Instruktor tańca z Łomży dostanie 10 tys. zł za niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Złożą się na to wszyscy podatnicy. Podobnie jak składali się na odszkodowania w innych sprawach, gdzie wymiar sprawiedliwości się po prostu pomylił.
- Niestety, ale tego typu sytuacji nie da się uniknąć - mówi Marcin Walczuk, rzecznik prasowy suwalskiego sądu. - Sędziowie mają prawo do swobodnej oceny dowodów. Dla jednych są one wystarczające do skazania, dla innych - nie.
Tancerze chcieli więcej
Łomżanin Dariusz S. był jedynym z dwóch oskarżonych w głośnym procesie gwałtu na młodej kursantce szkoły tańca. Na ławie oskarżonych zasiadł razem z nim Jarosław P., osoba bardzo znana w tym środowisku, właściciel dobrzej prosperującej szkoły tańca. Obaj mężczyźni trafili na kilka tygodni do aresztu tymczasowego. Potem wyszli na wolność.
Skazani "za niewinność". Także w polskich więzieniach
Źródło: TVP/x-news
Dwukrotnie sąd skazywał obu na kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Po apelacjach sprawa wracała do ponownego rozpatrzenia. Za trzecim razem instruktorzy tańca zostali uniewinnieni. Skąd ta zmiana, nie wiadomo, bo proces odbywał się z wyłączeniem jawności.
Za to, co ich spotkało Jarosław P. i Dariusz S. postanowili dochodzić odszkodowań. Pierwszy domagał się 150 tys. zł, drugi - 40 tys. Sąd jednak hojny nie był. Jarosławowi P. przyznał 35 tys. zł, natomiast, ostatnio, Dariuszowi S. - 10 tys. Były właściciel szkoły tańca w Suwałkach złożył wniosek o uzasadnienie wyroku. A to może zapowiadać apelację. Co zrobi Dariusz S., na razie nie wiadomo.
300 tys. zł dla sędzi
Najwyższe w ostatnim latach odszkodowanie za areszt i niesłuszne oskarżenie przyznano suwalskiej sędzi Grażynie Z. Została ona oskarżona o korupcję. Kiedy ją uniewinniono, wystąpiła z wnioskiem o 1 mln zł. Otrzymała ostatecznie 300 tys. zł.
Augustowianinowi Janowi S., oskarżonemu o zabójstwo żony, który przesiedział w areszcie 9 miesięcy, zasądzono prawie 80 tys. zł.
Z kolei bezdomny mieszkaniec Olecka, który również miał, według prokuratury, kogoś zabić i dłuższy czas spędził za kratami, otrzymał 63 tys. zł.
Na prawie 33 tys. zł suwalski sąd oszacował natomiast krzywdy, jakie spotkały mężczyznę oskarżonego o przemyt narkotyków. Okazało się, że jego przyznanie się do winy, było jedynym dowodem. Kiedy więc mężczyzna wycofał wcześniejsze wyjaśnienia, cały akt oskarżenia runął.
Nie ma odpowiedzialności
- Ostatecznym weryfikatorem naszych materiałów, a także naszych błędów, które mogą się przecież zdarzać, jest sąd - przypomina Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy suwalskiej prokuratury.
Jego zdaniem, śledczy nie oskarżają ludzi na siłę. Zarówno wnioski o tymczasowe aresztowanie, jak i akty oskarżenia kierują jedynie wówczas, gdy mają do tego podstawy.
Jeszcze całkiem niedawno w sądzie obowiązywała zasada, że jeśli sędzia orzekł areszt na podstawie wątpliwych przesłanek, to ewentualne odszkodowanie będzie płacił z własnej kieszeni. W praktyce okazał się to jednak tzw. martwy przepis. Nie został wykorzystany ani w jednym przypadku.
Obecnie obowiązuje wykładnia, że tego typu sytuacje są ryzykiem ponoszonym przez Skarb Państwa. Z góry zakłada się więc, że za błędne decyzje sędziów zapłacą w razie czego wszyscy podatnicy.
W ciągu roku w skali kraju za niesłuszne oskarżenia trzeba wypłacić w sumie po kilkanaście milionów złotych.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
