Do dziś suwalski szpital wypłacił tylko połowę ministerialnej podwyżki. W związku z tym na każdego pracownika zamiast 200 zł brutto przypadło ok. 100. Ale największym problemem jest niedoszacowanie kontraktów z kasami chorych. Placówka natomiast nie ma wyboru, bo musi przyjmować pacjentów.
- Robimy wszystkom co w naszej mocy, mimo to placówka nadal się zadłuża. Urząd Marszałkowski ciągle ma do nas pretensję, że nie potrafimy zrównoważyć przychodów z wydatkami. Z kolei kas chorych zupełnie nie interesują ubezpieczeni. Nie chcą płacić i ciągle ograniczają wydatki na leczenie podopiecznych - tłumaczy Ryszard Gurban, rzecznik prasowy placówki.
Przypomnijmy, że w kwietniu br. suwalski szpital ograniczył przyjęcia pacjentów z Branżowej Kasy Chorych. Powodem było wypowiedzenie umów przez płatnika i przejście na nowe zasady rozliczania za świadczenia medyczne. Teraz kasa płaci za konkretne usługi zamiast za pobyt pacjenta. W efekcie szpitale otrzymują mniej pieniędzy niż dotychczas. Ponadto "branżówka" wprowadziła limity przyjęć. W kwietniowym aneksie do umowy znalazł się zapis, że zakontraktowane nowe ilości uwzględniają zaledwie 66 proc. rzeczywistych potrzeb suwalskiego szpitala. W przypadku, gdy limity zostaną przekroczone pacjenci poradni specjalistycznych będą zapisywani w kolejkę. A pozostałym pomoc będzie udzielana tylko w nagłych przypadkach. Ograniczenia będą dotyczyły ubezpieczonych w "branżówce".
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?