Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MAGAZYN Dr hab. Małgorzata Bieńkowska: Zmiana płci to nie kaprys

Magdalena Kuźmiuk
Dr hab. Małgorzata Bieńkowska od 1997 roku związana jest z Instytutem Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku.
Dr hab. Małgorzata Bieńkowska od 1997 roku związana jest z Instytutem Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku. Wojciech Wojtkielewicz
Transseksualiści mówiąc o sobie, używają metafory motyla, który - by stać się pięknym - najpierw musi być gąsienicą i przejść przemianę - mówi dr hab. Małgorzata Bieńkowska z Uniwersytetu w Białymstoku, autorka pierwszej w Polsce socjologicznej książki o transseksualizmie.

- W Białymstoku właśnie rozpoczął się proces w sprawie brutalnego ataku na transseksualnego mężczyznę. Kilka lat temu z kolei głośna była historia chłopaka, który został pobity w rodzinnej wsi dlatego, że jest osobą transseksualną. Czy takie osoby często padają ofiarami agresji?

- Transseksualność jest czymś, co zaskakuje, bo wiąże się ze zmianą płci, ale tak naprawdę osoby transseksualne niczym się zewnętrznie nie wyróżniają. Nie mają wyglądu, który prowokowałby do jakichkolwiek zachowań agresywnych. Osoba transseksualna to ktoś, kogo ciało wygląda jak ciało typowego mężczyzny, a osoba ta czuje się kobietą. Albo odwrotnie. Widzimy kobietę, a ta osoba psychicznie czuje się mężczyzną. Po tranzycji (zmianie płci) widzimy po prostu kobietę bądź mężczyznę.

Trzeba jednak mieć świadomość, że jest coś takiego jak transfobia - nieakceptacja, dyskryminacja osób transgenderowych, połączona z agresją słowną bądź fizyczną.

- Czym jest transseksualizm?

- Kiedy rodzi się dziecko, położnik, na podstawie genitaliów noworodka , mówi, czy to dziewczynka, czy chłopiec. Przypisuje płeć metrykalną. Osoby transseksualne to osoby, których płeć psychiczna jest niezgodna z ciałem - ktoś ma ciało kobiety, ale czuje się mężczyzną. I odwrotnie. Transseksualizm jest określany jako zaburzenie identyfikacji płci i jest klasyfikowany jako jednostka chorobowa.

- Wiele osób myli transseksualizm z transwestytyzmem...

- To dwa różne zjawiska. To myślenie wynika trochę z podobieństwa nazwy. O transwestytyzmie więcej się mówi, bo on bardziej się rzuca w oczy. Jest czymś spektakularnym. Wiele osób kojarzy takie postacie jak draq queen, draq king, czyli osoby, które scenicznie wcielają się w przerysowane role, parodiując rozpoznawaną dla wszystkich gwiazdę. Transwestyta to nie jest osoba, która chce zmienić płeć. To ktoś, kto okazjonalnie się przebiera, udaje kobietę lub mężczyznę. Często łączy to z dążeniem do osiągnięcia satysfakcji seksualnej.

- Transseksualizm to rzadkie zjawisko?

- Tak. Na świecie dotyka mniej więcej 1 osobę na 30 tysięcy mężczyzn i 1 osobę na 100 tysięcy kobiet. W krajach Europy środkowo-wschodniej częściej pojawia się transseksualizmu typu M/K, gdzie fizycznie mężczyzna identyfikuje się jako kobieta. K/M to drugi typ. Pierwsza litera zawsze oznacza płeć fizyczną. Statystycznie, w Polsce mamy około tysiąca osób transseksualnych.

- Czy większość osób transseksualnych żyjących w naszym kraju decyduje się na zmianę płci?

- Są osoby, które silnie dążą do zmiany płci. W Polsce wiele osób chce, by ich ciało świadczyło o tym, kim czują się psychicznie. I często decydują się na zabiegi. Jednak podczas moich badań odkryciem było to, że osoby transseksualne - z różnych względów - nie do końca przechodzą całą tranzycję płci.

W Polsce zaczyna się to od regulacji prawnych. Orzecznictwo wygląda w tej chwili tak, że osoba, która chce zmienić płeć, musi pozwać do sądu swoich... rodziców. Po to, by dokonać korekty aktu urodzenia. To kuriozalne prawo, bardzo negatywnie postrzegane przez osoby transseksualne, które wielokrotnie akcentują, że nie mają pretensji do swoich rodziców. W parlamencie trwają prace nad ustawą o uzgodnieniu płci, którą opracowała Fundacja Trans-Fuzja, działająca na rzecz osób transgenderycznych.

- Jak wygląda proces zmiany płci?

- Kiedy ktoś się na to decyduje, zaczyna od ścieżki medycznej i prawnej. Medycznej, bo szuka informacji, trafia do lekarzy specjalistów. Ścieżka prawna wymaga informacji od biegłych sądowych - seksuologa, psychiatry. Kiedy taka osoba ma orzeczenie medyczne o transseksualności i sądowe o błędnym przypisaniu płci, dokonuje korekty wszelkich dokumentów, którymi się posługuje.

Osoby, które decydują się na chirurgiczną ingerencję, przez całe życie muszą przyjmować hormony płci, z którą się identyfikują. Mężczyźni, którzy rodzą się w ciele kobiet, zabiegi zaczynają od mastektomi, czyli usunięcia gruczołów piersiowych. W przypadku przejścia z ciała mężczyzny na ciało kobiety - wszczepia się implanty. To pierwszy "detal". Drugim jest usunięcie narządów rozrodczych. Ostatni etap to plastyka penisa albo waginy. Operacje te nie są w Polsce refundowane - choć na początku były. Są bardzo kosztowne, tak jak i leki hormonalne. Koszty, jakie muszą ponieść osoby zmieniające płeć, to setki tysięcy złotych.

W swoich badaniach dostrzegłam, że część osób nie decyduje się na fizyczną zmianę płci, choć osiągnęły status prawny. Albo, mówiąc potocznie - robią górę, nie robiąc dołu. Czasem wynika to właśnie z kosztów. Część osób w ogóle nie zmienia płci, bo mocno czują się związane ze swoimi bliskimi. To wszystko jest bardzo złożone. Strategie radzenia sobie ze swoją transseksualnością są różne. Cześć osób próbuje temu zaprzeczyć, wchodzą w tradycyjne role kobiety, mężczyzny, zakładają rodziny, mają dzieci, próbują żyć tak, jak większość, ale po jakimś czasie to się odzywa...

Przypomina mi się jedna z pierwszych osób, z którymi rozmawiałam. To osoba transseksualna typu K/M (mężczyzna w kobiecym ciele). Ma dziecko. Pamiętam przeżycia tego mężczyzny, kiedy opowiadał mi o porodzie. O tym, jak się czuł na porodówce, rodząc. To bez wątpienia była opowieść mężczyzny. Ta osoba nie zdecydowała się na operacje - właśnie ze względu na dziecko. Jej/jego małżeństwo się rozpadło, córkę wychowywał samotnie, jako mama. Transseksualność pozostawała w ukryciu do czas, gdy córka była dorosła.

- W jakim wieku transseksualizm wychodzi na jaw? Czy to, że kilkuletni syn podkrada mamie pomadkę, bawi się lalkami siostry, coś oznacza?

- Transseksualizm bardzo silnie zaczyna dawać o sobie znać w wieku dojrzewania. Młodzież szczególnie zwraca uwagę na to, jak wygląda. Zaczynają działać hormony, pojawiają się pierwsze miesiączki, polucje. Osoby, które badałam, mówiły, że bardzo przeżywały, kiedy ich ciało (płeć fizyczna) akcentowało coś, na co oni się nie zgadzali, z czym się nie identyfikowali.

Dzieci w okresie swego rozwoju często przeżywają etap zainteresowania tym, co robią dorośli, nie identyfikują tego początkowo z płcią, to nieco późniejszy etap. Dlatego nie panikowałabym, jeśli nasze małe dzieci interesują się tym, co społecznie przypisane jest do płci przeciwnej.

- Myślę, że wielu rodziców będzie próbowało na siłę "wyprostować" dziecko.

- Są rodzice, którzy od razu zaczynają prowadzać dziecko do psychiatry. Jeśli trafią na kogoś, kto nie ma wiedzy o transseksualności, mogą bardzo je skrzywdzić. Najprostsza diagnoza, którą postawi niedouczony lekarz, to schizofrenia. Niektóre osoby transseksualne z takich gabinetów wychodzili ze skierowaniami na leczenie do zamkniętego zakłady psychiatrycznego. Jeśli nie ma wsparcia, zrozumienia ze strony otoczenia, to historie osób transseksualnych mogą się kończyć tragicznie. Osoby, z którymi rozmawiałam, mówiły, że miały momenty wielkiego zwątpienia, myślały o samobójstwie. Były też osoby odratowane po próbach samobójczych.

- Transseksualizm to choroba duszy, czy ciała?

- Nie można tego rozgraniczać. To specyficzne zaburzenie identyfikacji płci, które wiąże się z tym, jakie jest ciało, a co się czuje wewnątrz. To choroba duszy i ciała.

- Mówiła pani, że ludzie mają wiele pytań dotyczących transseksualizmu, ale wstydzą się je zadać. Czy zmiana płci wiąże się z jakimiś ograniczeniami? Czy np. można mieć przyjemność z uprawiania seksu?

- Oczywiście! Operacje płci prowadzone są od 1952 roku. Istnieją ośrodki specjalizujące się w tego typu zabiegach. Także w Polsce mamy kilku specjalistów, m.in. w Gdańsku. Rozwój medycyny, chirurgii jest tu ogromny. Kobiety, które mają chirurgicznie skonstruowaną waginę, przeżywają orgazmy. Panowie także potrafią czerpać satysfakcję z życia erotycznego. Jednak trzeba pamiętać, że to operacje nieodwracalne, powodujące bezpłodność.

- Czy po "coming outcie" posłanki Anny Grodzkiej staliśmy się jako społeczeństwo bardziej tolerancyjni?

- Wydaje mi się, że nastąpił olbrzymi przełom. Zaczęto o tym mówić, ludzie zobaczyli osobę, a nie dziwoląga. Myślę, że Anna Grodzka to ktoś, kto w Polsce zrobił najwięcej dla osób transseksualnych. Poprzez pokazanie, że można być osobą aktywną publicznie, odnieść sukces i znieść falę nienawiści.

Transseksualizm to marginalne zjawisko i wiedza na ten temat jest znikoma. Pouczającym doświadczeniem jest zetkniecie się w życiu codziennym z osobą transseksualną. To osoby, które musiały podjąć w swoim życiu wiele radykalnych decyzji, często obarczonych cierpieniem psychicznym i fizycznym. Niewyobrażalne jest dla mnie myślenie, że ktoś przeszedł operację płci, bo miał taki kaprys. Transseksualiści to ludzie, którzy - mówiąc o sobie - używają metafory motyla, który - by być piękny - najpierw jest gąsienicą i przechodzi przemianę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna