Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odbili zakładnika z rąk porywaczy. Zobacz kulisy akcji antyterrorystów

Michał Modzelewski
Skutych porywaczy antyterroryści przewieźli do jednej z prokuratur rejonowych w Warszawie
Skutych porywaczy antyterroryści przewieźli do jednej z prokuratur rejonowych w Warszawie fot. KGP Warszawa
Sceny rodem z filmu sensacyjnego rozegrały się w czwartkowe południe na jednej z posesji przy ul. Ciborowskiego, tuż za parkiem miejskim im. Jakuba Wagi. Warszawska policja, odpowiedzialna za przebieg akcji, milczała jednak na temat jej szczegółów. Okazało się, że była wymierzona w porywaczy, którzy więzili na terenie naszego miasta porwanego w stolicy obywatela Wietnamu.

Porywacze na celowniku
- Akcja miała na celu zatrzymanie trzech Czeczenów i Wietnamczyka, którzy w środę uprowadzili z Warszawy innego, prowadzącego działalność gospodarczą obywatela Wietnamu - wyjaśnia nadkom. Marcin Szyndler, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji. - Następnie od jego rodziny zażądali pieniędzy.
Porywacze przewieźli pokrzywdzonego do jednego z domów przy ul. Ciborowskiego i tam przetrzymywali. Po pierwszym żądaniu okupu nie podejmowali jednak z rodziną żadnych negocjacji.
Działaniom funkcjonariuszy towarzyszył rozmach rodem z popularnych policyjnych seriali. Tylu mundurowych w jednym miejscu nie widziano w Łomży od czasów, kiedy "zwijano" dwa lata temu grupę Sławomira W., ps. "Generał". Na miejscu pojawili się prowadzący sprawę funkcjonariusze ze stołecznego wydziału dw. z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz wydz. realizacyjnego w towarzystwie funkcjonariuszy z Łomży i Białegostoku oraz brygady antyterrorystycznej z Komendy Głównej Policji.
Użyli granatów hukowych
- Było ich całe mnóstwo, widziałam, jak wchodzili - opowiada pani Ania, mieszkająca obok posesji, na której przetrzymywano Wietnamczyka. - Kiedy rozległ się huk, stałam w oknie, a policjant stojący na ulicy krzyknął, żebym się schowała.
Chwilę potem z okien domu wyskoczyło trzech mężczyzn i uciekło na pobliską posesję. Jeden z porywaczy i uprowadzony pozostali w środku. Po kilku minutach porywacze: 21-, 33- i 39-letni obywatele Czeczenii oraz 32-letni obywatel Wietnamu byli w rękach funkcjonariuszy. Policjanci uwolnili także uprowadzonego obywatela Wietnamu. Porywaczy przewieziono do warszawskiej prokuratury rejonowej. Grozi im do 10 lat więzienia.
Słyszany przez sąsiadów huk, jak wyjaśnia policja, nie był wynikiem użycia broni palnej, lecz ogłuszających granatów hukowych, użytych, by zdezorientować porywaczy. Policja podejrzewała bowiem, że mogli być uzbrojeni.
Nie sprawiali kłopotów
Sąsiedzi nie kryli zdziwienia, gdy zobaczyli lokatorów w kajdankach.
- Ten dom wynajmowali od starszej kobiety - mówi mieszkająca obok pani Urszula. - Nigdy nie hałasowali, a w ogóle to rzadko ich było widać na osiedlu.
Policjanci sprawdzają teraz, czy trzej obywatele Czeczenii przebywali u nas legalnie. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna