Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci dwaj

Archiwum
Nadkom. Jacek Dobrzyński rozmawia z "komisarzem" Andrzejem Beya-Zaborskim
Nadkom. Jacek Dobrzyński rozmawia z "komisarzem" Andrzejem Beya-Zaborskim Archiwum
Prawdziwi policyjni antyterroryści wystąpią w komedii "Terminator" - drugiej części filmu "U pana Boga za piecem", do której zdjęcia powstają w okolicach Białegostoku. Podlaska policja postanowiła w ramach promocji naszego regionu pomóc filmowcom.

Ksiądz jedzie rowerem. Na drodze stoi radiowóz, policjanci zatrzymują duchownego do kontroli. Wywiązuje się dyskusja - oto jedna ze scen, jaka znajdzie się w kontynuacji filmu "U Pana Boga za piecem" Jacka Bromskiego. Radiowóz jest prawdziwy, podobnie jak radar, którym policjanci mierzą prędkość, z jaką jedzie ksiądz. Prawdziwy jest też "lizak", którym filmowi policjanci zatrzymują księdza.

Rzecznik oddaje godło

- Twórcy filmu zwrócili się do nas z prośbą o pomoc - mówi nadkomisarz Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. - Napisałem odpowiednie pismo do Komendy Głównej i dostaliśmy zgodę. Pomagamy filmowcom bezpłatnie, w ramach wspierania polskiej kinematografii i promowania naszego regionu. To leży w interesie mieszkańców Podlasia, żeby tu właśnie powstawało jak najwięcej filmów.
Akcja "Terminatora" toczy się w Królowym Moście, niewielkiej podbiałostockiej miejscowości znajdującej się na trasie z Białegostoku do Bobrownik. Ale, jak to w filmie bywa, część zdjęć powstaje zupełnie gdzie indziej. I tak policyjny komisariat w Królowym Moście "grał" budynek w Supraślu, w którym kiedyś mieściła się poczta. Filmowcy starannie umeblowali jego wnętrze. Na ścianie zawiesili oryginalne policyjne godło, instrukcję, ustawili dwa policyjne puchary, powiesili mapę.

Znaleźli mundur komendantowi

- Pożyczyłem im wyposażenie mojego służbowego pokoju - mówi nadkom. Dobrzyński. - To nie są przedmioty, które są mi potrzebne przez cały czas.
Filmowcy wypożyczyli też od policji radiowóz i część wyposażenia policjantów z drogówki, m.in czapki z białymi otokami i kajdanki. Na potrzeby pierwszej części kupili od policji stary radiowóz, który został już wycofany "ze służby" i przeznaczony do kasacji. Ale wtedy, zgodnie ze scenariuszem, radiowóz wypadał z szosy i wpadał do rowu...
Komisarz, szef filmowego komisariatu, nie awansował, ma ten sam stopień, co w pierwszej części filmu. Mimo to trzeba było znaleźć mu nowy mundur. Odtwarzający tę rolę Andrzej Beya-Zaborski przytył bowiem nieco w ciągu ostatnich lat, od 1997 roku, kiedy to kręcono pierwszą część. Stary mundur zrobił się za ciasny. Policjanci pomogli więc filmowcom szukać odpowiedniego stroju dla aktora. Udało się go wypożyczyć od emerytowanego białostockiego policjanta.
Antyterroryści wchodzą do akcji
Z przecieków z planu filmowego wiadomo, że w Królowym Moście pojawi się młody policjant, którzy spowoduje sporo zamieszania oraz... świadek koronny. Tego ostatniego będą pilnować prawdziwi antyterroryści. Zwykłych policjantów grają w filmie aktorzy. Tylko antyterroryści zagrali samych siebie: w pełnym rynsztunku i szyku bojowym weszli do komisariatu.
- To była fajna zabawa, mała odskocznia od prawdziwych akcji i ćwiczeń - wspominają.
Nie jest to żaden ewenement w skali kraju, bo od dawna prawdziwi antyterroryści występują m.in. w serialu "Kryminalni". Podobnie jak policyjni technicy. Szefowie policji uznali, że serial ten utrwala dobry wizerunek policji i pokazuje pracę funkcjonariuszy. Takich względów nie mają już inne policyjne seriale, np. "Fala zbrodni". Ale generalnie wszyscy producenci mogą liczyć na pomoc policji, jeśli np. chcą kręcić zdjęcia na mostach, ulicach, skrzyżowaniach itp. i w związku z tym na jakiś czas trzeba wstrzymać ruch. Tak jest i na Podlasiu - powstawanie wspomnianej sceny kontroli księdza na drodze zabezpieczali prawdziwi policjanci, tak, żeby nie doszło do wypadku.

Prezes Ochódzki odlatuje

Trudno oprzeć się wrażeniu, że województwo podlaskie staje się coraz atrakcyjniejszym miejscem dla filmowców, zarówno tych polskich, jak i przyjeżdżających z różnych części świata. Białostoccy policjanci ostatnio np. zabezpieczali plan zdjęciowy innego znanego filmu - "Rysia", czyli kontynuacji kultowego "Misia". Stanisław Tym ponownie wcielił się w postać Ryszarda Ochódzkiego. Funkcjonariusze ułatwili filmowcom kręcenie zdjęć na suwalskich ulicach oraz udostępnili... policyjny śmigłowiec. W jednej ze scen bowiem prezes Ochódzki schodził z drabinki umocowanej do śmigłowca. W tej scenie Tyma zastąpił kaskader, a śmigłowcem oczywiście kierował policyjny lotnik.
Policyjny śmigłowiec zresztą nie po raz pierwszy był wykorzystywany przez filmowców. Trzy lata temu, na prośbę producentów przeboju "Lew, czarownica i stara szafa", policjanci zabrali na pokład amerykańskich filmowców i razem z nimi latali nad Białowieżą i Biebrzą szukając odpowiednich plenerów. Nic zatem dziwnego, że gdy ta sama ekipa Andrew Adamsona ponownie zjawiła się nad Siemianówką, znowu zwróciła się do policji z prośbą o zabezpieczenie planu. Strażacy z kolei udostępnili im swój poduszkowiec, gotowy do startu w przypadku, gdyby pod skuterami, na których po zamarzniętym lodzie poruszali się kamerzyści, załamał się lód.
Wygląda na to, że na Podlasiu coraz częściej będziemy gościć ekipy filmowe. I trzeba się z tego cieszyć, bo filmowcy zostawiają tu spore pieniądze: zatrudniają statystów, dają zarobić hotelarzom i restauratorom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna