Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpadli władzy, bo to rodzina Piłsudskiego

Tomasz Kubaszewski [email protected]
– Ten kawałek suwalskiego stadionu Wigier wcale nie należy do miasta – uważają Helena i Wacław Omilianowie. – Władze powinny w końcu zapłacić dla prawowitych właścicieli odszkodowanie.
– Ten kawałek suwalskiego stadionu Wigier wcale nie należy do miasta – uważają Helena i Wacław Omilianowie. – Władze powinny w końcu zapłacić dla prawowitych właścicieli odszkodowanie. B. Chodkiewicz
Za komuny dokumenty potwierdzające własność ich nieruchomości chowali w butelce i zakopywali w ziemi. Kiedy już za demokracji wszystko to wyciągnęli, okazało się, że nowa władza kręci jeszcze bardziej. - Widać wciąż jesteśmy podpadnięci - mówi Wacław Omilian z Suwałk.

W swoim życiu nie zrobili niczego złego. Ich "wina" polegała na tym, że byli spokrewni z Józefem Piłsudskim. - Moja ciotka Aleksandra Szczerbińska była żoną Marszałka - opowiada Helena Omilian z Suwałk. - A to już wystarczyło, aby obrzydzić nam życie.

Od kilku lat walczą o odzyskanie swoich nieruchomości. Jedną ze spraw udało się wygrać, bo z ministerstwa budownictwa w Warszawie wydobyli dotyczące ich, archiwalne, dokumenty. Wciąż miały klauzulę "poufne".

- Nie mogliśmy ich nawet skserować - wspomina Wacław Omilian, mąż Heleny. - W grę wchodziło jedynie sfilmowanie i to w asyście jakichś ochroniarzy. Dla pełnej jasności: działo się to nie za czasów PRL, lecz raptem kilka lat temu!

Komuniści Piłsudskiego nienawidzili

Aleksandra Szczerbińska urodziła się w Suwałkach w 1882 roku. Dorosłe życie spędzała w Warszawie. Za Józefa Piłsudskiego wyszła w 1921 roku. Mieli dwie córki: Wandę i Jadwigę.

Jan Szczerbiński, ojciec Heleny Omilian, był stryjecznym bratem Aleksandry. Przed II wojną światową należało do niego kilkanaście hektarów ziemi, w tym, m.in. część terenu, na którym dzisiaj znajduje się suwalski stadion Wigier.

- Komuniści Piłsudskiego wręcz nienawidzili - przypomina Helena Omilian. - Pewnie dlatego, że w 1920 roku złoił skórę Ruskim.

Szczególnie w czasach stalinowskich do takich koligacji rodzinnych lepiej się było nie przyznawać.
- Rewizje w domu odbywały się regularnie - opowiada kobieta. - Nigdy nie mówili, czego szukają. Byliśmy podejrzani tylko dlatego, że ciotka nazywała się Piłsudska. Na szczęście do żadnych aresztowań nie doszło. Może dlatego, że do naszej rodziny wszedł pewien partyjny aktywista.

Na początku lat pięćdziesiątych doszło do podziału spadku po zmarłym wcześniej Janie Szczerbińskim. Dziedziczyło czworo jego dzieci. Sądowa decyzja, wyszczególniająca co i komu się należy, była jednym z najbardziej pieczołowicie przechowywanych dokumentów.

Niby Szczerbińscy dysponowali sporym majątkiem, ale jakby go nie mieli. Z jednej z działek, znajdujących się przy dzisiejszej ulicy Sianożęć, zostali wywłaszczeni bez żadnego odszkodowania. Przy działce stadionowej działy się jeszcze dziwniejsze rzeczy. Władze ten teren traktowały jak własny.
- W czasach PRL nie mieliśmy nic do gadania - opowiada Helena Omilian. - Kiedy próbowałam dopominać się o swoje w różnych urzędach, byłam traktowana jak najgorszy intruz.

Chcieliście, to teraz płaćcie

Po 1990 roku rodzina mogła już zainteresować się swoim majątkiem.
- Okazało się, że brakuje wielu dokumentów - mówi Wacław Omilian. - Urzędy odpisywały, że nic się nam nie należy i do niczego nie mamy żadnych praw. To, co PRL wytworzył, demokratyczne władze przyjmowały bezkrytycznie. I byliśmy traktowani podobnie jak w tamtym okresie. Żona nie raz się w urzędniczych gabinetach popłakała.

Mocny argument do rozmów z urzędnikami uzyskali, gdy dotarli do "poufnych" dokumentów w ministerstwie budownictwa. Gdyby nie to, praw do działki przy ul. Sianożęć nigdy by nie odzyskali.
Teraz mają otrzymać albo odszkodowanie, albo propozycję zamiany nieruchomości. Bo ich dawna działka ma nowych właścicieli.

- Gdy wyszło czarno na białym, że nasze prawa zostały naruszone, właściciel próbował szybko działkę sprzedać - mówi W. Omilian. - Poinformowaliśmy o tym odpowiednie służby. Przetarg wstrzymano.
Jak mówią, nie chcieli robić wokół tej sprawy zamieszania. W 2005 roku zapisali się na wizytę do prezydenta Suwałk.

- Pokazaliśmy dokumenty, zaproponowaliśmy kompromis, czyli że trzeba zrekompensować to, co niesłusznie nam zabrano - opowiadają. - Prezydent pokiwał głową, a jego urzędnicy zrobili swoje.
Po kolejnych kilku latach walki przyznano im prawo do części działki znajdującej się przy stadionie Wigier. Wcześniej urzędnicy z ratusza i to kwestionowali. Okazało się jednak, że suwalski wojewoda, dokonując w 1992 roku komunalizacji tej działki, złamał prawo. Być może dlatego, że w błąd wprowadziło go miasto twierdząc, iż teren do niego należy. Sprawa została ostatecznie wyprostowana dopiero w styczniu ubiegłego roku.

Suwalscy urzędnicy musieli w tym przypadku się poddać. Uznali jednak, że skoro działka Omilianom się należy, to muszą płacić za nią podatek. A chodzi o wewnętrzną drogę.

- Przez tyle lat nikt nas nie pytał, czy np. można tam poprowadzić wodociąg czy postawić latarnie - mówi Wacław Omilian. - Miasto powinno to po prostu od prawowitych właścicieli wykupić i tyle.
Omilianowie nie wytrzymali i złożyli na prezydenta Suwałk od razu dwie skargi. Pojawili się też na ostatniej sesji miejskiej rady. Radni uznali jednak, że skargi są niezasadne.

Andrzej Kordowski, naczelnik wydziału geodezji w suwalskim ratuszu twierdzi, że urzędowi w tym przypadku niczego zarzucić nie można:

- Jeśli roszczenia spadkobierców po panu Szczerbińskim są zasadne, to powinien zajmować się tym wojewoda, a nie prezydent - uważa.

Omilianowie mówią tymczasem, że ich działka w okolicach suwalskiego stadionu, to nie tylko droga wewnętrzna, ale też teren, na którym znajdują się hotel oraz kawałek boiska. Miejscy urzędnicy są innego zdania. Sprawa jest obecnie badana w ministerstwie infrastruktury.

- Jestem przekonany, że finał będzie taki, jak w poprzednim przypadku: odszkodowanie lub zamiana nieruchomości - mówi W. Omilian. - Tylko po co tak się upierać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna