Mamy pierwsze sukcesy rządowego programu refundacji zapłodnienia in vitro

Mamy już pierwsze sukcesy, dwa potwierdzone zapłodnienia - mówi dr Grzegorz Mrugacz, dyrektor medyczny Kliniki Leczenia Niepłodności, Ginekologii i Położnictwa Bocian. - Pary, którym się udało, nie chcą tego nagłaśniać, czekają na pozytywny rozwój ciąży. Są one objęte rządowym programem, w ramach którego mają finansowe wsparcie. Do tego programu zgłosiło się do nas już ponad 200 par. Zarejestrowanych jest 165. Ta liczba z każdym dniem wzrasta.

Mowa o parach, które zgłosiły się, aby skorzystać z rządowego programu refundacji in vitro, który ruszył 1 lipca. To pierwsza próba finansowego wsparcia par, borykających się z problemem niepłodności. Budżet państwa pokrywa koszty zabiegów. Jednak pozostałe wydatki, jak na przykład leki, nadal leżą w gestii pacjentów. Ale i takie dofinansowanie państwa to dla nich ogromna pomoc. W Białymstoku, w rządowym programie uczestniczą trzy kliniki. Wspomniany już Bocian, Centrum Leczenia Niepłodności Małżeńskiej Kriobank oraz Klinika Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

- Program jest dosyć restrykcyjny - mówi dr Grzegorz Mrugacz. - O refundację zabiegu in vitro mogą ubiegać się pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano roczne, nieskuteczne leczenie niepłodności. Ważny jest też wiek kobiety. Nie może on przekroczyć 40. roku życia. Do programu nie zostaną także dopuszczone te panie, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż lub mają zbyt duże nieprawidłowości w badaniach hormonalnych.

Nie przewidziano również dawstwa komórek jajowych lub plemników od obcych osób. Za to program nie obejmuje tylko i wyłącznie małżeństw. Zgłaszać się też mogą osoby pozostające w nieformalnych związkach. I - jak przyznaje dr Mrugacz - jest ich trochę, bo stanowią aż 8-10 procent wszystkich chętnych. To więcej niż jeszcze kilka lat temu. W ramach programu finansowane mogą być maksymalnie trzy próby zapłodnienia in vitro dla jednej pary. Jeden cykl zapłodnienia został wyceniony przez resort zdrowia na maksymalnie 7,5 tys. zł.

- Dużym problemem jest wiek kobiet - twierdzi dr Mrugacz. - Niestety zgłaszają się w przeważającej większości pary powyżej trzydziestki. Młodych jest mało. Wiek, w którym pary decydują się na dziecko strasznie się przesunął. Moim zdaniem to jest właśnie podstawowy problem tego, że kobiety mają kłopoty z zajściem w ciążę.

Doktor dodaje, że zauważalny jest też trend, wedle którego starsze kobiety wiążą się z młodszymi od siebie mężczyznami. Różnice sięgają 5, a często nawet 10 lat.
- Zwolnijmy tempo życia. Zapomnijmy o telewizji, internecie. Przestańmy myśleć o karierze - radzi dr Mrugacz. - Skupmy się na sobie. I decydujmy się na dzieci, póki jest na to najlepszy czas.

Z rządowego programu refundacji in vitro w tym roku będą mogły skorzystać dwa tysiące par, natomiast w ciągu trzech lat - 15 tysięcy. Ministerstwo przeznacza na ten cel 240 milionów złotych. Kliniki z województwa podlaskiego dostały najwięcej pieniędzy, a co za tym idzie, mogą wykonać najwięcej zabiegów. Każdy z wymienionych białostockich ośrodków może pomóc przez najbliższy rok ok. 400 parom. Wszystkie kliniki realizujące program, będą podlegać kontroli resortu.

Informacje o programie i leczeniu można znaleźć w internecie na stronie www.invitro.gov.pl.