MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Michał Stachowiak: Szukam rzeczy, których... nie ma

Redakcja
– Dzięki moim odkryciom można będzie leczyć Alzheimera, Parkinsona, udar mózgu, a nawet nowotwór – mówi prof. Michał Stachowiak.
– Dzięki moim odkryciom można będzie leczyć Alzheimera, Parkinsona, udar mózgu, a nawet nowotwór – mówi prof. Michał Stachowiak.
Niektórzy mówią o mnie: oszalały. A ja po prostu mam pasję. Szukam rzeczy, których... nie ma - mówi Michał Stachowiak, suwalczanin, naukowiec i kandydat do nagrody Nobla. O tym, jak udało mu się tak wiele osiągnąć, opowiada Helenie Wysockiej.

Dokonał Pan ogromnego odkrycia. Światowi naukowcy mówią wręcz o przełomie w medycynie. Pan też tak sądzi?

- Każde pokolenie ma swoje wielkie odkrycia. W XIX wieku była to chirurgia. W XX - szczepionki i antybiotyki. W XXI - być może regeneracja organów, czyli zastąpienie chorych tkanek i narządów nowymi. Ale czy tak będzie, nie wiem. Wyścig naukowców wciąż trwa, zobaczymy, kto będzie szybszy. Ja stawiam na terapię genową, a inni zapewne szukają prostszych rozwiązań. Pewnie też dobrych. Za kilka lat okaże się, kto osiągnął sukces, a kto będzie szukał dalej.

Wynalazł Pan sposób na długowieczność?

- Starzejemy się, komórki zużywają się. Wprawdzie układ odpornościowy eliminuje je, ale wówczas tworzy się plaster. Skorupa, która nic nie daje. Wraz z wiekiem takich skorup tworzy się coraz więcej, a my, co jest naturalne, stajemy się bardziej ułomni.

Wiemy, jak temu zapobiec. Chcemy odbudowywać komórki, czyli zużyte zastąpić nowymi. To nie ma nic wspólnego z przedłużaniem życia w nieskończoność. Chodzi wyłącznie o to, by żyć dobrze. By być sprawnym, normalnie funkcjonować, a nie egzystować przykutym do łóżka.

Na czym terapia polega?

- Jak wiemy, mózg jest najważniejszy. Dzięki niemu odróżniamy piękno od brzydoty, dobro od zła. W mózgu znajduje się źródło naszej radości, naszych trosk i zachowań. Trzeba więc regenerować komórki mózgu. A można zrobić to tak: nanocząsteczki krzemionki wypełnione fragmentami DNA - pobrane ze szpiku chorego - wprowadzić do mózgu. To powoduje, że powstają nowe, dojrzałe komórki nerwowe, które zastępują chore.

Metoda wygląda na prostą, ale taką nie jest. Aby do niej dojść, poświęciliśmy blisko 20 lat pracy. Ja, moja żona Ewa i sztab naukowców z całego świata.

Skąd się to wzięło? Otóż, pierwsze obserwacje przeprowadzono w 1981 roku na myszach. Powiodło się. Zaczęliśmy pracować nad komórkami ludzkimi, ale hoduje się je znacznie trudniej. Trzeba używać tzw. podkładu ze zwierząt. Do tego dochodzi jeszcze kwestia etyki. Ta metoda budzi kontrowersje, ale - moim zdaniem - należy do niej przyszłość.

Dzięki Pana odkryciu jakie choroby można będzie leczyć?

- Cywilizacyjne, czyli Alzheimera, Parkinsona, schizofrenię, udar mózgu, autyzm, a nawet nowotwór. Na tego typu przypadłości jesteśmy skazani. Szacuje się, że w 2040 roku z Alzheimerem "walczyć" będzie 81 milionów ludzi.

Nasza metoda może też pomóc ofiarom wypadków drogowych. Ale, proszę pamiętać, że droga od odkrywania do zastosowania jest bardzo długa. Musi minąć parę, jeśli nie paręnaście lat, aby lekarstwa pojawiły się na rynku.

Zdaniem światowych naukowców, jest Pan kandydatem do nagrody Nobla....

- O tym mówić nie chcę. Staram się być konsekwentny, robię to, co postanowiłem. Jest wiele dróg życiowych. Każdy idzie swoją i odpowiada na pytania, które napotyka. A jest ich wiele i różnych. Odpowiedź na pytania: dlaczego?, a co gdyby?, to przywilej ludzi, którzy coś odkryli. Uważam, że mam do tego prawo, choć wciąż szukam.

Moja córka mówi: tato, ty nie pracujesz, ty się bawisz. Nie rozumie, że tylko ciągłe układanie puzli może doprowadzić do powstania pięknego obrazu.

Jest pan suwalczaninem....

- Tak. Tutaj urodziłem się i ukończyłem I Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej. Mój ojciec był lekarzem, pracował w suwalskim szpitalu. To on i nauczycielka biologii z liceum zdecydowali o mojej przyszłości.

Nauczycielka dokonywała cudów, by zainteresować przedmiotem. I w jedenastej klasie połknąłem haczyk. Później studia na toruńskim uniwersytecie. W 1981 roku zostałem zaproszony na stypendium naukowe do Stanów Zjednoczonych. Pojechałem tam z rodziną. Później chciałem wrócić do kraju, ale na żadnej uczelni nie prowadzono badań dotyczących procesów biochemicznych, przebiegających w komórkach nerwowych.

Czy dzisiaj miałby Pan szansę, by takie badania prowadzić?

- Owszem, dzisiaj w naszym kraju też można pracować naukowo. Oczywiście, trzeba jeździć po świecie, gromadzić informacje, analizować je i wyciągać wnioski. Ale to zupełnie inna sprawa. Takie rzeczy można robić mieszkając w każdym miejscu ziemskiego globu.

Jest Pan profesorem patologii i nauk anatomicznych na State Uniwersity of New York w Buffalo (USA). Czy w Ameryce łatwiej zrobić karierę?

- Wręcz przeciwnie. To w innych krajach proces usamodzielniania się jest znacznie szybszy. W Ameryce natomiast wszystko zależy do wyboru ścieżki życiowej kariery. Jeśli ktoś decyduje się zostać lekarzem, to musi ukończyć 4-letnie kolegium i szkołę medyczną, gdzie nauka także trwa cztery lata. Później, np. w przypadku neurochirurga, potrzebny jest do samodzielnego wykonywania zawodu 5-letni staż. W sumie trzeba poświęcić dziewięć lat na naukę, a resztę życia na bardzo ciężką pracę w klinice. Stomatolog, też zarobiony po uszy, musi kształcić się osiem lat.

Droga naukowca natomiast jest jeszcze dłuższa i znacznie trudniejsza. Tutaj liczy się praca i szczęście. Albo trafisz na jakiś ślad, albo nie. Czasem działa to na zasadzie nauki pływania. Wrzucają dziecko do wody i patrzą, czy pływa. Ale nie trzeba się zrażać. Bo choć droga trudna, to satysfakcja też ogromna.

Nad czym teraz będzie Pan pracował?

- Wciąż nad tym samym. Będę badał dalej, sprawdzał inne możliwości. To, o czym dzisiaj mówię, to raport z mojej dotychczasowej, 20-letniej pracy. To nie jest odkrycie.

O czym Pan marzy?

- Chciałbym zachęcić do badań ludzi młodych, przekazać im swoje doświadczenie. Do nich należy przyszłość.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna