Udało mi się to wbrew różnym przeciwnościom - mówi Piotr Kuryło, mieszkaniec podaugustowskiej Pruski Wielkiej. - Teraz liczę jeszcze na spotkanie z prezydentem Putinem.
P. Kuryło w rowerowy rajd wyruszył 1 czerwca z Lizbony. Potem, razem z kolarzem spod Szczecina Tomaszem Kwiatkowskim, przejechali przez Hiszpanię, Francję, Belgię, Niemcy i Polskę. Stąd dalej wyruszyli na wschód. Przypuszczali, że tam będzie najtrudniej. Zrobiło się zimno, padał intensywny deszcz, trzeba było też jechać drogami, które wyglądały jak polne. Najgorsze okazały się jednak problemy ze sprzętem.
Bo rowery psuły się niemal nieustannie. Kuryło i Kwiatkowski radzili sobie we własnym zakresie. Rower Kwiatkowskiego tak się w końcu popsuł, że jego uczestnictwo w rajdzie stanęło pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie pojazd udało się naprawić, ale właściciel zrezygnował z tego rajdu. Kuryło jechał więc sam.
Wczoraj, co odnotowały rosyjskie media, dotarł do Władywostoku. Dzisiaj wyrusza pociągiem w drogę powrotną do Moskwy. Ma nadzieję, że w rosyjskiej stolicy uda mu się spotkać z prezydentem Putinem. Od początku rajdu wiózł dla niego swoją książkę poświęconą biegowi dookoła świata oraz symboliczną kielnię z napisem "Mir".
- Dla pokoju na świecie Putin może wiele zrobić - tłumaczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?