Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Polsce grasuje znachorka. Uzdrowi cię zdechłą kurą i jajkiem!

(kk)
sxc.hu
Kilka lat grasuje już po Polsce znachorka-uzdrowicielka. "Klasyczna szkoła obyczaju" już opisywała jej przypadek kilka lat temu. I choć ścigana jest przez policję, to jakoś nie przeszkadza jej to uzdrawiać ludzi przy pomocy kury.

I to kury zdechłej. Uzdrawianie polega na pozbawianiu pacjentów gotówki - niekiedy oszczędności całego życia. Pozbawieni pieniędzy ludzie stają się szczęśliwsi, bo nie muszą się martwić, w co w dobie kryzysu ulokować swoje oszczędności.

Ostatnio znachorka uzdrawiała w Busku, co zauważyła nawet "Gazeta Wyborcza". żonę jednego staruszka. Staruszek ów przebywał akurat sam w domu, bo żona poszła poplotkować, kiedy nagle w jego pokoju pojawiła się młoda kobieta. Nie weszła przez drzwi, tylko się pojawiła. Cud prawdziwy!

Ostatni raz staruszek miał kontakt z młodą kobietą jakieś 40 lat temu, zatem cud był podwójny. Kobieta przedstawiła się jako Polka, która właśnie przyjechała prosto ze Szwajcarii. I nie wiedzieć czemu, ni z tego, ni z owego, zaprosiła staruszka do wspólnej modlitwy. To już cud nie był, bo do czego innego młoda kobieta mogłaby zaprosić 77-letniego dziadka?

Następnie panna ujawniła swoje lecznicze zamiary, proponując dziadkowi wyleczenie ze wszystkich dolegliwości. W tym celu poprosiła o jajko, którym go wymasowała, a potem jajko rozbiła i zażądała w zamian całej kury. Nad tą kurą odprawiła całe modły, pogłaskała ją, w rezultacie czego kura momentalnie zdechła na oczach staruszka. I to był już cud potrójny.

Kiedy ptak wyzionął ducha, uzdrowicielka wyznała, że życie mężczyzny i jego żony jest w niebezpieczeństwie. I choć odkrycie tej tajemnicy u zbliżających się do 80-ki staruszków trudne nie było, dziadek bardzo się przejął. Żeby ratować życie ich obojga, gotowy był do największych poświęceń. Czarodziejka kazała mu wykonać dwie czynności. Po pierwsze, wszystkie oszczędności przenieść do tapczanu.

Po drugie, zakopać leżącą bez tchu już od jakiegoś czasu na ziemi kurę wraz z jajkiem, a właściwie jajecznicą, bo jajko zostało przecież rozbite. Nawet pomogła staruszkowi podnieść tapczan, bo sił sam na to już nie miał. I nawet przytrzymała gotówkę, 10 tys. zł, które nosił w zawiniątku. Po czym szybko się pożegnała, prosząc, aby jej wizytę zachować w tajemnicy.

Okazało się to trudne, bo jak tylko staruszek zakopał truchło ptaka i jajecznicę do ziemi, to poszedł do tapczanu sprawdzić, czy są tam jeszcze jego pieniądze. Natrudził się okropnie podnosząc tapczan po raz wtóry. I zupełnie niepotrzebnie, bo pieniędzy oczywiście nie było. Zamiast nich w tapczanie leżały kawałki papieru.
I to był cud czwarty - największy. Zamiana gotówki w bezwartościowy papier. Czyli staruszek wyszedł na tym tak, jakby w czasie kryzysu grał na giełdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna