Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mylą się nawet doświadczeni grzybiarze. Lepiej być ostrożnym

(azda)
Pan Piotr, sprzedający grzyby przed "Opałkiem” w Białymstoku, ma uprawnienia klasyfikatora grzybów i zapewnia, że wie, jak odróżnić te jadalne od trujących
Pan Piotr, sprzedający grzyby przed "Opałkiem” w Białymstoku, ma uprawnienia klasyfikatora grzybów i zapewnia, że wie, jak odróżnić te jadalne od trujących
Kupujesz grzyby? Żądaj atestu.

Ostrożnie w lesie

Ostrożnie w lesie

Wczoraj odnalazła się 82-letnia mieszkanka Studzianek, która w niedzielę wyszła do lasu i po zmroku zgubiła drogę. Szukali jej policjanci, leśnicy, strażacy i sąsiedzi. Na szczęście, kobieta sama wróciła do domu. W poprzednią zaś sobotę w okolicach Moniek na grzybach zgubił się 55-letni mężczyzna. Też sam wrócił do domu. Policja apeluje więc do grzybiarzy o rozwagę i zaleca m.in., by: nie iść do lasu tuż przed zmrokiem; informować bliskich o tym, że idziemy na grzyby; zabierać ze sobą komórki, by w razie potrzeby zadzwonić po pomoc; dzwonić na policję, gdy ktoś z naszych bliskich nie wraca z lasu. Więcej na www.podlaska.policja.gov.pl.

Nigdy nie przyszło mi do głowy, by spytać, czy kupowane przeze mnie grzyby mają atest - mówi Beatrycze Berger, którą spotkaliśmy podczas zakupów przed Opałkiem przy ul. Skłodowskiej w Białymstoku. - Kupuję je tutaj od lat.

Zgodnie z prawem, każdy sprzedający grzyby powinien mieć atest stwierdzający, że są one zdatne do spożycia. Atesty takie są ważne przez 48 godzin od daty wydania. Sprzedawcy mogą mieć także uprawnienia klasyfikatora grzybów, który ma prawo do wystawiania takich atestów.

Kupujący jednak bardzo rzadko pytają o te dokumenty. Zwłaszcza, gdy, jak pani Beatrycze, kupują "na ulicy". Jak sprawdziliśmy wczoraj, większość sprzedających przed "Opałkiem" w Białymstoku miała uprawnienia grzyboznawcy.

- Jestem grzybiarzem z prawie 40-letnim stażem - mówi sprzedający tu pan Piotr. - Uprawnienia klasyfikatora grzybów mam od dawna.

Nie zawsze jednak takie zakupy są bezpieczne.

- Powiadomiono nas, że do grzyboznawcy z sanepidu ktoś przyniósł grzyby kupione na jednym z bazarów - opowiada Jan Pietraszewski, rzecznik białostockiej straży miejskiej. - Niektóre z nich były niejadalne.
Strażnicy miejscy odnaleźli ich sprzedawczynię. Okazało się, że nie miała żadnych atestów.

- Kontrole, które prowadzimy razem z inspektorami sanepidu w punktach sprzedaży grzybów, wykazały sporo podobnych przypadków - mówi rzecznik .

Funkcjonariusze sprawdzają dokumenty, ale także warunki przechowywania grzybów.
- Grzyby, jak każda żywność psują się i mogą zaszkodzić - mówi Irena Jarecka, grzyboznawca z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku.

By sprawdzić, czy kupione lub zebrane przez nas grzyby są jadalne, można je przynieść do siedziby sanepidu. Tam przejrzy je grzyboznawca. Z tej możliwości korzysta też coraz więcej osób. Dzięki temu unikają zatrucia.

- Wiele trujących grzybów kolorem i kształtem łudząco przypomina te jadalne - podkreśla Irena Jarecka. - Mylą się nawet doświadczeni grzybiarze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna