Do wypadku doszło we wtorek o godz. 15.20, na rozwidleniu dróg w Knyszynie. Ekipy ratunkowe zastały rozbite auto i mężczyznę, który nie dawał znaków życia. Okazało się, że 25-letni W.T. ze wsi Lewonie ma tylko zwichnięty staw barkowy, a nie ruszał się, bo... był kompletnie pijany. Późniejsze badanie krwi wykazało, że miał on 3 promile alkoholu we krwi. Z pierwszych ustaleń wynikało, że kierowca i drugi pasażer już zdążyli uciec z miejsca wypadku.
- Trzeba było użyć psa tropiącego i sporych sił policji, by odnaleźć sprawcę wypadku. Akcja zakończyła się sukcesem. Kierowcę odnaleźliśmy w jego domu w Kuczynie k. Moniek. Ukrył się w szafie - relacjonuje przebieg działań Justyna Aćman, oficer prasowy w monieckiej KPP.
Zatrzymany do dyspozycji prokuratora 24-letni J.W. miał 1,5 promila alkoholu we krwi, był przerażony tym, co się stało i obecnością mundurowych we wsi. Przyznał się do prowadzenia samochodu po pijanemu, choć miał zabrane prawo jazdy i sąd zabrał mu na pięć lat uprawnienia do kierowania jakimikolwiek pojazdami.
Pasażer-uciekinier też odnalazł się i to szybko. Był obolały po wypadku, więc pojechał do szpitala w Mońkach. Stąd zabrał go wezwany patrol policji. 27-letni M.S. z Boguszewa był najmniej pijany z całej trójki. Wypił najwyżej jedno piwo, ale też uległ panice i po zderzeniu z drzewem ruszył... w pole.
Z wyjaśnień całej trójki wynika, że pili oni wódkę u gościnnego J.W. w Lewoniach. Gdy im zabrakło gorzałki, wówczas J.W. i M.S. pojechali do Knyszyna po coś więcej. Gospodarz poszedł zaś na grzyby do pobliskiego lasu. Tam też przyjechali jego goście i już w lesie kontynuowali alkoholową biesiadę. Zachciało się więcej. Koledzy kierowcy volkswagena szukali jakiegoś zastępczego kierowcy we wsi Czechowizna i nie znaleźli takiego.
Tymczasem właściciel auta oświadczył, że on się niczego nie boi, kazał wsiadać do samochodu kolegom i pojechali. Nie ujechali daleko, bo na rozwidleniu dróg w Knyszynie J.W. stracił panowanie nad kierownicą, wpadł na pobocze i golf rozbił się o drzewo. To obok miejsca, gdzie stoi już krzyż - nieme świadectwo innej tragedii.
- To bardzo niebezpieczne miejsce. Dochodziło tu już do wielu wypadków. Tym razem obyło się bez poważnych następstw, ale kierowca odpowie przed sądem za trzy czyny: jazdę pod wpływem alkoholu, prowadzenie pojazdu pomimo sądowego zakazu i za spowodowanie wypadku drogowego - podsumowała wyczyn kierowcy-szaleńca Justyna Aćman.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?