Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł J. policjant z Augustowa. Chluby to on nie przynosi

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Archiwum
Trzy razy miał doprowadzić do kolizji drogowych i za każdy razem odjeżdżał z miejsca zdarzenia. Jedna osoba została poszkodowana, swój finansowy wymiar mają też dokonane przez niego zniszczenia. A mimo wszystko wciąż jest policjantem.

- Nawet włos mu z głowy nie spadł - dziwią się Czytelnicy, którzy poinformowali nas o tej sprawie. - Chodzi po mieście i ze wszystkiego się śmieje.

Odjechał, bo był w szoku

Paweł J. jest funkcjonariuszem augustowskiej komendy od wielu lat. Pracuje w wydziale prewencji.
Pierwsze zdarzenie z jego udziałem miasto miejsce 3 listopada 2011 r. w centrum Augustowa. Swoim prywatnym samochodem policjant wjechał w barierki ochronne. Mocno je uszkodził. Odjechał z miejsca zdarzenia. Na policję zgłosił się dopiero po pewnym czasie.

Prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem artykułu, który mówi o kierowaniu pojazdami w stanie nietrzeźwości. Bo tak traktuje się ucieczkę kierowcy z miejsca zdarzenia. - Nie zebrano jednak wystarczających dowodów, które ten stan nietrzeźwości by potwierdziły - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej.

Zdarzenie potraktowano więc jako wykroczenie. Do sądu wpłynął wniosek o ukaranie. Wyrok zapadł w lipcu ubiegłego roku. Paweł J. musiał zapłacić 800 zł grzywny i pokryć koszta sądowe.

Tymczasem 6 lipca około godz. 7.30 wyprzedzał na augustowskiej ul. Wojska Polskiego kilka samochodów. Jego bmw uderzyło w pojazd jadący przeciwnym pasem ruchu. Policjant odjechał z miejsca zdarzenia. Kilka minut później na ul. Rajgrodzkiej wjechał na znajdujące się w pobliżu jezdni skrzynkę energetyczną, słup oraz ogrodzenie jednego z domów. I znowu zniknął. Do komendy zgłosił się wieczorem. Twierdził, że uciekł, bo był w szoku.

Ponieważ obrażenia, jakich doznał kierowca potrąconego auta były, zdaniem biegłego, stosunkowo niegroźne, także to zdarzenie potraktowano nie jako przestępstwo, lecz wykroczenie. W końcu grudnia 2012 r. wniosek o ukaranie wpłynął się do augustowskiego sądu. Ta sprawa wciąż trwa. Kolejny termin sąd wyznaczył na połowę kwietnia.

Może wrócić do pracy

Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku przyznaje, że po pierwszym zdarzeniu Paweł J. nie poniósł żadnych konsekwencji służbowych. Powód? Nie popełnił przestępstwa, a jedynie wykroczenie.

Ale już po drugiej wpadce przełożeni wszczęli postępowanie dyscyplinarne. Zostało jednak ono zawieszone do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Na razie nikt nie wie, kiedy może to nastąpić. Funkcjonariusza nie zawieszono jednak w wykonywaniu czynności służbowych.

Jest więc pełnoprawnym policjantem. Obecnie nie pracuje, bo od pewnego czasu przebywa na zwolnieniu lekarskim. Jeżeli jednak wydobrzeje, będzie mógł dalej strzec przestrzegania prawa. - Jak tylko w sądzie zapadnie wyrok, postępowanie dyscyplinarne zostanie odwieszone - mówi A. Baranowski. - Dzisiaj trudno rozstrzygać, czym może się zakończyć.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna