Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlaskie. Gigantyczne roczne nagrody marszałka dla dyrektorów szpitali. Niektóre sięgają ponad 60 tysięcy złotych

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Nagrody pojawiają się co roku. W tym roku zarząd woj. podlaskiego okazał się wyjątkowo hojny przyznając szefom podległych placówek medyczny dwa, a nawet trzy razy więcej pieniędzy niż w latach poprzednich.

- Pragnę podkreślić, że nagrody dyrektorom szpitali zostały przyznane za 2020 rok, czyli okres kiedy wszystkie podlaskie jednostki medyczne walczyły z pandemią COVID-19. Wymagało to od kadry zarządzającej realizacji dodatkowych, często niestandardowych działań wymagających szybkiej reakcji ze strony kierowników sp zoz w związku z występowaniem ognisk zakażeń na oddziałach szpitalnych, wynikających właśnie z sytuacji związanej z pandemią - wyjaśnia Izabela Smaczna-Jórczykowska, rzecznik prasowy podlaskiego marszałka. - Należy podkreślić, że w podmiotach leczniczych w ubiegłym roku nie nastąpiły przerwy w udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej, pacjenci mieli zapewnioną właściwą opiekę medyczną, a sytuacja finansowa tych podmiotów, mimo trudnych warunków, nie uległa pogorszeniu.

Nagrody przyznano w połowie czerwca br. I tak: Irena Mickiewicz – dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Paliatywnej im. Jana Pawła II w Suwałkach - otrzymała 25 tys. zł (rok wcześniej 20,4 tys. zł). Mniej, choć i tak dwa razy więcej niż za poprzednie 12 miesięcy, dostała Irena Łukaszuk – dyrektor SPZOZ Ośrodka Rehabilitacji w Suwałkach - 20 tys. zł (nagroda za 2019 r. to niespełna 9,9 tys. zł).

Czytaj też: Marszałek Artur Kosicki nagrodził najlepszych sportowców Województwa Podlaskiego

Dużo większymi nagrodami, rzędu 60-70 tys. zł, może się poszczycić pozostałych trzech szefów podlaskich placówek medycznych nadzorowanych przez marszałka. Adam Szałanda – dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Suwałkach - otrzymał premię" 60 tys. zł, czyli niemal trzykrotnie więcej niż za 2019 r. (19,4 tys. zł). Cezary Nowosielski – dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku - został nagrodzony kwotą 67 tys. zł, a Magdalena Borkowska – dyrektor Białostockiego Centrum Onkologii - otrzymała rekordowe 69 tys. zł (w poprzednim roku było to blisko 37,3 tys. zł).

- Ocenę zostawiam swoim przełożonym, a ci najwidoczniej uznali, że mi się należy taka nagroda. Ja mogę się tylko cieszyć, że zostało zauważone to, co robimy. Prowadziliśmy sporo inwestycji w ramach pozyskanych dużych środków z funduszy transgranicznych, z budżetu województwa, z funduszu aktywizacji zawodowej na szkolenia, modernizację oddziału gastroenterologii, neurologii itd. Poza tym szpital zakończył ubiegły rok dodatnim wynikiem finansowym (ze sprawozdania wynika, że jest to prawie 1 mln 29 tys. zł - przyp. red.) - jedenasty rok z rzędu - wymienia Adam Szałanda, szef szpitala wojewódzkiego w Suwałkach.

W przeciwieństwie do tej placówki, szpital wojewódzki w Białymstoku jest zadłużony na prawie 3,4 mln zł. Choć i tak odrobił straty (na koniec 2019 r. straty wynosiły ponad 14,4 mln zł). Nie udało nam się porozmawiać z dyrektorem Cezary Nowosielski, który był we wtorek nieuchwytny. W jego imieniu komentarza udzielił rzecznik szpitala, Kamil Tomaszczuk. W przesłanym redakcji oświadczeniu podkreślił, iż nagroda dyrektorowi została przyznana przez Zarząd Województwa Podlaskiego na wniosek Rady Społecznej szpitala wojewódzkiego, która wybierana jest przez Sejmik Województwa i składa się z przedstawicieli różnych środowisk społecznych.

Zobacz także: Oświadczenia majątkowe dyrektorów podlaskich placówek opieki zdrowotnej. Kto zarobił najwięcej, kto ma oszczędności, a kto długi?

- "Nagroda została przyznana za 2020 rok, czyli okres walki z pandemią COVID-19. (...) Wychodząc naprzeciw społecznym oczekiwaniom w tym trudnym okresie, skutecznie przeorganizowana został struktura Szpitala pod kątem walki z COVID-19" - czytamy. Rafał Tomaszczuk powielił też uzasadnienie nagród urzędu marszałkowskiego, mówiące o braku przerw w udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej i stabilnej sytuacji finansowej.

Sytuacja finansowa nie pogorszyła się też w Białostockim Centrum Onkologii. BCO zwiększyło przychody, i na koniec 2020 r. było 6,3 mln zł "na plusie". Na sporym "plusie finansowym" - dzięki zarządowi województwa - jest też kierująca placówką. Testy przesiewowe na obecność wirusa pracownikom i pacjentom szpitala, utworzenie punktu pobrań wymazów na obecność SARS-CoV-2 pacjentom przyjmowanym do planowych hospitalizacji, uruchomienie mobilnej "Super Brygady BCO", która od połowy kwietnia 2020 roku docierała do mieszkańców woj. podlaskiego, niemających możliwości przybycia do Centrum osobiście - to zasługi dyrektor Magdaleny Borkowskiej wymieniane przez Monikę Mróz.

- Dyrektor Borkowska wyróżniła się dużym zaangażowaniem w wykonywaniu obowiązków służbowych, wdrażając w szpitalu liczne działania i procedury, które zwiększyły bezpieczeństwo personelu szpitala oraz pacjentów onkologicznych, szczególnie narażonych na zakażenie wirusem - zaznacza Monika Mróz, rzeczniczka Białostockiego Centrum Onkologii. - Sprawne zarządzanie placówką w czasie pandemii sprawiło, że ilość świadczeń, zarówno tych profilaktycznych, jak i tych bieżących wykonanych w BCO w 2020 r. w porównaniu do roku poprzedniego nie zmniejszyła się. BCO to jedyny kompleksowy ośrodek onkologiczny w Polsce Północno-Wschodniej i jeden z nielicznych w kraju, który w zaistniałej sytuacji epidemicznej nie odwołał przyjęć do szpitala oraz nie zamknął poradni w Specjalistycznej Przychodni Onkologicznej. Dzięki takim działaniom udało się zachować ciągłość diagnostyki i opieki onkologicznej.

Polecamy: Protest pielęgniarek na Rynku Kościuszki w Białymstoku. Wsparcia udzielili im lokalni politycy. O co walczy biały personel?

Agnieszka Olchin, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Podlaskiem, podkreśla, że nie jej oceniać, jak nagrodzeni przez marszałka dyrektorzy pracowali w okresie pandemii, ale wysokością nagród jest zaskoczona.

- Szczególnie, że większości pielęgniarek nie otrzymała dodatku "covidowego". W pierwszych miesiącach pandemii, pielęgniarki pracujące na pierwszej linii frontu, niejednokrotnie same musiały ze swoimi oddziałowymi opracowywać procedury, narażały siebie i swoje rodziny, bo nie było wystarczającej ilości środków ochrony. Na początku w ogóle nie otrzymywały żadnych dodatków (i nikt im tego nie wyrównał). Kiedy pojawiła się taka możliwość, gros dyrektorów nie wpisywało wielu pracowników - szczególnie pielęgniarek - na listę do NFZ jako uprawnionych do tego dodatkowego świadczenia, ponieważ "nie spełniały wszystkich kryteriów" - wspomina oburzona.

Dodatek "covidowy" wynosi 100 procent miesięcznego wynagrodzenia, o którego wzrost pielęgniarki walczą od lat. Nasza rozmówczyni uważa, że część pracowników służby zdrowia nie została właściwie doceniona w pandemii, a słysząc o tak hojnych nagrodach dla pracodawców, ich frustracja może tylko rosnąć.

- To rodzi pewne poczucie niesprawiedliwości. Tym bardziej, że niektóre kwoty dla dyrektorów przekraczają 1,5-roczne zarobki pielęgniarki - kwituje przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Podlaskiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna