Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzkie szczątki już nie będą walać się po drodze

Ewa Bochenko, Martyna Tochwin
- Często z synem wychodzę na drogę prowadzącą do wzgórza i razem zbieramy kości, fragmenty piszczeli, żeber...  - przyznaje Jan Bogdan, mieszkaniec Kiersnówki
- Często z synem wychodzę na drogę prowadzącą do wzgórza i razem zbieramy kości, fragmenty piszczeli, żeber... - przyznaje Jan Bogdan, mieszkaniec Kiersnówki
Krzyż już jest gotowy. W Kiersnówce na wzgórzu stanie też tablica pamiątkowa - zapowiada Michał Matyskiel, burmistrz Suchowoli. Tymczasem na okolicznych drogach ciągle można znaleźć ludzkie piszczele, żebra, a nawet czaszki. Czyje to szczątki? Miejscowi mają swoją teorię, a historycy - swoją.

W poniedziałek, 15 sierpnia, minie 152 rocznia krwawego pogromu, do jakiego miało dojść w Kiersnówce tuż po powstaniu styczniowym. O tej sprawie, jako pierwsi, napisaliśmy w czerwcu br. I wywołaliśmy poruszenie zarówno wśród mieszkańców gminy, jak i podlaskich historyków. Mieszkańcy wsi są bowiem przekonani, że przekaz ich przodków o krwawych wydarzeniach, jakich mieli się na miejscowej ludności dopuścić Kozacy, jest prawdą. Zdaniem historyków zaś, to tylko legenda.

- O tym, co tu się stało, dowiedziałem się od wuja Stanisława Sakowicza - mówi Bernard Sakowicz. Pochodzi z Kiersnówki. Jest autorem książki „Dzieje parafii w Chodorówce”, wydanej w 2004 r. To właśnie w niej opisał krwawe wydarzenia, jakie rozegrały się w jego rodzinnej wsi ponad 150 lat temu - 15 sierpnia 1864 roku. - Mój wuj to był bardzo wykształcony człowiek, pisał pamiętniki. Był on naocznym świadkiem tamtych wydarzeń i je opisał. Ten pamiętnik wpadł w moje ręce, kiedy byłem jeszcze chłopcem. Przejrzałem go wtedy. Niestety, zapiski te spłonęły w pożarze.

Mieszkańcy wsi: Kozacy urządzili tu masakrę

Po zakończeniu powstania styczniowego w 1864 r. car zniósł nakaz pańszczyzny. Chłopom dano ziemię, obniżono obowiązkowe opłaty, a właściciele wsi i dzierżawcy zostali pozbawieni siły roboczej. Mieszkańcy Kiersnówki dosłownie oszaleli z radości. Wreszcie, pod 240 latach niewoli pańszczyźnianej, mogli odmówić poddańczej pracy na pańskich polach! Jednak dzierżawca Kiersnówki - Kierow, nie bacząc na carski ukaz i nie chcąc dopuścić do buntu chłopów, zaostrzył i tak już drakońskie kary. Nadzór nad pracami polowymi oddał w ręce donosicieli i bezwzględnego ekonoma, który buntujących się chłopów nakazał objąć karami cielesnymi.

Zbliżała się połowa sierpnia, był czas żniw, a na polach Kierowa zboża wciąż stały na pniu. W Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, potocznie nazywanym Świętem Matki Boskiej Zielnej, mieszkańcy Kiersnówki, uważając się już za wolnych, wbrew nakazom ekonoma, zamiast do pracy na pańskie pola poszli do wiejskiej kaplicy na święcenie plonów. Rozsierdzony Kierow, widząc nieposłuszeństwo byłych poddanych, wysłał przeciwko nim kozaków z Suchowoli. Ci otoczyli kaplicę, przepędzili księdza, opornych zamknęli w drewnianym budynku i podpalili, a osłupioną z przerażenia ludność tratowali końmi i cięli szablami.

Bernard Sakowicz w swojej książce pisze: „Niektórzy, wspominając przekazy swoich ojców, jeszcze w latach 40. XX wieku mówili: - Pamiętamy, jak po odjeździe kozaków w dopalającej się kaplicy biegały kobiety, rwały na głowach włosy, wyły nieludzkimi głosami, wyciągały palące się ciała: dzieci, innych kobiet i mężczyzn, a nieludzkim jękom i płaczom zdawało się, że nie będzie końca. Jeszcze tego samego dnia, na wieść o straszliwym morderstwie, przyszło dużo ludzi z sąsiednich wsi, pozbierali zwłoki pomordowanych, położyli obok spalonej kaplicy i przekazali pod dozór straży nocnej, by nie poniewierały ich wałęsające się psy.

By dopełnić katolickiego obrzędu pogrzebu na drugi dzień obcy ludzie przywieźli księdza z Suchowoli. Ale naczelnik kozaków zakazał wieść pomordowanych na cmentarz parafialny do Chodorówki. Wobec tak drastycznego zakazu pogrzebano ich na zachodnim krańcu wsi, na zboczu góry przy drodze do Ostrówka. W kaplicy zginęło wówczas około 60 osób. Ci, którzy ich grzebali, nie mieli z czego zbić aż tylu trumien, więc nazajutrz wykopali dół i tam złożyli ciała zamordowanych. Na mogile postawili krzyż, który trwał tam wiele lat. Z czasem miejsce pochówku podeptały krowy.“

Dramatyczne wydarzenia przez lata zacierały się w pamięci mieszkańców. Aż do 1982 roku, kiedy to - przez zupełny przypadek - krwawa rzeź o sobie przypomniała.

- Żwir ze zbocza tej góry był pobierany do remontu drogi - opowiada Bernard Sakowicz. - Ale gdy operator koparki odkrył ludzkie szczątki, a na nich ujrzano resztki różańca, robotnicy zasypali rozkopany dół.

Część ludzkich szczątków zdążono jednak juź rozwieźć po okolicznych drogach. Nikt się jednak ich zbieraniem nie chciał zajmować. Poza niektórymi mieszkańcami wsi:

- Często z synem wychodzę na drogę prowadzącą do wzgórza i razem zbieramy kości. Fragmenty piszczeli, żeber... - przyznaje Jan Bogdan, mieszkaniec Kiersnówki. - Raz nawet znaleźliśmy malutką czaszkę dziecka. Zbieramy je i zakopujemy w ziemi na poboczu drogi. Przynajmniej tyle możemy zrobić. Żeby nikt już nie deptał tych kości, ani nie rozjeżdżał ich samochodami. Bo to przecież szczątki naszych przodków.

Historyk: Tu mogła być epidemia

Po publikacji na naszych łamach tekstu o walających się w Kiersnówce ludzkich kościach odezwał się do nas historyk z Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Białymstoku, Grzegorz Ryżewski. Nie ma on wątpliwości, że wzgórze w Kiersncówce jest mogilnikiem, jednak jego zdaniem nie jest ono miejscem pochówku ofiar pogromu sprzed 152 lat.

- Na wstępie trzeba dobitnie stwierdzić, że istnienie Kiersnówki w wieku XV i wiązanie jej z osobą króla Kazimierza Jagiellończyka (o czym stwierdza Bernard Sakowicz) jest całkowicie niemożliwe - twierdzi Ryżewski. - Tę część Puszczy Nowodworskiej, na której powstała Kiersnówka, objęto kolonizacją dopiero w XVII wieku, a ziemie nad rzeką Kiersnówką zaczęto rozdawać w końcu tego wieku.

Według jego badań, pierwsza wzmianka o Kiersnówce pochodzi z końca XVII w. W 1712 roku Kiersnówkę, w której naliczono 20 włók, trzymała podkomorzyna nowogródzka, Ronikierowa. Otrzymała ona nadanie w 1698 od króla Jana III Sobieskiego z przywilejem nie płacenia czynszu przez 15 lat. Kiersnówka po śmierci małżonków Ronikierów za kontraktem skarbowym znalazła się w posiadaniu majora Kassela, który w 1720 występował jako jej dzierżawca. Później Kiersnówka znów musiała trafić do rodziny Ronikierów, bowiem w 1754 roku August III zezwolił na cesję Kiersnówki Piotrowi na Rostoku Ronikierowi na rzecz Tadeusza Kiernożyckiego. Piotr był synem Dominika Ronikiera, podkomorzego nowogródzkiego.

- Widzimy zatem, że wiązanie nazwy wsi z nazwiskiem właściciela jest całkowicie bezzasadne - dowodzi Ryżewski. - Żaden Kiersnowski czy Kierow nie był dzierżawcą (donatariuszem) ani właścicielem Kiersnówki. Nazwę swą wieś zawdzięcza rzece Kiersnówka, nad którą powstało kilka dóbr o tej nazwie. Nazwa rzeki wywodzi się zaś ze staropruskiego słowa „kirsna” tzn. „czarna”. Po raz pierwszy występują włóki nad rzeką Kiersnówką alias Ostrowski Hrud w 1688 roku. Natomiast opisywana wieś została założona w 1698 roku. - tłumaczy historyk. Od ponad 20 lat penetruje on archiwa polskie i zagraniczne.

- Nigdzie nie spotkałem się z dokumentami potwierdzającymi taką straszną rzeź - kontynuuje. - Moim zdaniem, opowieść ta zawiera w sobie bardzo mało prawdopodobieństwa, a przytoczone wypadki nie mają potwierdzenia w źródłach historycznych. Przede wszystkim, według Pana Sakowicza, powodem szaleństwa jakiegoś Kierowa miał być dekret uwłaszczeniowy z marca 1864 roku. Musimy pamiętać, że dekret ów dotyczył terenów Królestwa Polskiego, a nie guberni rosyjskich, do których przynależały te ziemie (gubernia grodzieńska). Tych ostatnich dotyczył ukaz z 1861 i 1863 roku (w dobrach prywatnych), a z 1867 w dobrach państwowych, w skład których wchodziła Kiersnówka.

Jak dodaje historyk, żadne mapy historyczne ani źródła kościelne nie potwierdzają też istnienia rzekomej kaplicy, w której mieli zostać spaleni polscy chłopi.

- A przecież musiał to być spory budynek skoro pomieścił kilkadziesiąt osób spalonych tam rzekomo żywcem - zastanawia się dr Ryżewski. - To samo dotyczy map wojskowych, pruskich i rosyjskich, które odnotowują nawet krzyże przydrożne, jednak daremnie tam szukać symbolu oznaczającego kościół lub kaplicę. Obecnie istniejąca we wsi murowana kapliczka została wybudowana dopiero w 1908 r.

W świetle badań dr Ryżewskiego, masakry, do której miało dojść w Kiersnówce, nie potwierdzają też zapisy ilości miejscowej ludności. Liczba domów i mieszkańców na przełomie XVIII i XIX w. stale wzrasta. W 1800 roku było tu 16 domów, w 1841 - 20 domów (w których mieszkały 134 osoby). Jednak w 1853 roku w Kiersnówce było już tylko 13 domów zamieszkałych przez 138 osób, ale zdaniem historyka przyczyną zmniejszenia się liczby domów mógł być jakiś pożar (bo liczba domów zmalala, lecz liczba ludności - wzrosła). W 1866 r. odnotowano tu 30 domów, a przed I pierwszą wojną światową - aż 52 domy.

- Czytając spisy mieszkańców z początku XIX wieku oraz z końca tamtego stulecia widzimy te same nazwiska (oprócz przybyłych, bo wieś się rozwijała) - zauważa historyk.

Tym samym więc, jego zdaniem, z powierzchni ziemi nie mogło zniknąć aż 60 mieszkańców, bo przecież nie mieliby potomków o tych samych nazwiskach.

Ryżewski przypuszcza, że odnajdowane w Kiersnówce do dziś kości pochodzą z wiejskiego cmentarza, tzw. mogiłek. Tego typu nielegalne cmentarze były do końca XVIII wieku niezwykle popularne, posiadała je prawie każda wioska. W XVI -XVIII wieku to głównie tam, a nie na cmentarzach parafialnych, chowano zmarłych. Dopiero pod koniec XVIII wieku władze kościelne zaczęły z tym walczyć, a na początku XIX w. Prusacy wprowadzili restrykcyjne przepisy w tym względzie. Ale i to nie wyeliminowało mogiłek.

- Jeszcze przez cały XIX wiek chowano tam szczególnie nieochrzczone niemowlęta, dzieci i ludzi biednych - wyjaśnia historyk. - Wiemy, że odległość do świątyni oraz wysokie koszty pogrzebu na parafialnym cmentarzu zniechęcały wiernych od wypełniania tego obowiązku. Zresztą, nie bez znaczenia była tradycja pogańska i powierzchowna często chrystianizacja. Musiało być to zjawisko nagminne, skoro synody diecezji łuckiej z lat 1641 i 1726 i wileńskiej z 1744 roku przypominały plebanom, aby nie wyłudzali i nie zawyżali kosztów związanych z pogrzebem, bowiem wierni przez to chowają się w lasach i na polach. Wiernych zaś straszyć mieli karami. Nielegalność w świetle prawa kościelnego i cywilnego powodowała zatajanie tego typu praktyk, a później wypieranie ze zbiorowej świadomości. Czasem też takim mogiłkom dopisywano jakąś historię.

Ryżewski przestawia jeszcze jedną teorię na pochodzenie walających się po Kiersnówce ludzkich szczątków: - Nie wykluczone też, że są to pozostałości cmentarza epidemicznego. W połowie XIX wieku nękały nasze tereny liczne zarazy - tłumaczy.

- Przestrzegałbym więc, o ile nie znajdą się na to rzetelne i wiarygodne źródła historyczne, aby nie powielać np. na tablicy pamiątkowej tej wersji wydarzeń sprzed ponad 150 lat, o której mówią mieszkańcy. Co nie znaczy, że kiedyś nie może okazać się ona prawdziwą - podkreśla. I dodaje, że bez względu na to, skąd wzięły się te ludzkie szczątki, to powinny być one uszanowane.

Burmistrz: Będzie Krzyż i tablica

Burmistrz Suchowoli Michał Matyskiel zapowiada, że w Kiersnówce już wkrótce stanie krzyż i tablica upamiętniająca tamte wydarzenia.

- O tym, jaki napis umieścimy na tablicy, zadecydują mieszkańcy wsi - zapewnia Matyskiel. I dodaje, że trudno wyrokować, czyje szczątki tam spoczywają, ponieważ wezwany na miejsce konserwator zabytków nie zlecił badań archeologicznych.- Ale na pewno teren cmentarzyska zostanie ogrodzony, by już nikt nie bezcześcił tego miejsca - zapewnia. Nie wyklucza też, że poprosi o dokładne udokumentowanie historii wsi Kiersnówka: - Bo to jest dobry moment, by sprostować mity i przekazy, którymi od lat żyją mieszkańcy - tłumaczy.

Kiersnówka to wieś w północnej części gminy Suchowola.

Tuż przy drodze wjazdowej znajduje się wzgórze, które skrywa tajemnicę. Po tym, jak w latach 80-tych XX wieku zostało rozorane przez koparki, okazało się, że znajdują się w nim ludzkie szczątki. Kości te podczas budowy dróg rozstały rozwiezione po całej okolicy i do dziś walają się dosłownie wszędzie. Mieszkańcy wsi twierdzą, że należą one do ofiar krwawej masakry, jakiej 15 sierpnia 1863 roku dopuścili się na miejscowej ludności Kozacy. Historycy zaś uważają, że to mogilnik, na którym chowano między innymi ofiary zaraz i epidemii nękających ludność w ubiegłych wiekach. Burmistrz gminy, niezależnie od tego, czyje szczątki tam spoczywają, obiecuje, że już nigdy nie będą bezczeszczone i że miejsce pochówku przodków mieszkańców Kiersnówki zostani upamiętnione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna