Lód na jeziorach jest coraz cieńszy. Zobacz, jak się ratuje ludzi (zdjęcia i wideo)

Lód na mazurskich jeziorach z dnia na dzień jest coraz cieńszy. Nie topnieje natomiast ilość amatorów zimowego wędkowania spod lodu i niedzielnych spacerowiczów, którzy ryzykują i wchodzą na taflę.

Najniebezpieczniejszy jest przełom wiosny i zimy. Także w tym okresie ratownicy pełnią dyżury 24 godziny na dobę w czterech stacjach na szlaku Wielkich jezior Mazurskich: w Harszu nad jeziorem Mamry, Giżycku nad Niegocinem, Mikołajkach nad jeziorem Mikołajskim i w Łupkach k. Pisza nad jez. Roś.

Do osób, pod którymi załamał się lód mazurscy ratownicy najszybciej dotrą przy pomocy poduszkowców i skutera śnieżnego z saniami lodowymi. W bezpiecznym i sprawnym prowadzeniu akcji ratowniczych i poszukiwawczych zimy pomoże też sprzęt zakupiony właśnie przez fundację Grupy Vodafone, akcjonariusza Polkomtel. S.A., m.in. kombinezony, buty, piły, bielizna termoaktywna, kolce i śruby lodowe, liny, szelki i specjalistyczne worki z akcesoriami do ratownictwa wysokościowego, potrzebnymi do akcji przeprowadzanych z mostów czy śmigłowca.

Dzisiaj ratownicy zademonstrowali nowy sprzęt i przeprowadzili cztery pokazowe akcje ratownicze na jeziorze Niegocin. Pierwszą z ofiar był wędkarz - nieprzygotowany na wejście na lód i pod wpływem alkoholu. Nie miał szans - po kilku minutach, wyczerpany zniknął pod wodą i już się nie wynurzył. Świetnie wyposażony był łyżwiarz.

Udało mu się wydostać z przerębli przy pomocy kolców. Zobaczyliśmy też akcje podejmowania poszkodowanych przy pomocy poduszkowca i skutera śnieżnego. Najtrudniejsze było ratowanie mężczyzny, pod którym lód załamał się, gdy latał po jeziorze bojerem. Poturbowanego i zziębniętego nieszczęśnika ratownicy najpierw wyciągnęli z wody, przetransportowali na brzeg, a potem, przy pomocy sprzętu alpinistycznego - do miejsca, skąd mógł zabrać go helikopter.