Polityczne zamieszanie wokół nowego wicewojewody

Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam - mówi Wiesław Żyliński, szef białostockich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego. To on wymieniany jest najczęściej jako następca Wojciecha Dzierzgowskiego.

Zgodnie bowiem z umową koalicyjną rządzących partii, stanowisko podlaskiego wojewody ma PO, zastępcy - PSL. Od 2008 roku tę ostatnią funkcję pełnił prezes podlaskich ludowców Wojciech Dzierzgowski. Kilka dni temu został odwołany przez premier Ewę Kopacz na wniosek wojewody z PO Andrzeja Meyera. Oficjalny powód to akt oskarżenia, który wpłynął do sądu przeciwko Dzierzgowskiemu. Zarzuty dotyczą składania nierzetelnych oświadczeń majątkowych i dokumentów przy ubieganiu się o kredyty. - Czuję się niewinny. Nie rozumiem tej nadgorliwości wojewody Meyera. Ze mną, jako prezesem PSL nikt z PO nie uzgadniał odwołania wicewojewody. Polityczna współpraca będzie bardzo trudna - mówi Dzierzgowski.

Ludowcy już zaczęli rozmawiać o koalicji PO w regionie, o nowym wicewojewodzie. Tu wśród kandydatów oprócz Wiesława Żylińskiego wymienia się również m.in. radnego sejmiku Stefana Krajewskiego czy starostę siemiatyckiego Jana Zalewskiego. Nie wiadomo, kiedy zapadnie ostateczna decyzja. Rozmów koalicyjnych jeszcze nie było. Szczegółów nie podaje też urząd wojewódzki. - Wicewojewodę powołuje premier na wniosek wojewody. W tej chwili taki wniosek nie jest przygotowywany - mówi tylko Joanna Pilcicka, rzeczniczka wojewody.
- Będą prowadzone rozmowy koalicyjne. Rozpoczną się niedługo. Będą dotyczyć wszystkich problemów, które nas nurtują - dodaje Andrzej Meyer.

Ze strony PO płyną sygnały, że nie zawsze respektowana jest umowa koalicyjna w urzędzie marszałkowskim. Chodzi m.in. o fundusze unijne. - Nie widzę żadnego zagrożenia dla koalicji PO-PSL w regionie i kraju - zapewnia Wiesław Żyliński.
Niewykluczony jest też scenariusz, że wicewojewoda w ogóle nie zostanie powołany. Do wyborów parlamentarnych zostało pół roku.