To koniec jednej z najbardziej nietypowych spraw, jakie toczyły się przed białostockim sądem. Dotyczy wydarzeń sprzed ponad 4 lat. 3 września 2018 r. w jednym z pomieszczeń pasażu przy ul. Warszawskiej zdetonowano zdalnie prymitywny ładunek, złożony m.in. z petard hukowych, zapałek, plastikowych butelek z benzyną i przewodów elektrycznych. "Bomba" znajdowała się pod biurkiem w gabinecie Romana L. - administratora budynku - który w chwili wybuchu był w pokoju. Mężczyźnie nic się nie stało, gdyż - z powodu błędów konstrukcyjnych (ocenił potem biegły) - strzelające petardy nie uszkodziły butelek z benzyną i nie doszło do groźnego pożaru - a mogło. Policjanci szukali zamachowca.
Czytaj też:
Następnego dnia do CBŚP zgłosił się Sylwester F., komputerowiec i konserwator we wspólnotach administrowanych przez Romana L. Przyznał, że to on skonstruował urządzenie. Zrobić to miał na zlecenie L. Jako powód wskazał konflikt z właścicielami administrowanych budynków, u których zarządca chciał wzbudzić współczucie fikcyjnym zamachem na swoje życie.
Obaj mężczyźni stanęli przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Ten w październiku ub. r. uznał ich za winnych sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Wymierzył za to kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Groziło im nawet 8 lat.
W sprawie wniesiono trzy apelacje. Jedna prokuratora, który chciał surowszych kar - po 12 miesięcy więzienia. Pozostałe dwie złożyli obrońcy. Adwokat 37-letniego Sylwestra F. walczył o złagodzenie wyroku. Obrońca 67-letniego Romana L., który od początku konsekwentnie nie przyznawał się do winy, chciał całkowitego uniewinnienia.
W poniedziałek (26.09) zapadło prawomocne orzeczenie. Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że Sylwester F. zdecydowanie zasługuje na surowszą karę. Uchylił warunkowe zawieszenie wykonania sankcji, co oznacza, że ta ostateczna to 10 miesięcy pozbawienia wolności. Romana L. sąd zdecydował się uniewinnić.
Zobacz także:
Jak tłumaczyła sędzia Marzanna Chojnowska, nie ma dowodów winy tego oskarżonego, bo nie można tak traktować wyników badań poligraficznych (na wykrywaczu kłamstw). Przypomniała, że sąd rejonowy oparł się głównie na obciążających wyjaśnieniach Sylwestra F., które uznał za wiarygodne, choć mężczyzna wiele razy mijał się z prawdą. Dodatkowo sam miał motyw, by zaszkodzić Romanowi L. Ma to związek z innym postępowaniem karnym F. zakończonym prawomocnym wyrokiem 1,5 roku pozbawienia wolności za fałszowanie faktur i wyłudzenie pieniędzy za remonty, których nie było.
- Ustalenia na podstawie tylko i wyłącznie pomówienia, które nie jest kompleksowe, nie jest wiarygodne, nie mogą zyskać aprobaty sądu odwoławczego - podkreślała w uzasadnieniu wyroku sędzia Chojnowska.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Dzicy lokatorzy sterroryzowali Barcelonę. Walczyło z nimi 300 policjantów!
- Gembicka chce listy firm importujących zboże z Ukrainy. "To musi być transparentne"
- Wiemy, jak wyglądała pomoc dla 14-latki z Andrychowa. Kto ją odnalazł i reanimował?
- Skandal w Brazylii! Żywa kobieta znaleziona w worku w kostnicy