Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie boję się żadnego wyzwania

Redakcja
Wiosną ubiegłego roku Piotr Kuryło pokonał trasę z sanktuarium w portugalskiej Fatimie, przez Lourdes, do Studzienicznej koło Augustowa. Tak wyglądał finisz.
Wiosną ubiegłego roku Piotr Kuryło pokonał trasę z sanktuarium w portugalskiej Fatimie, przez Lourdes, do Studzienicznej koło Augustowa. Tak wyglądał finisz.
Teraz wybiera się do Włoch. Na przełomie kwietnia i maja zamierza wziąć udział w całodobowym maratonie. Żeby liczyć się w stawce, musi w ciągu dwudziestu czterech godzin przebiec około 300 kilometrów.

Biega i biega

Biega i biega

Piotr Kuryło ma 36 lat. Bieganie było jego pasją od dziecka. Dzień bez przemierzonych na własnych nogach kilometrów uważał za stracony. Tak już zostało. Żona zdążyła się pogodzić z tym, że nie widuje go przez parę miesięcy w roku. Podobnie - dwie dorastające córki. Kuryło nie wyobraża sobie życia bez biegania i dopóki sił wystarczy nie zejdzie z trasy.

- Nie boję się żadnego wyzwania - zapewnia Piotr Kuryło, maratończyk z Pruskiej Wielkiej. - Niestety, w tym przypadku może być gorzej, bo nie doszedłem jeszcze do formy po kontuzji.

W zimie założono mu gips na nogę. Nie mógł normalnie trenować. Na sucho wiosłował w kajaku, który wstawiał do własnoręcznie wyrąbanej przerębli. Zniechęcił się dość szybko. Uznał, że nie jest to sposób na odzyskanie formy. Naraził się lekarzom, bo bez ich zgody zdjął opatrunek. Ciągle przyjeżdża, a raczej przybiega na rehabilitację do poradni w Suwałkach.

- Szkoda, że to tylko trzydzieści kilometrów w jedną stronę. Trochę za mało - mówi całkiem serio i zastanawia się, czy do plecaka nie włożyć kilku cegieł, bo wtedy trening byłby bardziej intensywny.

Kuryło do Włoch chciał wybrać się na własnych nogach. Tak zrobił, gdy wyruszał na supermaraton w greckich Atenach, w którym później zajął drugie miejsce.
- Niestety, do Włoch nie pobiegnę, bo nie zdążę w porę zakończyć przygotowań - żałuje.

Wyprawę i transport zapewni maratończykowi augustowska firma "Ślepsk"która tradycyjnie wspiera jego sportowe wyczyny.

- Wrócę z Włoch i nadal będę biegał - dodaje Kuryło.
Maratończyk z Pruskiej Wielkiej ma za sobą kilka spektakularnych wyczynów. Jako pierwszy przebiegł w ciągu kilku miesięcy Polskę wzdłuż i wszerz. Przemierzył też szlak sanktuariów z Fatimy do Studzienicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna