Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówią o sobie: galernicy. Handlowcy w pułapce galerii handlowych

(ka)
Tak było jesienią 2007 roku, gdy ruszył hipermarket na Zielonych Wzgórzach. Dziś hamdlowcy narzekają na kiepską sytuację na rynku
Tak było jesienią 2007 roku, gdy ruszył hipermarket na Zielonych Wzgórzach. Dziś hamdlowcy narzekają na kiepską sytuację na rynku Fot. Archiwum
Kryzys zagląda w oczy także tym białostockim przedsiębiorcom, którzy uruchomili swoje sklepy w galeriach handlowych. Wielu już dziś chętnie zrezygnowałoby z działalności. Niestety, warunki najmu, na które się zgodzili, są koszmarne.

Tak naprawdę nie mają jak wycofać z działalności. Mogą tylko czekać na swoje bankructwo. Czują się jak niewolnicy. Właśnie dlatego sami siebie nazywają galernikami.

Pięć lat - na tyle podpisywali umowy najmu właściciele sklepów w Galerii Podlaskiej. Kiedy je podpisywali dwa lata temu, wydawało się, że to nie jest długi okres. Teraz koniunktura się załamała, więc klientów jest bardzo mało. Poza tym ta akurat galeria ma najgorszą lokalizację w Białymstoku, zagląda więc do niej stosunkowo mało ludzi.

Niestety, z najmu wycofać się nie sposób. Właściciele sklepów opowiadają o rygorystycznych warunkach, jakie muszą spełnić, by w zgodzie z umową mogli zrezygnować ze sklepu w galerii. Chodzi głównie o opłacenie czynszu za kilkanaście miesięcy z góry. Dla przedsiębiorcy, który od jakiegoś czasu dokłada do swojej działalności, taki warunek jest jak cios nożem w plecy. Bo skąd wziąć pieniądze na dodatkowy czynsz?

- A bez tego nie sposób zrezygnować. Od razu się słyszy, że spotkamy się w sądzie - opowiada właścicielka jednego ze sklepów.

Anonimowo, bo wciąż jeszcze jest w galerii, nie zamierza więc się niepotrzebnie narażać.

Sytuacja "galeriników" zależy głównie od tego, do jakiej sieci należy największy w obiekcie hipermarket. To głównie dla niego klienci zjeżdżają z całego miasta, by zrobić zakupy. Albo omijają go, bo jest za drogi.

- Najtrudniej jest z Carrefourem. Pisaliśmy już do władz hipermarketu, żeby robili więcej akcji promocyjnych, żeby obniżyli ceny. Kiedy oni tego nie robią, my tracimy - opowiada kobieta. - Ale wcale nie chcieli nas słuchać.

"Galernicy" zaczęli więc się zrzeszać. Od kilku miesięcy poważnie myślą o nagłośnieniu swoich problemów, a nawet o zorganizowaniu manifestacji w mieście. Ich obroty spadają z miesiąca na miesiąc, a oni wciąż nie mogą się wycofać.

- Na razie jednak czekamy. Na początku lutego władze Carrefoura mają się z nami spotkać. Jeśli nic z tych rozmów nie wyjdzie, wtedy przestaniemy być anonimowi. Ale wciąż mamy nadzieję, że może oni odrobinę ustąpią - tłumaczą białostoccy przedsiębiorcy.

O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy firmę Carrefour. Ich odpowiedź mamy otrzymać we wtorek. Po jej otrzymaniu zamieścimy ją na naszej stronie.

Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna