Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po latach kobieta upomniała się o alimenty. Matce los syna jest obojętny

Tomasz Kubaszewski [email protected]
archiwum
Komornik ogłosił właśnie drugą licytację. Jeśli znajdzie się kupiec na część domu w Sejnach, ojciec z synem stracą dach nad głową. Dzieje się to na wniosek matki chłopca.

Sędzia próbował wprawdzie kobietę umoralniać, ale co z tego. W końcu i tak przyznał jej rację. A żądanie syna o alimenty skwitował w ten sposób, że może wyjechać za granicę i sobie zarobić.

- Aż mną w tym sądzie zagotowało - przyznaje ojciec.

Powiedziała, że kogoś ma

Kiedyś byli kochającą się parą. Ślub wzięli w 1994 roku. Zamieszkali w Sejnach, skąd on pochodzi. Najpierw na świat przyszedł syn, potem córka. Ten pierwszy ma dzisiaj 19 lat, zaś jego siostra jest o pięć lat młodsza.

Podobnie jak wiele polskich rodzin, tak i ta została rozbita przez to, że w swoim kraju nie znalazła warunków do godnego życia. Pracy trzeba było szukać za granicą.
Matka znalazła ją w Holandii. Dobrze tam sobie radziła. Dzieci z ojcem mieszkały w Sejnach.

- Mieliśmy wszyscy do niej jechać - opowiada ojciec. - Kupiliśmy bilety, spakowaliśmy się. Prawdopodobnie zamieszkalibyśmy w tej Holandii na stałe.

Rodzina już praktycznie siedziała na walizkach. I nagle zadzwoniła matka. Powiedziała, żeby nie przyjeżdżali. Bo znalazła sobie nowego partnera życiowego. Z obecną rodziną specjalnych stosunków utrzymywać więc nie zamierza.

- Te dzieci strasznie to przeżyły - wspomina z kolei dziadek, który również mieszka w Sejnach. - Doszło nawet do tego, że powyrzucały zdjęcia matki, którą tak kochały i tak pragnęły znowu z nią na stałe zamieszkać.

Dziadek spokojnie o tym wszystkim opowiadać nie może. Bo rodzina rozpadła się na jego oczach. W dodatku ciężko zachorowała jego żona, babcia dzieci. Umarła, nie doczekawszy pozytywnego rozwiązania problemów swojego syna i wnuka.

Sędzia też matka

Kilka lat temu sąd orzekł rozwód. Z winy, rzecz jasna, matki. Syn i córka cały czas byli z ojcem.

Ale wkrótce potem kobieta postanowiła wrócić do Polski. Osiedliła się w Ełku. I przypomniała sobie o dzieciach. Wtedy sąd wydał pierwszy kuriozalny wyrok. Bo choć syna i córkę wychowywał ojciec, a matka porzuciła ich wybierając wygodniejsze życie, sędzia postanowiła przyznać opiekę właśnie jej.

- Dysponowałem znakomitymi opiniami ośrodków rodzinnych - wspomina ojciec. - Nikt nie zarzucił mi, że nie dbam o dzieci i że jestem złym opiekunem. Sędzia, uzasadniając swoją decyzję, zakomunikowała, iż to rozumie, ale też jest matką, więc wie, jak w takich sytuacjach kobieta może się czuć.

Sąd nakazał też płacić ojcu alimenty na dzieci. Nie było wyjścia. Co miesiąc sejnianin przelewał przyznane matce kwoty.

I nagle, w 2008 roku, kobiecie znudziło się wychowywanie syna. Chłopca oddała więc ojcu. Sąd to zatwierdził.

Nastolatek wrócił do Sejn i miał się dobrze. Niczego mu nie brakowało.

- Uznałem, że skoro jedno dziecko jest przy matce, a drugie przy mnie, to nikt nikomu alimentów płacić już nie musi - opowiada ojciec. - Matka niech finansuje wychowanie córki, ja syna. To chyba logiczne.

Potem okazało się, że popełnił straszliwy błąd. Bo w polskim wymiarze sprawiedliwości, jeśli czegoś w papierach nie zastrzeżesz, to tego nie ma. A na przychylność sędziego, który takie rozwiązanie by podpowiedział, liczyć bynajmniej nie można.

Ojciec zastanawia się tylko, skąd przeciętny śmiertelnik, którego w dodatku nie stać na porządnego adwokata, może takie rzeczy wiedzieć?

Tego, że przestał płacić alimenty matka jednak przez kilka lat nie kwestionowała. O pieniądzach przypomniała sobie całkiem niedawno, bo w ubiegłym roku, gdy syn stał się pełnoletni.

- Nagle okazało się, że mam zablokowane konto w banku - opowiada sejnianin.

Była żona, posługując się wyrokiem sądu sprzed wielu lat, wystąpiła o egzekucję zaległych alimentów w stosunku do córki. Wszak tamtego wyroku nikt nie uchylił. A właśnie z takim wnioskiem ojciec powinien pójść do sądu, zaraz potem, jak syn do niego wrócił. Prawnicy twierdzą, że teraz jest już na to za późno - minęły wszystkie przewidziane przepisami terminy.

Do dzisiaj alimentacyjnej zaległości zebrało się około 20 tysięcy zł!

- Ledwo wiążemy koniec z końcem i nawet gdybym chciał, nie stać mnie na wypłacenie takiej kwoty - żali się ojciec. - Szkoda, że sąd nie przyjmuje tego do wiadomości.

Za ojca alimenty wypłaca ośrodek pomocy społecznej. Swoje jednak zamierza odzyskać. Sprawa trafiła więc do komornika. A u tego litości żadnej nie ma. Rozpoczęło się postępowanie egzekucyjne. A to są dodatkowe koszty, które kiedyś też trzeba będzie zwrócić.

Z czego zabrać zaległe alimenty? Jedna czwarta rodzinnego domu w Sejnach należy do ojca dzieci. Komornik powołał rzeczoznawcę, ten zaś nieruchomość wycenił.

Pierwsza licytacja już się odbyła. Na szczęście, nikt się nie zgłosił. Czy ktokolwiek w Sej-nach zdecyduje się pogrążyć tę rodzinę jeszcze bardziej? Wszak ojciec z synem nie będą mieli gdzie mieszkać.

Niedługo odbyć się ma kolejna licytacja... . - Serce mi się kraje, jak się temu wszystkiemu przyglądam i widzę, jak działa nasze bezduszne prawo - komentuje dziadek.

Syn wystąpił o alimenty

Ojciec podjął jeszcze jedną próbę. Złożył do sądu wniosek o uporządkowanie kwestii alimentów. Niczego jednak nie wskórał - mimo apeli ze strony sędziego kierowanych do matki, że przecież działa na niekorzyść własnego syna.

Ojciec z synem wpadli na jeszcze inny pomysł. Skoro ten pierwszy ma płacić na córkę, to matka powinna współfinansować wychowanie syna do czasu uzyskania przez niego pełnoletności. Syn wystąpił więc o zaległe alimenty.

Kto wie, czy to nie jedyne rozwiązanie tej kuriozalnej sytuacji. Bo wtedy, w majestacie prawa, matka miałaby zaległości w stosunku do syna, a ojciec do córki. I on, i ona mogliby się tego zrzec. Nikt nikomu nie byłby nic winien.

Sędzia jednak na to nie przystał. Czemu? Szczegóły będą znane dopiero po tym, jak sporządzi uzasadnienie wyroku na piśmie. A na to ma jeszcze trochę czasu.

- Z tego, co powiedział ustnie, niewiele wynikało - opowiada ojciec. - Właściwie było to trochę na zasadzie "nie, bo nie". Natomiast stwierdził, że syn jest zdrowy, ma ręce i nogi, więc, jeśli potrzebuje pieniędzy, to niech sobie zarobi. Może choćby wyjechać za granicę.

Sejnianin zamierza złożyć od tego wyroku odwołanie do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Ma nadzieję, że wyższa instancja przyjrzy się jego sprawie nie tylko pod kątem prawnych zawiłości, ale też z normalnego, ludzkiego punktu widzenia. Tak, żeby w końcu sprawiedliwość zatriumfowała. - Byłem dobrym mężem i ojcem - podsumowuje. - Rodzina nie przeze mnie się rozpadła. Niczego złego nie zrobiłem. Jedyna moja "wina" polega na tym, że jestem ojcem. A w naszych sądach z góry przyjmuje się, że to matka ma rację. Jej wolno wszystko. Nawet jeśli ma dobrą sytuację materialną i tych alimentów faktycznie nie potrzebuje.

Z kobietą nigdy nie udało nam się skontaktować. Swego czasu, nie dysponując żadnym telefonem, próbowaliśmy uczynić to za pośrednictwem jej adwokata. Bezskutecznie. Powiedział nam jedynie, że jego klientka działa zgodnie z prawem, zaś jej były mąż uporczywie uchyla się od płacenia alimentów.

Rodzina spotyka się teraz już tylko w sądzie. Syn o swojej matce nie chce nawet słyszeć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna