Dopiero został posłem, a już się pobudował. Na jego działce stanął dom letniskowy i basen - mówią sąsiedzi posła Wojciecha Kossakowskiego.
Dom, którego tak wszyscy zazdroszczą posłowi, stanął na 800-metrowej działeczce w ogrodach działkowych "Jarzynka", a okazały basen też jest. Tyle że... pompowany.
Najpiękniejsza w okolicy
Generalnie nowa inwestycja debiutującego posła robi wrażenie na tle otaczających jego działeczkę starszych altan.
- Takiego jak zbudował ten poseł Kossakowski, to jeszcze na naszych działkach nie było. Słyszałem, że firmę projektową wynajął, a potem drugą, która mu to wszystko w ciągu kilku tygodni pobudowała - mówi z nieukrywanym podziwem jeden z działkowców, którego spotykamy w "Jarzynce". Sam uprawia swoje rabaty od 20 lat. Drewnianą altankę budował przez 10 lat, na tyle, na ile pozwalała mu skromna emerytura.
Wieść o "wypasionym domu" posła po ogrodach działkowych rozeszła się błyskawicznie. Jedni drugim pokazują najnowszą altanę. Ciągną tu wycieczki ciekawskich.
- W lutym poszedł do Sejmu, a już zdążył się dorobić - mówi inny z działkowców. - To kłuje w oczy, bo przez lata jego działka stała pusta.
W opinii innych nie słychać zazdrości, ale zaskoczenie: - Przecież taki poseł powinien sobie dom nad jeziorem postawić, a nie tam w ogródkach działkowych.
Nie ma czasu pogrillować
Wojciech Kossakowski jest zaskoczony, że jego inwestycja wzbudziła niezdrową sensację
- Przecież zbudowałem dom zgodnie z przepisami. Podstawa nie przekracza 35 metrów - wyjaśnia.
Działkę poseł kupił siedem lat temu. Warta była jakieś 2 tysiące złotych. Jego żona miała działkę po sąsiedzku. Kiedy zostali małżeństwem, połączyli działki.
Twierdzi, że nie jest zapalonym działkowcem, ale ogródek to najlepsze miejsce, aby spędzić czas wolny z dwójką swoich dzieci.
- Jest bezpiecznie, bo wokół ogródki ma moja rodzina. A działka nad jeziorem to nie jest najlepsze rozwiązanie. Bliskość jeziora stwarza zagrożenie - dodaje Kossakowski.
Wynajął firmę, która wszystko pobudowała. Sam ręki do tego nie przyłożył, bo od kiedy został posłem, nawet nie ma czasu pogrillować.
- Wszystko kosztowało mnie jakieś 60 tysięcy złotych, ale to jeszcze nie koniec - dodaje poseł.
Posmak sensacji jaką wzbudził jego dom, dziwi posła.
- Już dotarło do mnie, że sąsiedzi na mnie zaczynają skarżyć, że za głośno się dzieci zachowują. Chyba przestanę tam jeździć. Niech żona jeździ, jak chce - dodaje na koniec Wojciech Kossakowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?