Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo w Bakałarzewie. Zabójca biznesmena spędzi za kratami 25 lat

Izabela Krzewska
Archiwum
To już pewne. Wyrok jest prawomocny. Marcin Żukowski był dłużny przedsiębiorcy pieniądze. Najpierw strzelił do mężczyzny, dusił, później zadał co najmniej 38 ciosów nożem. Ciało zakopał. Zacierał ślady, spalił ubranie, auto, którym przyjechał.

- Nie może być żadnych wątpliwości. Popełniona przez oskarżonego zbrodnia zabójstwa była wyjątkowo odrażająca, drastyczna, haniebna, okrutna - wymieniał jednym tchem sędzia Janusz Sulima z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Epitety te powtórzył jeszcze wiele razy w trakcie uzasadnienia orzeczenia.

Zabójstwo w Biebrzy. 29-latek zamordowany w domu

To on rozpatrywał odwołania od orzeczenia suwalskiego sądu I instancji. Ów jesienią ub. skazał Marcina Żukowskiego (sąd zgodził się na publikację nazwiska) na 25 lat więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach. Nikt nie był zadowolony z takiego finału. Rodzina ofiary i prokurator chcieli dożywocia. Obrońca Marcina Żukowskiego, choć ten przyznał się do winy, łagodniejszej kary. Wszyscy walczyli o powtórny proces. Nic z tego. Sąd apelacyjny utrzymał wyrok. Zmienił tylko jedno. Z opisu czynu wyeliminował zapis o działaniu oskarżonego z motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Wydaje się, że zmiana kosmetyczna, bo na wysokość kary wpływu nie miało. Sędzia Sulima długo uzasadniał jednak tę decyzję. W skrócie: z ludzkiego punktu widzenia kilkadziesiąt ciosów nożem to okrucieństwo. Z prawnego i orzecznictwa Sądu Najwyższego - nie. Bo wiąże się z celowym dręczeniem ofiary.

- Zadawaniem cierpienia ofierze, poza granice osiągnięcia celu - precyzował sędzia Sulima.

Zdjęcie ilustracyjne

Białystok: Morderstwo na os. Słoneczny Stok. 67-latka uduszono kablem

Jest jeszcze motywacja. Tu też sąd przypomniał, że owszem działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, chciał pozbyć się wierzyciela. Ale nie można tracić z pola widzenia, co go do zbrodni doprowadziło. - Czuł, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia - mówił sędzia.

Listopad 2013 r. Bakałarzewo w pow. suwalskim. Marcin Żukowski i biznesmen Stefan N. znali się niemal od dzieciństwa ustalili, że jeśli dług na czas nie zostanie oddany, Żukowski przepisze na N. działkę. U suwalskiego notariusza wszystko było już przygotowane. Stefan N. zajechał nawet po Marcina Ż. Po kilku minutach podróży ten ostatni poprosił, by na chwilę się zatrzymać. Wtedy zaatakował swojego wierzyciela. Ciało zakopał na swojej działce, a samochód pokrzywdzonego ukrył w lesie, a następnie podpalił. Zatrzymany kilka dni później oskarżony przyznał się i wskazał miejsce ukrycia zwłok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna