Park Wodny vs Miejska Pływalnia. Trwa walka o klienta

- Mamy ok. 100 tysięcy klientów rocznie. W latach, gdy dopiero budowały się pływalnie w Łomży i Ostrowi Mazowieckiej, bywało, że było ich 40 procent więcej - opowiada Jerzy Przychodzeń, kierownik Miejskiej Pływalni „Delfin” w Zambrowie.

Gdy powstała pływalnia nr 2 w Łomży (niedawno przekształcona w Park Wodny, którego znakiem rozpoznawczym stały się palmy), łomżanie nie musieli już jeździć do pobliskiego Zambrowa.

Burmistrz tego miasta przekonuje, że nie wystarczy posadzić palmy przed wejściem, by nazwać obiekt aquaparkiem. Zambrów chce w przyszłości przekształcić swoją pływalnię w aquapark z prawdziwego zdarzenia. I odzyskać klientów, którzy kiedyś tu przyjeżdżali. W tym roku 350 tys. zł przeznaczono na opracowanie dokumentacji rozbudowy pływalni.

W pierwszym etapie (2017 r.) planowana jest eko-modernizacja budynku. W drugim (2018 r.) - rozbudowa części rekreacyjnej o kolejny basen i urządzenia do masażu, a później (2019 r.) - budowa otwartej części. Zambrowianie będą wreszcie mieli miejsce do kąpania się latem na świeżym powietrzu. Atrakcyjna, sztuczna „plaża” może też przyciągnąć gości z regionu.

Na razie trwają prace nad koncepcją rozbudowy, której koszt może sięgnąć 20 mln zł.

Tymczasem na rozbudowę łomżyńskiego Parku Wodnego o część zewnętrzną nie zgodzili się miejscy radni. Klientów mają tu przyciągać mniejsze atrakcje, jak otwarta w czwartek sala zabaw dla dzieci na piętrze. Zgodnie z założeniami, ma pozwolić dorosłym na korzystanie z basenu, podczas gdy dzieci spędzają czas w sali.

A obśmiewane palmy?

- Palmy to działanie marketingowe. Od przekształcenia w ParkWodny wzrosła nam liczba klientów o tysiąc miesięcznie - chwali się Andrzej Modzelewski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Łomży.\

Chcemy przyciągnąć klientów z regionu, ale liczymy, że chętniej będą też korzystać z obiektu nasi mieszkańcy.

Jerzy Przychodzeń
kierownik Miejskiej Pływalni „Delfin” w Zambrowie