Z informacji uzyskanych w Urzędzie Miejskim wynika, że w 2001 r. uprawnionych do pobierania świadczenia były 3,7 tys. osób. Do ich kieszeni trafiły ponad 2,68 mln zł. W tym roku miasto wydało na dodatki już ponad 2,66 mln zł, wypłacając pieniądze blisko 2,5 tys. osób. Wydawać by się mogło, że jedynym powodem lawinowo rosnącej ilości wniosków o przyznanie wypłaty dodatku jest ubożenie społeczeństwa. Jednak nie jest tak do końca.
- Z doświadczenia wiemy, że tylko 10 procent osób, pobierających pieniądze, naprawdę ich potrzebuje ze względu na trudną sytuację życiową i materialną - mówią zgodnie urzędnicy. - Pozostali najnormalniej w świecie wyłudzają je i robią to niestety w świetle prawa.
Administratorzy twierdzą, że w grupie wyłudzającej są osoby, które np. podnajmują lokale.
- Tacy ludzie oczywiście nie powinni dostawać dodatku - wyjaśniają zarządcy budynków komunalnych. - Problem polega na tym, że nawet na sali sądowej nasi lokatorzy utrzymują, że nie robią czegoś takiego, mimo, że chwilę przed nimi wyjaśnień udzielała osoba, która podnajmuje od nich lokal i podawała, ile ją to co miesiąc kosztuje.
Zdarzają się też przypadki wyłudzania świadczeń przez rodziny wielodzietne.
- Wszyscy myślą, że jest im ciężko, bo w domu jest na przykład siedmioro dzieci - opowiadają urzędnicy. - Prawda wygląda jednak tak, że te ich dzieci są wyrokiem sądu umieszczone w domu dziecka. Rodzina stara się o dodatek, tłumacząc, że chce je zabrać z placówki. Pieniądze są przyznawane. A dzieci dalej zostają w domach dziecka. Tak się wyłudza najlepiej i najbezpieczniej.
Sprawa wyłudzania dodatków jest tak delikatna, że administratorzy, z którymi rozmawialiśmy, nie chcą ujawniać swoich nazwisk. Boją się, że ich zwierzchnicy zarzucą im nieudolność. Tłumaczą, że w większości przypadków wyczerpali wszystkie prawne możliwości i nie mogą odmówić wypłaty dodatków.
Osoby, pobierające świadczenia z powodu trudnej sytuacji materialnej i życiowej są zbulwersowane podejrzeniami administratorów, ale potwierdzają, że wiele osób wyłudza zasiłki. Kto? Także boją się mówić.
- Mam dwoje dzieci, a jedynym źródłem utrzymania dla naszej trójki jest zasiłek z "pośredniaka" - powiedziała jedna z mieszkanek bloku przy ul. Wilanowskiej. - Mieszkam w budynku, gdzie są mieszkania komunalne i widzę, co się w nich wyprawia. W większości są to zwykłe meliny. Spotykam swoich sąsiadów, kiedy stoję w kolejce po dodatek mieszkaniowy i wiem, co ci ludzie robią z tymi pieniędzmi. Jak tylko dostaną grosz do ręki, libacje nie mają końca. Pijaństwo, awantury, wyzwiska. A po kilku dniach znowu względna cisza.
Ludzie uczciwi i urzędnicy są w jednym zgodni.
- To jest po prostu skandal - twierdzą. Jednak gdy pyta się ich, co proponują z tą patologią zrobić - wszyscy rozkładają ręce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?