Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel pobił dziecko? Wizytator: To niemożliwe!

AREK
BAK
Białowieża. Kuratorium staje po stronie pedagoga

Sprawą uderzenia i zwyzywania przez nauczyciela historii 10-latka z domu dziecka zajmuje się już policja i prokuratura. O zdarzeniu poinformowano też Rzecznika Praw Dziecka. Trafiła ona również do ministerstwa edukacji i w najbliższym czasie można się spodziewać odpowiednich działań ze strony tego resortu.

Najdziwniej w tej sprawie zachowuje się jednak białostockie kuratorium. Kilka dni po tym bulwersującym zdarzeniu w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Białowieży pojawiła się wizytator Jadwiga Piotrowicz. Miała przeprowadzić kontrolę w placówce. Wszystko w związku ze zgłoszeniem, iż Krzysztof P., nauczyciel, były radny powiatowy i były dyrektor tej szkoły, uderzył w ucho, siłą wyciągnął z klasy i zrugał Bartka C.

- Od początku nie dawała wiary temu, co się u nas stało - mówi nam jedna z nauczycielek. - Relacje dzieci z incydentu spisane przez szkolnego pedagoga nie zrobiły na niej wrażenia.

W dodatku, jak mówią niektóre osoby, jest ona od wielu lat bliską koleżanką Krzysztofa P. Chcieliśmy panią wizytator zapytać o jej kontrolę w Białowieża. Niestety, okazało się, że jest na urlopie. Krzysztof P. też nie chciał nam powiedzieć, czy się dobrze znają.

Co ciekawe, w protokole pokontrolnym z kuratorium wizytator twierdzi, że to zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Pada tam zdanie, że „Krzysztof P. jest jednym z ulubionych nauczycieli w szkole”. Można wręcz odnieść wrażenie, iż dla wizytator ta opinia jest ważniejsza niż relacje uczniów, którzy opisywali wydarzenia z 9 maja oraz samego poszkodowanego chłopaka.

- Nie będę tego komentować - mówi Wioletta Januszkiewicz, dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego. - Na pewno jednak się od tego protokołu odwołam.

O komentarz chcieliśmy poprosić nową Podlaską Kurator Oświaty Jadwigę Mariolę Szczypiń, jednak nie znalazła czasu na rozmowę telefoniczną ani nie odpowiedziała na pytania w e-mailu.

Po naszym ostatnim tekście odezwała się do nas dyrektor Domu Dziecka w Białowieży, który sprawuje opiekę nad 10-latkiem.

- O zdarzeniu zawiadomiliśmy odpowiednie instytucje i procedury trwają, więc pozostało nam tylko czekać na ich wyjaśnienie - mówi Krystyna Dackiewicz, dyrektor Domu Dziecka. - Chciałabym jednak wyjaśnić, iż tuż po tym zdarzeniu chłopiec trafił do szpitala. Ale nie miało to z nim żadnego związku. Chłopak był od jakiegoś czasu leczony i ów pobyt w szpitalu był umówiony wcześniej. Dziecko jest uśmiechnięte i ma się dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna