Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś prześladuje znanego mecenasa. Policja milczy, bo intensywnie działa

tom
Mateusz Trzuskowski/Archiwum
Nieznani do tej pory sprawcy próbowali podpalić dom jednego z najbardziej znanych suwalskich adwokatów, a do jego kancelarii wlali cuchnącą substancję. Jedna z zatrzymanych w tej sprawie osób narzeka na policję i twierdzi, że została przez mecenasa uderzona.

O zdarzeniu, do którego doszło niemal dwa tygodnie temu, serwisy policyjne milczą. Eliza Sawko, oficer prasowy suwalskiej komendy, tłumaczy, że trwa intensywne postępowanie i jakiekolwiek informacje na jego temat mogłyby mu zaszkodzić. Potwierdza więc jedynie fakty, które ustaliliśmy.

W nocy z 25 na 26 sierpnia ktoś próbował podpalić podsuwalski dom mecenasa. Na szczęście prawnik się obudził i sam zaczął gasić ogień. Ale straty i tak są spore.

Gdy po weekendzie wrócił do pracy w swojej kancelarii w Suwałkach, poczuł duszący smród. Do środka ktoś wlał nieokreśloną substancję.

W związku ze sprawą policja zatrzymała 41-letniego suwalczanina. Zrobiła też rewizję w jego mieszkaniu.

- Przywieźli mnie na komendę i wsadzili na „dołek” - żali się mężczyzna. - Spędziłem tam osiem godzin. Dopiero po takim czasie wzięli na przesłuchanie. Ale w charakterze świadka. Przesłuchanie się skończyło i mnie wypuścili. Gdy zapytałem, dlaczego musiałem spędzić tyle godzin za kratkami, powiedzieli, że w tym czasie trwały czynności.

Eliza Sawko, znowuż powołując się na dobro postępowania, nie odpowiada na pytanie, dlaczego przesłuchanie nie odbyło się od razu. Zapewnia, że funkcjonariusze działali zgodnie z prawem.

Suwalczanin przyznaje, że aniołem nie jest i ma na swoim koncie wyroki za różne przestępstwa.

- Ale ze sprawą mecenasa niech nikt mnie nie łączy - dodaje.

Suwalskiego adwokata jednak zna. Jak twierdzi, ostatni raz spotkali się w sądzie w miniony poniedziałek. Mecenas czekał na korytarzu przed jedną z sal, natomiast on załatwiał jakieś sprawy w zamkniętej dla osób postronnych części budynku. Widzieli się przez przeszklone drzwi. Suwalczanin twierdzi, że mecenas, korzystając z faktu, iż ktoś akurat wychodzi z zamkniętej strefy, wszedł do środka i uderzył go pięścią w twarz. Jako dowód przedstawia nagraną telefonem krótką rozmowę. Słychać, jak pyta adwokata, dlaczego go uderzył.

- Tak sobie - brzmi odpowiedź.

Mecenas zapewnia jednak, że przebieg zdarzenia był zupełnie inny: mężczyzna stał za przeszklonymi drzwiami i pokazywał mu obraźliwe gesty. Owszem, wszedł do środka, ale po to, by zapytać, o co mu chodzi. I zapewnia, że nikogo nie uderzył.

Suwalczanin złożył w tej sprawie w komendzie zawiadomienie o uszkodzeniu ciała, więc policja będzie wszystko wyjaśniała.

Adwokat nie chce mówić o swoich podejrzeniach, dotyczącego podpalenia domu i zanieczyszczenia kancelarii. Twierdzi jedynie, że policja miała zapewne podstawy, by przeszukać mieszkanie 41-latka i go zatrzymać.

Zobacz także: Pożar autobusu na Wiadukcie Dąbrowskiego w Białymstoku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna