Sędzia próbował wprawdzie kobietę umoralniać, ale co z tego. W końcu i tak przyznał jej rację. A żądanie syna o alimenty skwitował w ten sposób, że może wyjechać za granicę i sobie zarobić.
- Aż mną w tym sądzie zagotowało - przyznaje ojciec.
Powiedziała, że kogoś ma
Kiedyś byli kochającą się parą. Ślub wzięli w 1994 roku. Zamieszkali w Sejnach, skąd on pochodzi. Najpierw na świat przyszedł syn, potem córka. Ten pierwszy ma dzisiaj 19 lat, zaś jego siostra jest o pięć lat młodsza.
Podobnie jak wiele polskich rodzin, tak i ta została rozbita przez to, że w swoim kraju nie znalazła warunków do godnego życia. Pracy trzeba było szukać za granicą.
Matka znalazła ją w Holandii. Dobrze tam sobie radziła. Dzieci z ojcem mieszkały w Sejnach.
- Mieliśmy wszyscy do niej jechać - opowiada ojciec. - Kupiliśmy bilety, spakowaliśmy się. Prawdopodobnie zamieszkalibyśmy w tej Holandii na stałe.
Rodzina już praktycznie siedziała na walizkach. I nagle zadzwoniła matka. Powiedziała, żeby nie przyjeżdżali. Bo znalazła sobie nowego partnera życiowego. Z obecną rodziną specjalnych stosunków utrzymywać więc nie zamierza.
- Te dzieci strasznie to przeżyły - wspomina z kolei dziadek, który również mieszka w Sejnach. - Doszło nawet do tego, że powyrzucały zdjęcia matki, którą tak kochały i tak pragnęły znowu z nią na stałe zamieszkać.
Dziadek spokojnie o tym wszystkim opowiadać nie może. Bo rodzina rozpadła się na jego oczach. W dodatku ciężko zachorowała jego żona, babcia dzieci. Umarła, nie doczekawszy pozytywnego rozwiązania problemów swojego syna i wnuka.
Sędzia też matka
Kilka lat temu sąd orzekł rozwód. Z winy, rzecz jasna, matki. Syn i córka cały czas byli z ojcem.
Ale wkrótce potem kobieta postanowiła wrócić do Polski. Osiedliła się w Ełku. I przypomniała sobie o dzieciach. Wtedy sąd wydał pierwszy kuriozalny wyrok. Bo choć syna i córkę wychowywał ojciec, a matka porzuciła ich wybierając wygodniejsze życie, sędzia postanowiła przyznać opiekę właśnie jej.
- Dysponowałem znakomitymi opiniami ośrodków rodzinnych - wspomina ojciec. - Nikt nie zarzucił mi, że nie dbam o dzieci i że jestem złym opiekunem. Sędzia, uzasadniając swoją decyzję, zakomunikowała, iż to rozumie, ale też jest matką, więc wie, jak w takich sytuacjach kobieta może się czuć.
Sąd nakazał też płacić ojcu alimenty na dzieci. Nie było wyjścia. Co miesiąc sejnianin przelewał przyznane matce kwoty.
I nagle, w 2008 roku, kobiecie znudziło się wychowywanie syna. Chłopca oddała więc ojcu. Sąd to zatwierdził.
Nastolatek wrócił do Sejn i miał się dobrze. Niczego mu nie brakowało.
- Uznałem, że skoro jedno dziecko jest przy matce, a drugie przy mnie, to nikt nikomu alimentów płacić już nie musi - opowiada ojciec. - Matka niech finansuje wychowanie córki, ja syna. To chyba logiczne.
Potem okazało się, że popełnił straszliwy błąd. Bo w polskim wymiarze sprawiedliwości, jeśli czegoś w papierach nie zastrzeżesz, to tego nie ma. A na przychylność sędziego, który takie rozwiązanie by podpowiedział, liczyć bynajmniej nie można.
Ojciec zastanawia się tylko, skąd przeciętny śmiertelnik, którego w dodatku nie stać na porządnego adwokata, może takie rzeczy wiedzieć?
Tego, że przestał płacić alimenty matka jednak przez kilka lat nie kwestionowała. O pieniądzach przypomniała sobie całkiem niedawno, bo w ubiegłym roku, gdy syn stał się pełnoletni.
- Nagle okazało się, że mam zablokowane konto w banku - opowiada sejnianin.
Była żona, posługując się wyrokiem sądu sprzed wielu lat, wystąpiła o egzekucję zaległych alimentów w stosunku do córki. Wszak tamtego wyroku nikt nie uchylił. A właśnie z takim wnioskiem ojciec powinien pójść do sądu, zaraz potem, jak syn do niego wrócił. Prawnicy twierdzą, że teraz jest już na to za późno - minęły wszystkie przewidziane przepisami terminy.
Do dzisiaj alimentacyjnej zaległości zebrało się około 20 tysięcy zł!
- Ledwo wiążemy koniec z końcem i nawet gdybym chciał, nie stać mnie na wypłacenie takiej kwoty - żali się ojciec. - Szkoda, że sąd nie przyjmuje tego do wiadomości.
Za ojca alimenty wypłaca ośrodek pomocy społecznej. Swoje jednak zamierza odzyskać. Sprawa trafiła więc do komornika. A u tego litości żadnej nie ma. Rozpoczęło się postępowanie egzekucyjne. A to są dodatkowe koszty, które kiedyś też trzeba będzie zwrócić.
Z czego zabrać zaległe alimenty? Jedna czwarta rodzinnego domu w Sejnach należy do ojca dzieci. Komornik powołał rzeczoznawcę, ten zaś nieruchomość wycenił.
Pierwsza licytacja już się odbyła. Na szczęście, nikt się nie zgłosił. Czy ktokolwiek w Sej-nach zdecyduje się pogrążyć tę rodzinę jeszcze bardziej? Wszak ojciec z synem nie będą mieli gdzie mieszkać.
Niedługo odbyć się ma kolejna licytacja... . - Serce mi się kraje, jak się temu wszystkiemu przyglądam i widzę, jak działa nasze bezduszne prawo - komentuje dziadek.
Syn wystąpił o alimenty
Ojciec podjął jeszcze jedną próbę. Złożył do sądu wniosek o uporządkowanie kwestii alimentów. Niczego jednak nie wskórał - mimo apeli ze strony sędziego kierowanych do matki, że przecież działa na niekorzyść własnego syna.
Ojciec z synem wpadli na jeszcze inny pomysł. Skoro ten pierwszy ma płacić na córkę, to matka powinna współfinansować wychowanie syna do czasu uzyskania przez niego pełnoletności. Syn wystąpił więc o zaległe alimenty.
Kto wie, czy to nie jedyne rozwiązanie tej kuriozalnej sytuacji. Bo wtedy, w majestacie prawa, matka miałaby zaległości w stosunku do syna, a ojciec do córki. I on, i ona mogliby się tego zrzec. Nikt nikomu nie byłby nic winien.
Sędzia jednak na to nie przystał. Czemu? Szczegóły będą znane dopiero po tym, jak sporządzi uzasadnienie wyroku na piśmie. A na to ma jeszcze trochę czasu.
- Z tego, co powiedział ustnie, niewiele wynikało - opowiada ojciec. - Właściwie było to trochę na zasadzie "nie, bo nie". Natomiast stwierdził, że syn jest zdrowy, ma ręce i nogi, więc, jeśli potrzebuje pieniędzy, to niech sobie zarobi. Może choćby wyjechać za granicę.
Sejnianin zamierza złożyć od tego wyroku odwołanie do Sądu Okręgowego w Suwałkach. Ma nadzieję, że wyższa instancja przyjrzy się jego sprawie nie tylko pod kątem prawnych zawiłości, ale też z normalnego, ludzkiego punktu widzenia. Tak, żeby w końcu sprawiedliwość zatriumfowała. - Byłem dobrym mężem i ojcem - podsumowuje. - Rodzina nie przeze mnie się rozpadła. Niczego złego nie zrobiłem. Jedyna moja "wina" polega na tym, że jestem ojcem. A w naszych sądach z góry przyjmuje się, że to matka ma rację. Jej wolno wszystko. Nawet jeśli ma dobrą sytuację materialną i tych alimentów faktycznie nie potrzebuje.
Z kobietą nigdy nie udało nam się skontaktować. Swego czasu, nie dysponując żadnym telefonem, próbowaliśmy uczynić to za pośrednictwem jej adwokata. Bezskutecznie. Powiedział nam jedynie, że jego klientka działa zgodnie z prawem, zaś jej były mąż uporczywie uchyla się od płacenia alimentów.
Rodzina spotyka się teraz już tylko w sądzie. Syn o swojej matce nie chce nawet słyszeć.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?