MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Jagiellonii z Legią 2:3

Mariusz Klimaszewski, Miłosz Karbowski [email protected]
W. Wojtkielewicz
Mistrz Polski okazał się lepszy od Jagiellonii. Legia wygrała z żółto-czerwonymi 3:2.

Bez swojego stylu, chaotycznie i nieporadnie - jakby przy Słonecznej grał inny zespół. Tak Jaga zaprezentowała się na tle osłabionej Legii Warszawa.

Mecz jesieni w Białymstoku rozczarował z powodu słabej postawy gospodarzy. Wynik jest bardzo mylący - 2:3 to najniższy wymiar kary, bo Legia mogła i powinna spokojnie wygrać wyżej.
- Jagiellonia lubi grać pod presją - mówił przed spotkaniem drugi trener Jagiellonii Łukasz Smolarow.
- To dla nas prawdziwy test. Cieszę się na mecz z silnym rywalem, zdecydowanie chcemy go wygrać - zapowiadał z kolei tuż przed początkiem gry pierwszy szkoleniowiec żółto-czerwonych Piotr Stokowiec.
Nasz zespół przystąpił do testu mocno stremowany. Białostoczanie grali z dużym respektem wobec przeciwnika, który uzyskał bezapelacyjne panowanie na murawie. Legioniści z dużą swobodą przeprowadzali akcje. Po indywidualnych błędach piłkarzy Stokowca, odbierali piłkę przenosząc ciężar gry na połówkę gospodarzy.

W 22. minucie nasi obrońcy pozostawili w polu karnym bez opieki Miroslava Radovica. Piłkę ze skrzydła dograł mu Michał Żyro, a Serb ładnym strzałem pokonał Jakuba Słowika. Siedem minut później legioniści prowadzili już 2:0. Fatalnie zachował się Jakub Tosik. Najpierw stracił piłkę na rzecz Żyry, później już w polu karnym w dziecinny sposób został oszukany przez młodego piłkarza Legii, który odegrał do Marka Saganowskiego. Napastnik stołecznej jedenastki nie zwykł marnować sytuacji, gdy ma przed sobą pustą bramkę.

Niestety, po stracie dwóch goli, Jagiellonia nadal nie potrafiła przeciwstawić się legionistom. Mistrzowie Polski rządzili, a białostoczanie tylko patrzyli jak rozgrywają piłkę goście. Po jednym z nielicznych ataków jagiellończyków kompletnie niewidoczny Dani Quintana zamiast strzelać na bramkę gości przegrał walkę o piłkę z Jakubem Rzeźniczakiem. Hiszpan na szczęście nie odpuścił i został sfaulowany metr od linii kończącej boisko. Rzut wolny wykonał niemal z zerowego kąta Plizga. Ostro dośrodkował, a zaskoczony Wojciech Skaba wpuścił piłkę do siatki. Gol ten dał nadzieję białostockim kibicom na drugą połowę.

- To miała być wrzutka w światło bramki. Liczyłem, że dobije piłkę któryś z kolegów albo wpadnie bezpośrednio i wpadła. Byliśmy chyba zbyt napompowani przed meczem i pierwsza część nam zupełnie nie wyszła. Legia miała zdecydowaną przewagę. Na szczęście udało się strzelić gola, po przerwie musimy zagrać inaczej - mówił w przerwie Plizga.

Gospodarze wyszli na drugą połowę z mocnym nastawieniem na ofensywę. Wskazywał na to sam skład. Defensywnego pomocnika Tomasza Bandrowskiego zastąpił albański snajper, Bekim Balaj. Niestety, długo jedynym efektem nieco odważniejszych poczynań gospodarzy, były sunące na nasze bramki kontrataki warszawian. W 53. minucie Saganowski, po prostopadłym podaniu, znalazł się przed Słowikiem. Oddał piłkę do Radovicia, który miał już przed sobą pustą bramkę. Podanie było o centymetry niedokładne i Serb nie trafił czysto w futbolówkę. Niedługo później arbiter Tomasz Musiał mógł podyktować rzut karny dla gości. Żyro, nie po raz pierwszy, ośmieszył na lewym skrzydle naszą obronę, dośrodkował, a składającego się do uderzenia Saganowskiego przewrócił wracający Gajos.
"Sagan“ mógł sobie to powetować w 63. minucie, ale po kolejnym idealnym podaniu Żyry, spudłował w sytuacji sam na sam. Napastnik Legii musiał później opuścić boisko po brutalnym wejściu Tosika. Arbiter nie dojrzał faulu, a mógł pokazać za ten atak nawet czerwoną kartkę.

Wreszcie, do dobrej okazji doszedł Mateusz Piątkowski. Po trochę przypadkowym odbiciu piłki uderzył z woleja z 15 metrów. Strzelił jednak w środek bramki i Skaba udanie interweniował. Po chwili sprawiedliwość wymierzył Radović. Defensywa Jagi stała, a wręcz uciekała od Serba, gdy na głowę wrzucał mu piłkę Helio Pinto.

Zostało 13 minut na strzelenie dwóch goli w meczu, w którym Jaga była słabsza o klasę. Ale jeszcze chwile emocji przeżyliśmy. To dzięki podaniu Piątkowskiego i śmiałym wejściu rezerwowego Jana Pawłowskiego. Jego strzał po nodze Skaby zmieścił się po poprzeczką. Została jedna minuta, plus cztery, które doliczył Musiał. Gdyby żółto-czerwoni wyrównali, byłby to jednak niezasłużony punkt. Nie udało się, bo jagiellończycy nie zdołali przez ten czas przenieść akcji pod pole karne warszawian.
- Legia grała dojrzalszy futbol, dłużej utrzymywała się przy piłce, stwarzała więcej okazji. Zasłużenie wygrała. Chcieliśmy gonić wynik, ale zabrakło sytuacji. Nasz styl nigdzie nie zginął. Drużyna Legii postawiła takie warunki, którym nie potrafiliśmy sprostać - powiedział Rafał Grzyb.
Poza zasłużoną porażką, druga zła informacja jest taka, że w ostatnich sekundach spotkania czwartą żółtą kartkę, wykluczającą udział w kolejnym spotkaniu, obejrzał Michał Pazdan. Na koniec jednak coś optymistycznego - na ławce Jagiellonii po raz pierwszy w sezonie po długiej kontuzji pojawił się Nika Dzalamidze.

Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:3 (1:2)
Bramki: 0:1 - Radović 22, 0:2 - Saganowski 29, 1:2 - Plizga 45, 1:3 - Radović 77, 2:3 - Pawłowski 89.
Jagiellonia: Jakub Słowik - Jakub Tosik, Michał Pazdan, Ugochukwu Ukah, Jonatan Straus (80 Jan Pawłowski) - Rafał Grzyb, Tomasz Bandrowski (46 Bekim Balaj) - Daniel Quintana, Maciej Gajos, Dawid Plizga (61 Giorgi Popchadze) - Mateusz Piątkowski.
Legia: Wojciech Skaba - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Tomasz Jodłowiec, Tomasz Brzyski - Hélio Pinto (81 Dominik Furman), Daniel Łukasik - Michał Kucharczyk (57 Henrik Ojamaa), Miroslav Radović, Michał Żyro - Marek Saganowski (72 Patryk Mikita).
Żółte kartki: Pazdan (Jagiellonia), Brzyski, Pinto (Legia).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 6927.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna