Henryk Katruk od 45 lat uprawiał tulipany (1,1 mln sztuk rocznie), które trafiały do kwiaciarni na rynku lokalnym, krajowym, a także litewskim. Oferował też inne kwiaty cebulowe: narcyzy i lilie. Powierzchnia upraw pod osłonami wynosiła hektar. Co roku już w połowie stycznia na rynek trafiały pierwsze partie tulipanów z Dobrzyniewa Dużego. W tym roku będzie inaczej.
- Demontujemy właśnie szklarnie i tunele foliowe – mówi ogrodnik. – Sześciu moich pracowników otrzymało już wypowiedzenia. Ja przejdę na emeryturę.
Decyzja o likwidacji gospodarstwa zapadła dwa miesiące temu, a przyczyną był brak możliwości zakupu opału. Producent kwiatów tłumaczy, że cena miału węglowego sięga 2 tys. zł/t, a w dodatku nie było gdzie go kupić. A żeby zapewnić kwiatom odpowiednie warunki do wzrostu, potrzebował aż 400 ton opału.
Henryk Katruk ocenia, że zapewne spora część ogrodników będzie musiała zrezygnować z produkcji kwiatów.
- Tym, którzy mają przynajmniej trochę węgla w zapasie, może się uda dociągnąć do wiosny – mówi.
Zobacz też: Festiwal Roślin na Stadionie Miejskim w Białymstoku (6-7.11.2021 r.).
Produkcję ogranicza lub wstrzymuje również wielu producentów kwiatów przeznaczonych na balkony i tarasy. Powód jest ten sam – węgiel. Jak tłumaczy Anna Sianko, właścicielka gospodarstwa ogrodniczego w Surażu, sadzonki pelargonii, surfinii, begonii zazwyczaj kupuje i wysadza w tunelach foliowych w lutym, więc trzeba je ogrzewać.
- Co roku, w październiku, miałam już zamówione sadzonki – opowiada. – W tym roku wstrzymałam się, zdecydowałam, że nie będę ich zamawiać.
Kwiaty uprawia w trzech tunelach foliowych, do ogrzania każdego z nich potrzebuje 10 ton węgla. Przy cenie węgla w granicach 3,5 tys. tylko koszty ogrzania tuneli wyniosą 105 tys. zł. A należy jeszcze uwzględnić większe nakłady poniesione na zakup doniczek, torfu, nawozów.
- Przy tak wysokich kosztach produkcji, kwiaty musiałyby być bardzo drogie - tłumaczy Anna Sianko. – W tym roku sprzedawałam pelargonie po 8 zł za sztukę i była to cena na granicy opłacalności. Uwzględniając obecny wzrost kosztów produkcji, cena pelargonii w przyszłym sezonie kształtowałaby się w granicach 12 – 15 zł. Nie wiem, czy klientów byłoby na nie stać. Raczej nikt tyle za kwiaty nie zapłaci, bo nie jest to produkt pierwszej potrzeby.
Jak zauważa, dużo znajomych właścicieli gospodarstw ogrodniczych w tym roku wstrzymało się z zakupem sadzonek, część ograniczyła produkcję – np. do 30 proc. tego co we wcześniejszych sezonach. Ludzie boją się, że zainwestują i nie będą w stanie sprzedać kwiatów lub będą musieli sprzedać je poniżej kosztów produkcji.
- Może w tym roku zamówię nasiona aksamitki i je wysieję – mówi Anna Sianko. – Wyhodowanie tych kwiatów będzie znacznie tańsze.
Zauważa ona, że nie tylko producenci kwiatów mają dylematy i często decydują się na wstrzymanie produkcji. Podobne decyzje muszą podejmować także producenci warzyw, np. pomidorów, które trafiały do sprzedaży zimą. Przy obecnych kosztach produkcji ich cena powinna się kształtować w granicach kilkudziesięciu zł za kilogram i na pewno nie byłaby akceptowalna przez polskich konsumentów.
iPolitycznie - Jeśli KE nas nie posłucha, będziemy żądać rekompensat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?