Czterech mężczyzn napadło na dwa sklepy w okolicach Zabłudowa. W jednym zażądali pieniędzy, alkoholu i papierosów. Gdy jednak ekspedientka zaczęła krzyczeć wzywając pomocy, wystraszykli się i uciekli. W drugim sklepie w sąsiedniej miejsowości udało im się zgarnąć łup.
Uciekli stamtąd i ruszyli w kierunku Białegostoku. Tuż przed tą miejscowością w lesie kierowca wypuścił trzech swoich wspólników, a sam wjechał do Białegostoku. Tam, gdy zauważył policyjne radiwozy, zaczął uciekać.
Daleko jednak nie dojechał, bo zielony mercedes, którym kierował, wylądował na słupie. Jego koledzy zostali zatrzymani w lesie.
Dwa sklepy to placówki handlowe w Dobrzyniówce i Topolanach. W pierwszej miejscowości złodzieje uciekli bez łupu, bowiem ekspedientka zaczęła głośno wzywać pomocy. Gdy skontaktowaliśmy się z nią, nie chciała wspominać o napadzie.
- To nie jest miłe wspomnienie. Nie chcę o tym opowiadać. Na szczęście skończyło się i nie zaostaliśmy obrabowani - powiedziała sprzedawczyni z Dobrzyniówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?