Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miało być fajnie - są bolące rany

Katarzyna Chojnowska
- Moja prawa stopa to jeden wielki bąbel - mówi Ewa Karolska. - Codziennie rodzice wożą mnie do chirurga na zmianę opatrunków.
- Moja prawa stopa to jeden wielki bąbel - mówi Ewa Karolska. - Codziennie rodzice wożą mnie do chirurga na zmianę opatrunków. Fot. K. Chojnowska
Mogę zapomnieć o wakacjach! - mówi zrozpaczona Ewa Karolska, jedna z osób poparzonych podczas sobotniego chodzenia po rozżarzonych węglach.

Wystarczyły trzy kroki
- Prowadzący imprezę zachęcał nas do przejścia po ogniach mówiąc, że przedłuży nam to życie i faktycznie, te minuty ciągnęły się w nieskończoność - tłumaczy Kacper Rusiecki, jeden z poparzonych. - Gdyby wcześniej ktoś mnie ostrzegł, że mogę się tak okaleczyć, zastanowiłbym się trzy razy przed wejściem na żar.

Poważne oparzenia kilkunastu osób, codzienne wizyty u chirurga i zmiany opatrunków, a w najpoważniejszych przypadkach, wycinanie martwej tkanki - to finał "zabawy", na jaką zdecydowali się ełczanie.

- Tylko trzy kroki wystarczyły, by mieć poparzenia III stopnia - mówi załamana Ewa Karolska. - Moją winą było to, że weszłam na te węgle i zaufałam organizatorom.
Brak koncentracji czy zła organizacja?

- Przez ok. 20 min z głośników organizator tłumaczył, jak należy przechodzić po rozżarzonych węglach - zapewnia Tomasz Sierotko z Ełckiego Centrum Kultury. Informuje również, że główną przyczyną poparzeń był brak koncentracji uczestników.

- Zapytałam, co trzeba zrobić i organizatorzy powiedzieli mi, że muszę się po prostu wyluzować - mówi oburzona Ewa Karolska. - Podobno to nasza wina, że się poparzyliśmy, podobno to my nie byliśmy skoncentrowani. To nie jest wytłumaczenie, to chyba oni nie byli skoncentrowani na organizacji tej imprezy.
- Najłatwiej jest zwalić winę na nas - dodaje Arkadiusz Puchalski. - Jeżeli tyle osób zostało poparzonych, to z organizacją było coś nie tak!

Ofiar mogło być więcej
Ełckie Centrum Kultury utrzymuje, że ofiar było siedem. Poszkodowani, do których dotarliśmy, twierdzą, że jest ich więcej. Tłumaczą, że część lekko poparzonych osób, zamiast do szpitala, pojechała do domów.

- W karetce do szpitala na Barankach jechało ze mną 6 osób, a do wojskowego jeszcze prawie drugie tyle - twierdzi Kacper Rusiecki. - Wśród nas był też poparzony 12-latek!

Podobne informacje przekazali nam Ewa Karolska i Arkadiusz Puchalski, którzy trafili do 108. szpitala wojskowego. - Ze mną w sali była dziewczyna nieletnia - zapewnia Ewa Karolska.

Impreza była ubezpieczona, więc poparzeni mogą starać się o odszkodowanie. W poniedziałek organizatorzy z Ełckiego Centrum Kultury spotkają się z rodzicami poszkodowanych. Nie wiadomo jeszcze, czy w związku z tą sytuacją ktokolwiek poniesie konsekwencje. Władze miasta czekają na wyjaśnienia ECK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna