Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

<B>Od piosenki głowa boli</B>

<B>Anna Mierzyńska</B>
Fot. P. Niemcznyowicz
Plagiat, nie plagiat, pieniędzy z tego nie było. Przynajmniej ja ich nie zarobiłem - twierdzi Piotr Kobyliński z Białegostoku, dziś wokalista zespołu disco polo 'Impuls", w latach 90_tych twórca zespołu 'Dr Jasnowidz". To on nagrał słynny hymn Samoobrony, który ostatnio przyprawił o ból głowy Andrzeja Leppera. 'Ten kraj jest nasz i wasz" - śpiewali dumnie członkowie Samoobrony. Teraz muszą poszukać sobie innej piosenki.

To dziennikarze radiowej 'Trójki" odkopali stare nagrania i znaleźli piosenkę z 1978 r., którą w Sopocie śpiewał Czech Vaclav Neckar. Posłuchali, porównali do hymnu Samoobrony i okazało się, że obie piosenki mają identyczną melodię!
- Rzeczywiście, podobne - zdziwił się Andrzej Lepper, gdy wysłuchał obu utworów. - Ale skąd mogłem o tym wiedzieć? Co ja, piosenkarz jestem czy kompozytor?
Zaczęły się poszukiwania twórcy partyjnego hymnu. Przewodniczący Lepper nie chciał zdradzić jego nazwiska, ale przypomniała je sobie Genowefa Wiśniowska, szefowa podlaskiej Samoobrony.
Polityczny 'Dr Jasnowidz"
- Pamiętam, to pan Jerzy Suszycki z Białegostoku przywiózł do nas swój zespół i zaproponował współpracę - opowiada. - Był naszym sympatykiem, potem członkiem partii. Nagrał dla nas płytę.
Nagrał nawet dwie płyty - ale nie Jerzy Suszycki, tylko zespół 'Dr Jasnowidz". Suszycki był menadżerem grupy, a jednocześnie wpływowym człowiekiem na Podlasiu. Od początku lat 90_tych zarabiał na muzyce disco polo. Najpierw stworzył sieć dyskotek w niewielkich podlaskich miejscowościach (pierwsza była pamiętna 'Panderoza" w Janowie), potem założył wydawnictwo fonograficzne 'Green Star". Nic dziwnego, że łatwo nawiązał kontakty z lokalnymi politykami z Samoobrony. Dla partii zaczął coś znaczyć, gdy przywiózł piosenkę o rolniczych blokadach.
- Napisaliśmy ją sami, chcieliśmy, żeby było śmiesznie - opowiada Piotr Kobyliński, twórca i wokalista 'Dr Jasnowidza". - Wyszła całkiem fajnie, więc zadzwoniliśmy do pana Jerzego i mówimy - mamy fajną piosenkę, może by ją komuś pokazać?
Spodobała się do tego stopnia, że Samoobrona zaproponowała zespołowi, by nagrał dla niej płytę. Był rok 1999, partia już szykowała się do wyborów parlamentarnych w 2000 r. Potrzebowała piosenek, które łatwo wpadną w ucho wyborcom. Zespół disco polo był świetnym rozwiązaniem.
- Czemu nie? Bardzo nam zależało, żeby się jakoś wypromować, a to był dobry sposób. Zaczęliśmy pisać piosenki - mówi Kobyliński.
Pisali je wspólnie, w dyskotece 'Colorado" w Brańsku. Wiadomo było, że teksty muszą być proste, a muzyka dobrze znana. Brali więc popularne piosenki ludowo_biesiadne, śpiewane choćby na weselach i dorabiali do nich nowe słowa. Najlepsze pomysły miał Andrzej, pracownik dyskoteki, dlatego został głównym pisarzem.
Melodia miała być ludowa!
- My tylko przerabialiśmy słowa, kiedy nam do melodii nie pasowały - wyjaśnia wokalista. - A melodie? Byliśmy przekonani, że napisali je jacyś nieznani twórcy ludowi, że nikt nie ma do nich praw autorskich. To naprawdę jest plagiat? - dziwi się.
Nawet nie sprawdzili, że autorzy piosenki 'Ten chleb jest twój i mój" są doskonale znani. Dla nich była to melodia weselna, a nie przebój Neckara z 1978 r. Zmienili słowa na 'ten kraj jest nasz i wasz", nagrali kasetę. Suszycki zawiózł ją Andrzejowi Lepperowi i piosenki poszły w świat.
- To wcale nie miał być hymn Samoobrony, tylko jedna z wielu piosenek na tej kasecie - zaznacza Kobyliński. - Ale panu przewodniczącemu tak się spodobała, że zrobił z niej hymn.
Od tej pory melodię można było usłyszeć w każdym spocie reklamowym Samoobrony. Śpiewano ją na wiecach przedwyborczych i spotkaniach partyjnych.
- Sami ją graliśmy na wielu koncertach - przyznaje Kobyliński. - Było bardzo fajnie. Mogliśmy różnych ludzi poznać, także wpływowych.
Z repertuaru Janusza Gniatkowskiego
- Słyszeliśmy ten hymn. Nie przeszkadzało nam, że używa go Samoobrona. Cieszyliśmy się, że piosenki Janusza są tak popularne - mówi Krystyna Maciejewska, żona Janusza Gniatkowskiego, popularnego piosenkarza z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. To on miał w swoim repertuarze polską wersję 'Chleba i soli" (to oryginalny tytuł utworu). Maciejewska zaś jest autorką polskiego tekstu.
- Napisałam go miesiąc po festiwalu w Sopocie, a już na początku 1980 r. Janusz włączył piosenkę do swego repertuaru. Zresztą, nagrał ją chyba w Radiu Białystok. Wykonywał ją głównie dla Polonii, bo i z myślą o niej była pisana. Kwestię praw autorskich załatwiliśmy jeszcze przed pierwszym wykonaniem. ZAIKS występował do pana Brabeca, Czecha, z prośbą o zgodę na wykorzystanie melodii. Zgodził się.
O zgodę nie pytał jednak 'Dr Jasnowidz" ani Samoobrona.
- Nie mieliśmy pojęcia, że ktoś ma do tej piosenki prawa autorskie - tłumaczy Kobyliński. - Tak naprawdę, to nam podsuwano znane piosenki ludowe, a my tylko je przerabialiśmy. To chyba menadżer powinien zainteresować się kwestią praw autorskich, a nie wykonawcy, prawda?
- Ale to można przecież łatwo rozwiązać - podpowiada K. Maciejewska. - Skoro partia jest tak praworządna, jak o sobie mówi, to chyba nie będzie problemu z zapłaceniem tantiem kompozytorowi?
Co prawda kompozytor, Jiri Brabec, już nie żyje (tak wynika z ustaleń radiowej 'Trójki"), ale o wynagrodzenie mogą dopominać się jego spadkobiercy.
- Mogą domagać się także przeprosin ze strony Samoobrony - dopowiada Michał Błeszyński z ZAIKS_u. Jednocześnie jednak bardzo ostrożnie wypowiada się w sprawie hymnu Samoobrony:
- Nie jestem w stanie ocenić, czy to plagiat, bo musiałbym bardzo dokładnie wysłuchać obu piosenek, a tego nie zrobiłem - tłumaczy Błeszyński. - Poza tym decyzja o tym, czy coś jest plagiatem czy nie, należy do sądu.
Samoobrona woli nie czekać na wyrok sądu. Choć na razie sprawa w ogóle nie dotarła do organów sprawiedliwości, partia po cichu wycofuje się z używania piosenki 'Ten kraj jest nasz i wasz". Jej nagranie nagle znikło ze strony internetowej partii, a Andrzej Lepper zaprzecza, że była ona kiedykolwiek hymnem partii.
- Jaki hymn? Zwykła piosenka, i to jedna z wielu - podkreśla. - Nie będziemy jej więcej używać.
Obietnica zamiast pieniędzy
Czyżby Samoobrona nie chciała wydawać pieniędzy na tantiemy dla obcego kompozytora? To prawdopodobne. Wcześniej nie płaciła też zespołowi 'Dr Jasnowidz" za współpracę.
- Być może jakieś pieniądze dostał Jerzy Suszycki, tego nie wiem, ale ja sam nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia - mówi Piotr Kobyliński. - Za piosenki nagrane dla Samoobrony dostaliśmy tylko obietnicę od Suszyckiego, że będziemy mogli grać w jego dyskotekach. I rzeczywiście, graliśmy. Dzięki temu udało mi się wypromować.
Kobyliński przyznaje, że nie przypuszczał, iż śpiewane przez niego piosenki Samoobrona będzie wykorzystywać na tak dużą skalę.
- Bo teraz to się zacząłem zastanawiać, czy nam by się jakieś honorarium za to nie należało...
Chętnie by znalazł Jerzego Suszyckiego i wyjaśnił kwestie finansowe. Może coś by się dało z Samoobroną utargować? Niestety, Suszyckiego nie ma w Białymstoku, prawdopodobnie wyjechał za granicę. A Samoobrona o piosenkach z lat 90_tych nie chce już rozmawiać. Miały być miłe i przyjemne, reklamowe, a co z tego wyszło?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna