Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maczo ze Sztabina

(kk)
sxc.hu
Sprawa z Maczo ze Sztabina wygląda dzisiaj w ten sposób, że nie wiadomo, czy teraz będzie chciał spać w fotelu, czy też wybierze stary chlewik, gdzie był przetrzymywany. Kwestia nie tylko wyboru, ale też i przyzwyczajenia.

Maczo to jest pies - własność obywatela Stanisława Ryszkiewicza ze Sztabina. Tak się złożyło, że prawie rok temu, kiedy Ryszkiewicz porządkował swoje podwórko, był tak zajęty, że nie zauważył uchylonej bramki na ulicę. Przez tę bramkę wybiegł Maczo. Jak wybiegł, tak przepadł. Kamień w wodę.
Sztabin to nie jest metropolia, gdzie psy gubią się bez wieści, zwłaszcza niemieckie owczarki. Gdyby nawet wpadł pod samochód, to trup przecież leżałby na głównej ulicy, bo tylko na niej można w Sztabinie wpaść pod samochód.

Ryszkiewicz rozpoczął więc poszukiwania psa, słusznie przypuszczając, że on żyje. Rozpytywał się, rozglądał i rzeczywiście odnalazł - w chlewie w tej samej miejscowości. U jednego emeryta. Problem polegał na tym, że wcześniej ten emeryt był policjantem. A jak się ma do czynienia z policjantem, nawet byłym, to sprawy się komplikują.

Emerytowany policjant uznał bowiem, że psa z chlewa nie wypuści. Nie po to on siedzi w chlewie, żeby byle komu go wydawać. Nie jest bowiem intencją policyjnego emeryta, aby psa przywłaszczyć, ale wydać go właścicielowi. Tylko skąd wiadomo, że Ryszkiewicz to właściciel?

Ryszkiewiczowi było wiadomo, więc psa z chlewa wypuścił i wrócił do domu. Pies pobiegł za nim.
Minęło kilka dni zaledwie, kiedy okazało się, że policyjny emeryt oskarżył Ryszkiewicza o kradzież nie swojego (jak przecież utrzymywał) psa. Ryszkiewicz zrobił emerytowi to samo. Policja wszczęła śledztwo.
Już na samym początku uznano, że pies Maczo jest głównym, jeśli nawet nie jedynym, dowodem rzeczowym w tej sprawie. A jak dowód jest rzeczowy, to trzeba go odpowiednio zabezpieczyć.

Prowadzący śledztwo policjanci uznali, że dowód rzeczowy Maczo najlepiej będzie zabezpieczony, jak znajdzie się do czasu rozstrzygnięcia sporu u Ryszkiewicza. Tę decyzję zaskarżył emerytowany policjant.
Sprawa trafiła do prokuratury i ta uznała, że Maczo, jako dowód rzeczowy, należy przechowywać u byłego policjanta, gdyż "jest osobą godną zaufania". Czego się chyba nie domyślali byli koledzy emerytowanego policjanta, zostawiając psa u Ryszkiewicza.

I tak na całe 10 miesięcy, bo tyle czasu ciągnął się spór, Maczo trafił do policyjnego emeryta, który nawet nie utrzymywał, że jest jego właścicielem. Kilka dni temu sąd w końcu zdecydował, że dowód rzeczowy Maczo ma trafić do Ryszkiewicza. Z tym że teraz jest problem. Po dziesięciu miesiącach pies przyzwyczaił się już do emerytowanego policjanta. Ryszkiewicz pewnie będzie musiał teraz pilnować, aby dowód rzeczowy mu nie uciekł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna