Pijany kierowca chciał wieźć na wycieczkę do Warszawy

Przez nieodpowiedzialnego, pijanego kierowcę dzieci nie pojechały na wycieczkę a on stracił prawo jazdy i odpowie za swoje postępowanie przed sądem.

Wczoraj rano patrol z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku pojechał do Zabłudowa. Tam funkcjonariusze mieli sprawdzić zgłoszony wcześniej do kontroli autokar. Gdy około godziny 7 przystosowany do przewozu wielu osób mercedes wjechał na ulicę Rynek w Zabłudowie na auto czekali już policjanci i uczniowie miejscowego gimnazjum, którzy mieli nim pojechać na wycieczkę do stolicy. Już wstępne czynności kontrolne funkcjonariuszy wykazały, że stan techniczny autobusu budzi poważne wątpliwości. W aucie niesprawny był między innymi hamulec awaryjny i oświetlenie.

Najpoważniejsze zastrzeżenia mieli jednak funkcjonariusze do trzeźwości 40-letniego kierowcy, który przyjechał tym autokarem z Gródka. Badanie alkomatem wykazało, bowiem że miał on blisko 1,6 promila alkoholu w organizmie i w takim stanie chciał wieźć dzieci w ponad dwustukilometrową podróż. Nie pojechał, ponieważ policjanci uniemożliwili 40-letniemu kierowcy dalszą podróż. Mężczyzna kontrolującym go policjantom tłumaczył się, że w nocy wypił 7 piw, a do decyzji o tym by mimo tego zasiąść za kierownicą nakłoniła go żona. Jak mówił - to ona kazała mu rankiem "jechać i zarabiać pieniądze".

Policjanci w związku ze stwierdzonymi usterkami technicznymi zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu. Kierowca stracił już prawo jazdy i dodatkowo za swoje postępowanie odpowie przed sądem. Przez jego skrajnie nieodpowiedzialną postawę gimnazjaliści nie pojechali na długo oczekiwaną wycieczkę.