego powstał m.in. reportaż telewizyjny w ramach cyklu TVP „Księża wolności 1914–1981” oraz audycja w Polskim Radiu 24 – oba programy realizowane przez red. Tadeusza Płużańskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ks. Jerzy Waląga - O jego brawurze mówili długo... - Nasza Historia

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna