Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od początku roku na drogach zginęło już pięć osób

Ireneusz Sewastianowicz
W lipcu 2004 r. do makabrycznego wypadku doszło w Jeziorkach k. Szypliszek. Golf zderzył się z jadacym z przeciwka tirem. Zginęło wówczas pięć osób. Zawiniła brawura kierowcy osobowego auta.
W lipcu 2004 r. do makabrycznego wypadku doszło w Jeziorkach k. Szypliszek. Golf zderzył się z jadacym z przeciwka tirem. Zginęło wówczas pięć osób. Zawiniła brawura kierowcy osobowego auta.
Przez ostatni tydzień prawie wszyscy rozmawiali o sobotnim, tragicznym w skutkach wypadku. Ułamki sekund zadecydowały, że zginęły cztery osoby, a kilkanaście doznało obrażeń. Przyczyna nie jest znana i nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda się ją ustalić.

Niewiele wniosła sekcja zwłok ofiar. Na pewno kierowca busa nie miał zawału serca. Może usnął, może wpadł w poślizg albo próbował wyprzedzać na "trzeciego". To wszystko jednak tylko spekulacje.

Tuż po piątej

Poranny autobus PKS do Białegostoku punktualnie wyruszył z dworca. Pasażerami byli przeważnie młodzi ludzie, studiujący zaocznie na uczelniach w stolicy województwa podlaskiego. Właśnie zaczynała się sesja i czekały ich egzaminy.
Za kierownicą siedział 58-letni Tadeusz Szczygieł, jeden z najbardziej doświadczonych pracowników suwalskiego PKS. Doskonale znał i lubił tę trasę. Znajomym zwierzał się, że myśli o wcześniejszej emeryturze, bo czuje się zmęczony latami spędzonymi za "kółkiem".

Autobus minął przejazd kolejowy i zbliżał się do skrzyżowania z drogą do Płociczna. Warunki atmosferyczne były dobre, widzialność przyzwoita.

Przypadek sprawił, że dokładnie w tym momencie z przeciwka pojawił się volkswagen bus z załadowaną przyczepką. Prowadził 47-letni Józef B. Towarzyszyli mu zięć i bratanek. Wszyscy mieszkali w Ełku. W Suwałkach w każdą sobotę handlowali dżinsową odzieżą na bazarze przy ulicy Świerkowej. To było ich główne źródło utrzymania.

Parę minut później wyły już syreny karetek pogotowia, strażackich samochodów i policyjnych radiowozów. Na prostym odcinku, szerokiej w tym miejscu i niedawno remontowanej szosy, doszło do czołowego zderzenia. Rozpędzona furgonetka dosłownie wbiła się w przód rejsowego autobusu.

Zginął jego kierowca, śmierć na miejscu ponieśli również wszyscy podróżujący volkswagenem. Do szpitala przewieziono 17 pasażerów autobusu. U większości z nich stwierdzono niegroźne obrażenia głowy. Poważnych urazów doznała jedynie 41-letnia kobieta. Przez kilka godzin krajowa ósemka była zablokowana, bo strażacy musieli używać specjalistycznego sprzętu, żeby z obu wraków wydobyć ciała ofiar wypadku.

Pytania bez odpowiedzi

Już w sobotę żałobne wstążki pojawiły się na autobusach suwalskiego PKS. Kierowcy wspominali Tadeusza Szczygła. Był żonaty, miał dwoje dorosłych dzieci. Syn ostatnio przebywał w Hiszpanii.

- Z tą śmiercią nie można się pogodzić - mówili koledzy, którzy z Tadeuszem Szczygłem przepracowali wiele lat.

W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok Józefa B., sprawcy wypadku. Biegły od medycyny sądowej wykluczył, że mógł on stracić panowanie nad kierownicą wskutek zawału serca. Przypuszczalnie, po prostu, zasnął. Policja nie pomija jednak i innych ewentualności, jak poślizg, wyprzedanie na "trzeciego", nagła awaria albo wybiegnięcie zwierzęcia z lasu przylegającego do szosy. Na oficjalne opinie trzeba poczekać kilka tygodni.

W środę na suwalskim cmentarzu odbył się pogrzeb Tadeusza Szczygła.
Było trochę bezpieczniej

Tak tragicznego w skutkach wypadku suwalska policja nie odnotowała od lipca 2004 r. Wówczas w Jeziorkach k. Szypliszek, czyli również na feralnej ósemce, zginęło pięć osób. Wczesnym rankiem młodzi ludzie wracali z weekendowej wyprawy na ryby. Za kierownicą golfa z "podrasowanym" silnikiem siedział Wojciech W. Znany był jako amator szybkich aut i brawurowej jazdy. Nie zmieścił się na zakręcie i uderzył w jadącego od Suwałk tira. Cztery osoby zginęły na miejscu, jedna zmarła po przewiezieniu do szpitala.

Liczba śmiertelnych wypadków drogowych w Suwałkach i w powiecie suwalskim w poprzednich latach wykazywała raczej tendencję spadkową. Tak wynika ze statystyk: rok 2004 - 22 ofiary; 2005 - 18; 2006 - 12; 2007 - 14; 2008 - 9.

Poprawie bezpieczeństwa ma służyć m.in. coraz nowocześniejszy sprzęt, który policji pomoże w ściganiu drogowych piratów. Ten rok liczbowo nie zapowiada się jednak optymistycznie. Już jest pięć ofiar. Oprócz ostatniego karambolu, śmiertelny wypadek zdarzył się koło Raczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna