Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomysł na wielką kasę: Może być drogo, byle było smacznie

Magdalena Szymańska
- Zdaję sobie sprawę, że nasze wyroby nie należą do tanich - mówi Lech Zwolan. - Postawiliśmy na jakość i tradycję. I nasi klienci to doceniają.
- Zdaję sobie sprawę, że nasze wyroby nie należą do tanich - mówi Lech Zwolan. - Postawiliśmy na jakość i tradycję. I nasi klienci to doceniają. B. Maleszewska
Zaczynaliśmy w składzie pięcioosobowym: ja, kierownik, zastępca, dwie panie produkujące wędliny i sprzedawczyni. Wyprzedaliśmy wszystko, co zdołaliśmy w tym czasie wyprodukować.

"Lech" Garmażeria Staropolska należy do najbardziej rozpoznawalnych podlaskich marek. Od 1991 roku firma zachwyca nas swoimi pasztetami, kiełbasami, domowym smalczykiem czy przepysznym żurkiem.

Mamy w czym wybierać - na rynku dostępnych jest ponad 300 rodzajów wyrobów "Lecha“.

A wszystko zaczęło się w 1991 roku, a dokładniej tuż przed świętami Bożego Narodzenia.

Strzał w dziesiątkę
- Przy ulicy Gajowej w Białymstoku otworzyłem swój pierwszy w życiu biznes - opowiada Lech Zwolan, właściciel firmy. - Zaczynaliśmy w składzie pięcioosobowym: ja, kierownik, zastępca, dwie panie produkujące wędliny i sprzedawczyni. Wyprzedaliśmy wszystko, co zdołaliśmy w tym czasie wyprodukować. To był sygnał, że ludzie potrzebują właśnie takich produktów.
Na kolejne święta - Wielkanoc 1992 pan Lech wyprodukował o wiele więcej wyrobów.

- Przygotowaliśmy produkty, których łączna wartość spokojnie wystarczałaby na kupno poloneza, a wtedy taki samochód to już było "coś' - wspomina właściciel. - Martwiłem się: co będzie jak tego nie sprzedamy. I okazało się, że znów to był strzał w dziesiątkę.

Niestety, mały zakładzik przy Gajowej okazał się... za mały. Firma otrzymywała zlecenia od nowych odbiorców. Właściciel musiał poszukać większej siedziby.

W 2004 roku przedsiębiorstwo przeprowadziło się do Kleosina. Znacznie rozbudowano produkcję, stworzono własne laboratorium, biuro, marketing. Rozszerzono usługi o catering oraz organizowanie przyjęć i imprez w sali bankietowej. Obecnie firma zatrudnia 120 osób.

Ostrożni w każdym calu
Pomimo ciężkich czasów załamania gospodarczego, Garmażeria "Lech" wciąż trzyma fason.

Co za tym stoi? Według właściciela, jest kilka żelaznych zasad, którymi kieruje się w prowadzeniu firmy.

- Po pierwsze nie wiążemy się z eksportem - mówi. - Nigdy nawet nie nastawialiśmy się na sprzedaż zagraniczną. Uznałem, że trzeba pilnować swojego rynku: Podlasia, Warszawy, całej Polski. Po drugie, pilnujemy kosztów, bo one są bardzo istotne. Nie przeinwestowujemy, nie zaciągamy zbędnych kredytów, których nie będziemy w stanie spłacić i nie wydajemy pieniędzy na coś, bez czego możemy się obejść. Z drugiej strony bardzo pilnujemy sprzedaży i wypłacalności naszych odbiorców.

Tradycja - rzecz święta
Dużą rolę zarówno dla odbiorcy, jak i samego producenta spełnia jakość oferowanych wędlin i garmażerki.

Jak mówi Lech Zwolan ich produkty skierowane są do klienta wymagającego, który poszukuje wyrobów smacznych, zdrowych i niepowtarzalnych.

- Zdaję sobie sprawę, że nasze wyroby nie należą do tanich - mówi. - Jednak to świadczy też o tym, co oferujemy naszym klientom.

Co takiego niezwykłego jest w tych wędlinach i innych daniach, że są tak popularne?

- Przede wszystkim nie dodajemy sztucznych konserwantów i wypełniaczy - mówi Lech Zwolan. - Zachowujemy też stare zasady produkcji. Zdecydowana większość naszych wyrobów jest produkowana ręcznie. Dodatkowo staramy się tworzyć nowe receptury.

Klienci to doceniają i dlatego wyroby "Lecha" wciąż cieszą się dużym zainteresowaniem.

Współpraca i dialog
Właściciel przyznaje, że kłopoty w gospodarce światowej budzą jego obawy. Tym bardziej, że sytuacja w kraju może prędzej czy później odbić się i na jego firmie.

- Mam świadomość, że jest ciężko, że wiele firm upada i jest duże bezrobocie - mówi. - Jednak zwalanie wszystkiego na kryzys nie jest dobrym rozwiązaniem. To słowo stało się usprawiedliwieniem na redukcje etatów, zaległości z opłatami, itp.
Lech Zwolan uważa, że niezawodnym sposobem na przetrwanie tych ciężkich chwil są ścisłe kontakty ludzi z tej samej branży.

- Gdyby przedsiębiorcy z branży w jakikolwiek sposób złączyli swoje siły, np. tworząc modne ostatnio klastry, to mogliby lepiej działać i więcej sprzedawać - mówi. - To jest szansa na obniżenie kosztów i wzrost efektywności sprzedaży.

Tajna siła napędowa
Według właściciela bardzo ważne jest też wsparcie ze strony najbliższych.

- Rodzina to moja siła napędowa - przyznaje. - Chciałbym spędzać jak najwięcej czasu z żoną i dziećmi, jednak czasami to bywa trudne. To oni mnie wspierają i zachęcają do pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna