Miejsc w przedszkolach starczy dla wszystkich dzieci

Rodzice małych dzieci tradycyjnie borykają się z problemem znalezienia przedszkola dla swych pociech.

- Moja znajoma skarżyła się, że nie dostała przedszkola, bo nie wyraziła chęci, by uczyło się ono języka ukraińskiego - opowiada pan Marcin z Bielska. - Nie rozumiem, dlaczego właśnie nauka tego języka ma decydować o przyjęciu dziecka, a nie na przykład to, że ktoś samotnie wychowuje dziecko lub musi pracować...

Jest jednak trochę inaczej niż przedstawia to nasz Czytelnik.

- O tym, które dziecko przyjmowane jest w pierwszej kolejności, decyduje liczba punktów, które ono otrzyma - tłumaczy Elżbieta Nielipińska, dyrektor Przedszkola nr 9 Leśna Polana. -Kryteria według których naliczane są punkty ustaliło ministerstwo i rada miasta, my je tylko podliczamy.

Najwyżej punktowane są tzw. kryteria ministerialne. Jest ich siedem: wielodzietność rodziny, niepełnosprawność dziecka, niepełnosprawność jednego z rodziców, niepełnosprawność obojga rodziców, niepełnosprawność rodzeństwa dziecka, samotne wychowywanie dziecka i opieka zastępcza. Za każde z tych kryteriów naliczane jest 15 punktów.

Do tego dochodzą kryteria ustalone przez radę miasta m.in.: jeśli zgłaszane dziecko ma 6 lat uzyskuje 6 pkt., jeśli ma już rodzeństwo w danym przedszkolu - 4 pkt., jeśli oboje rodziców pracuje - 4 pkt, jeśli tylko jeden z rodziców - 2 pkt.

- W naszym przedszkolu wprowadzono jeszcze dodatkowe 6 pkt. za to, że rodzice będą chcieli, by uczyło się ono ukraińskiego - tłumaczy dyrektor. - Ale jest to tylko jedno z kryteriów. Tu decyduje prosta matematyka. Jesteśmy jedynym przedszkolem w województwie oferującym naukę ukraińskiego, ale nie jest ona obowiązkowa. Część dzieci go się uczy, część nie. Poza tym z tego co wiem, wszystkie dzieci w Bielsku, łącznie z 3-latkami mają zapewnione miejsca w przedszkolach.