Masz problem? Idź do sołtysa!

Chociaż czasy, kiedy sołtys był jedyną osobą we wsi, która ma telefon, dawno już za nami, nadal nie brakuje ludzi, którzy godzą się, by piastować to stanowisko.
- Mnie namówili mieszkańcy. Z kontrkandydatem konkurować nie musiałem, bo go po prostu nie było. W naszej wsi jest jeszcze dużo do zrobienia. Teraz najważniejsze, to zmienić rozkład kursowania autobusów Miejskiego Zakładu Komunikacji. Owszem jeżdżą, ale nie o tych godzinach, co powinny. Dzieciom ciężko na czas do szkoły dojechać. Poza tym jakiś gimbus by się przydał, strach puszczać pociechy do miasta w autobusie - wyjaśnia Grzegorz Kuszyński, sołtys Płociczna, wybrany na drugą kadencję we wsi, w której znajdują się zaledwie 24 domy.
Pieniędzy z tego nie ma
Jakie są korzyści z bycia sołtysem? Niewielkie.
- Jesteśmy jedynie pioneczkami, które mają te 15 procent z zebranych podatków od mieszkańców wioski - mówi Wiesław Surawski, sołtys Oracz i Wityn.
- Zależy jak liczna wieś, u nas to około 50 złotych na kwartał - dodaje G. Kuszyński z Płociczna.
- Jest za to satysfakcja, jak coś uda się załatwić dla wsi. Ztego trzeba się cieszyć, a nie z tego, że się ma tabliczkę z napisem "sołtys" na domu. Teraz najważniejsze to zrobić remont dróg w gminie. Mam nadzieję, że wezmą się za to nowo wybrane władze. Jestem sołtysem już czwartą kadencję i już nie pamiętam, ile razy przez te lata chodziłem prosić, żeby zasypać dziury na drodze - mówi W. Surawski.
Pani sołtys nie pije
Funkcja sołtysa nie jest oczywiście zarezerwowana jedynie dla mężczyzn. Przez ostatnie cztery lata wśród 49 sołtysów w gminie Ełk było 14 pań. Ile ich będzie teraz? Nie wiadomo, nie wszędzie skończyły się wybory.
- Moim zdaniem będzie jeszcze więcej niż ostatnio. Ludzie coraz częściej wybierają na sołtysów kobiety. Część panów ma pewną wadę. Bywa, że jak chłopy pojadą coś ustalać, rozmawiać, to się tak podchmielą, że w efekcie niewiele ustalą. Kobiety raczej nie piją - śmieje się Halina Komosińska, nowa pani sołtys wsi Karbowskie, w której mieszka 16 rodzin.
Pani Halina w wyścigu do fotelu sołtysa wygrała z konkurentem dużą różnicą głosów. Jest sołtysem już drugą kadencję i, jak mówi, wie co trzeba zrobić, żeby w wiosce żyło się lepiej.
- Tyle lat drogi nie remontowane, czas się zabrać za ich naprawę. Gdy się po nich jeździ, ciężko uwierzyć, że żyjemy w XXI wieku - dodaje H. Komosińska.
- Trzeba chodzić na sesje do urzędu gminy i mówić głośno o problemach wsi. Nam poza lepszymi drogami przydałyby się jakieś szkolenia z zakresu pozyskiwania funduszy na rozkręcenie gospodarstw agroturystycznych. Wieś leży przecież nad niezwykle malowniczym jeziorem - Selmętem Wielkim. Na tym można zarobić - wyjaśnia Marta Minarowska, sołtys w Sordachach.
Co skłoniło panią Martę, by startować w wyborach na sołtysa?
- Mam czas, ludzie namawiali mnie, żebym wystartowała. Pomyślałam - dlaczego miałabym nie spróbować? - mówi M. Minarowska.
Sołtysi nie tylko załatwiają najważniejsze sprawy dla wsi w urzędach.
- Bywa, że ludzie przychodzą ze swoimi bolączkami, trzeba im coś doradzić - mówi G. Kuczyński z Płociczna.
- Każdy sołtys zna problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy wsi. Moim zdaniem najważniejsze to próbować pomóc każdemu człowiekowi - wyjaśnia Tadeusz Perkowski, sołtys Chruściel od sześciu kadencji.