Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszkodowani stracili auta, pieniądze i cierpliwość. Ale w sądzie sprawa się kończy!

azda
azda
Bielsk Podlaski. Oskarżeni twierdzą, iż nie wiedzieli, że sprzedają sąsiadom i znajomym kradzione auta. Twierdzili, że sami są oszukani. Tymczasem...

Rok temu pisaliśmy, ze w tej sprawie wyrok zapadnie lada dzień. Te lada dzień się dłużyło. Przed zeszłoroczną Wielkanocą poszkodowani mówili, że może do swiąt się skończy. Minęła Wielkanoc, Boże Narodzenie i kolejna Wielkanoc. No ale przed majówką i prawosławną Wielkanocą się zakończy.

Chodzi o głośną sprawę bielskiego komisu „Korona”. Na początku tego wieku od prowadzącego go Sławomira J. , jego brata Wojciecha i ich ojca Ignacego 47 osób kupiło auta warte po kilkadziesiąt tysięcy złotych. W2006 r. okazało się , że są one kradzione. Śledczy zabrali im pojazdy. A jeśli już je odsprzedali, musieli spłacać kolejnych nabywców, którzy auta oddali. Ani samochodów ani pieniędzy nie odzyskali.

Po kilkuletnim śledztwie prokurator oskarżył braci J. i ich ojca o paserstwo. Sprawa trafiła do sąduna kolejne kilka lat. Długo, ale to skomplikowana sprawa. Poszczególnymi jej wątkami zajmuje się kilka sądów. m.in. w Łomży. Bielski sąd nawet czekał na wyrok tego sądu, ale sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia.

Na ostatniej rozprawie obrońca trzech J. proponował przesłuchać jeszcze Armana K., który miał być belgijskim pośrednikiem w handlu kradzionymi autami. Ale bielski sąd zgodnie z sugestią prokuratora odrzucił ten wniosek. Oskarzeni niemieli bezpośredniego kontaktu z tym świadkiem. Arman K. miał koordynować proceder w Belgii. Grupa przestępcza w której on uczestniczył miała kraść auta. Poźniej inni złodzieje kradli dowody rejestracyjne aut o tej samej marce. W kradzionych autach przebijano numery VIN, tak by pasowały do dowodów i wysyłano je do Polski jako legalne.

Arman przekazywał je Janowi A. i Dariuszowi K. To przed wszystkim ten pierwszy kontaktował się z braćmi J. Jego też na świadka nie da się wezwać, bo zmarł jeszcze zanim sam został skazany. Niezależnie od tego bielski sąd doprowadził sprawę do końca. Na ostatniej rozprawie były już mowy końcowe.

Prokurator dla Sławomira J. zarządał 4 lat więzienia i 8 tys. zł grzywny, dla jego brata Wojciecha - 3 lat więzienia i 7 tys. zł grzywny i ich ojcaIgncego 3 lat wiezienia i 2 tys. zł grzywny. Poszkodowani będący oskarzycielami posiłkowymi wnieśli o całkowite naprawienie szkody i zwrot pieniędzy.

Obrońca oskarżonych skrytykował mowąę końcową prokuratora, zarzucają, iż nie starał się w niej udowodnić winy jego klientów. Sam w dość długiej wypowiedzi starał się udowodnić, iż J. nie wiedzieli, że auta są kradzione. Podkreślał, że pojazdy te przechodziły badania na stacjach kontroli, a nawet w autoryzowanych salonach. Ich pochodzenie sprawdzały starostwa wydając polskie dowody rejestracyjne. Sprawdzali też kolejni nabywcy. Nikt nie doszukał się nieprawidłowości. Według specjalistów, najskuteczniejszym sposobów na sprawdzenie czy numery VIN są przebite, było rozebrania aut. A tego, jak zaznaczył obrońca, żaden sprzedawca nie robi. Dodał też, że nie ma dodowdów by Arman K. lub jego wspólnicy informowali rodzinę J. o pochodzeniu aut. Sugerował, że być może auta nie były kradzione, a ich właściciele sami je zbywali i później próbowali wyłudzić ubezpieczenie.

Swej winie przeczył też Sławomir J. mówiąc, iż przykro mu, że przez niewidzę sprzedawał auta znajomym i sasiadom, a nawet jedno ojcu. - Gdybym wiedział, to bym tego nie robił - mowił.

Jego ojciec Ignacy J. stwierdził, że sam jest oszukany. Podkreślał, że kupił parę takich aut, rejestrował je jeździł nimi. Zapewniał, że gdyby wiedział że są kradzione, to by ich na siebie nie rejestrował. Wojciech J. przebywa w USA i wsądzie się nie stawia. Wyrok zapadnie jeszcze w kwietniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna