Podlaskie. Na rynkach mocno zdrożały zboża, więc drożeje i mąka. Ceny chleba też wzrastają

- Ceny naszego pieczywa wzrosły od dzisiaj (1.09). Główny powód to ostatni 30-procentowy (jednorazowy) wzrost cen mąki, a są przecież i inne koszty, których uniknąć się nie da. Na razie nie zdrożała tylko sól. Prowadzę ten biznes od 30 lat, ale takich podwyżek nie pamiętam. Średnio ceny chleba rosną od 8 do 10 proc., ale w niektórych piekarniach mocniej. Hurtowa cena naszego chleba baltonowskiego to 3 zł (plus marża w sklepie) i sukcesywnie będzie drożej. Sądzę, że 4 zł w hurcie to kwestia niedługiego czasu - uważa Adam Ołów, właściciel suwalskiej Piekarni Cukierni Cymes, która ma swoje zakłady m.in. w Białymstoku.

Czytaj również: Tyle można było kupić bochenków chleba za najniższą krajową pensję w latach 2010 - 2021

Jak mówią fachowcy, na cenę maki znaczący wpływ ma sytuacja gospodarcza w kraju i za granicą. Rosną koszty produkcji do czego przyczyniły się m.in. braki surowców, wysokie koszty transportu, podwyżki energii elektrycznej czy wreszcie wzrost płac.

- Mamy najgorsze zbiory zbóż w Polsce i na świecie, co najmniej od dziewięciu lat. Brakuje zboża konsumpcyjnego, głównie w pasie wschodnim, więc trudno jest pozyskać surowiec dobrej jakości. Staramy się, ale to kosztuje. Mąka jest dziś najdroższa bodaj od 20 lat. Dziś podstawowa mąka jasna 550 kosztuje 1,45 zł/kg. PZZ-y dużo sprzedają do dużych zakładów, które pieką dla sieci i dyskontów. One mają umowy do końca roku, więc udaje im się utrzymać cenę pieczywa. Ale w wielu sklepach jest już znacząco drożej. W dodatku zapasy maki w młynach są małe, bo rolnicy liczą na kolejne wzrost cen skupu. Wszystko wskazuje więc na to, że na początku 2022 roku czekają nas znaczące podwyżki cen chleba - przewiduje Sylwia Majewicz, prezes PZZ w Białymstoku.

– Ceny pszenicy, żyta i innych zbóż są bardzo wysokie od wielu miesięcy, ale żniwa zwykle przynosiły ich poluzowanie. W tym roku jest odwrotnie. W okresie żniw tak wysokich cen pszenicy, jakie mamy dzisiaj, w Polsce nigdy nie notowaliśmy – ocenia Krzysztof Gwiazda, Prezes Zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego.

Czytaj również: Chleb drożeje, ale i bez tego ze zjadaczy chleba stajemy się amatorami bagietek i croissantów. To dobrze?

To z kolei oznacza podwyżki cen mąki i pieczywa. Według GUS, od początku roku podrożały one odpowiednio o 3,6 proc. i 5,9 proc. rok do roku.

- Wysokie ceny na giełdach wynikają z sytuacji na międzynarodowym rynku zbóż, w tym także na rynku pszenicy. Polska jest dużym eksporterem tego zboża. Eksportujemy 4 mln ton tego zboża, czyli niemal 1/3 polskiej produkcji pszenicy. Prawie tyle samo, ile zużywamy pszenicy w kraju na cele konsumpcyjne, a ceny płacone przez eksporterów mają bezpośredni wpływ na poziomy cen w Polsce - dodaje Krzysztof Gwiazda.

- Rzeczywiście mąki mocno drożeją. Na razie jednak cena pieczywa się nie zmienia. Zdecydowaliśmy, że to my będziemy ponosili koszty wszystkich podwyżek (a jest ich sporo od prądu, przez transport, papier czy palety) obniżając nasze marże. W sklepach nasz chleb baltonowski kosztuje 3,95 zł i staramy się, by klienci jak najdłużej nie musieli płacić więcej, choć trudno powiedzieć, jak długo może to trwać. W przyszłym roku problem będzie większy, choćby dlatego, że znowu wzrośnie płaca minimalna, a ceny komponentów, w tym maki, też raczej nie spadną. W końcu więc i nasze pieczywo zdrożeje. Trudno przewidzieć o ile, ale skok może być spory - tłumaczy Joanna Biała, szefowa marketingu w białostockim Społem.