Huk był potworny. Obudził mieszkańców nie tylko osiedla Zielone Wzgórze. Nad Białymstokiem pojawił się łuk ognia. O 5.31 strażacy dostali sygnał, że na torach w okolicach tunelu Fieldorfa "Nila" pali się cysterna z gazem. W całym mieście rozległ się dźwięk syren. Do miejsca katastrofy ruszyli strażacy z każdej białostockiej jednostki. Gdy dotarły pierwsze z zastępów, okazało się, że zagrożenie jest olbrzymie. W ogniu stanęło 17 cystern (ponad 200 tys. m sześc.) z łatwopalnymi substancjami.
Zagrożenie było olbrzymie
Zaledwie 500 metrów od pożaru mieszkańcy Zielonych Wzgórz z nieświadomością zagrożenia patrzyli na czarny dym i płomienie ognia nad torowiskiem. Ale wstrząsająca informacja szybko obiegła Białystok. Wczoraj rano na torach najechały na siebie dwa składy towarowe - składający się z 32 cystern wiozących olej napędowy i półprodukty do produkcji benzyny (pojawiły się też informacje o bardzo niebezpiecznej substancji o nazwie toluen) i przewożący gaz propan-butan i złom.
W ogniu stanęło kilkanaście wagonów. Płonęły też obie lokomotywy. Na szczęście maszyniści nie odnieśli poważnych obrażeń.
Tutaj obejrzysz wideo: Pożar cystern w Białymstoku. Najnowsze zdjęcia i wideo z akcji ratunkowej
Jedna z cystern wybuchła tuż po zderzeniu się pociągów, druga po godz. 7, gdy na miejscu pracowali już ratownicy. Gdyby doszło do kolejnych wybuchów i reakcji łańcuchowej, rozmiar zniszczeń byłby niewyobrażalny. Dodatkowym zagrożeniem było 15 kolejnych cystern stojących nieopodal pożaru. Aby je odciągnąć, trzeba było sprowadzać lokomotywę spalinową z Małkini. Elektryczne lokomotywy nie mogły dojechać, ponieważ nie było napięcia w sieci trakcji.
Bohaterstwo strażaków
Strażacy pracowali w bardzo wysokiej temperaturze, w specjalnych skafandrach i aparatach tlenowych. Przez blisko dwie godziny nie byli w stanie określić rozmiaru zniszczeń. Dym unoszący się nad miejscem katastrofy i temperatura ognia były zbyt wielkie.
Tutaj obejrzysz galerię zdjęć Najnowsze: "Walczyli z narażeniem własnego życia, by uratować mienie"! Nowe wideo, zdjęcia
Z cysterny wyciekał olej, który w wysokiej temperaturze natychmiast się zapalał. Strażacy starali się opanować ogień i schłodzić wagony, żeby zapobiec kolejnej eksplozji. W każdej chwili mogli zginąć. Ale walczyli z ogniem bez wytchnienia.
Ogrom pożaru przerastał jednak siły rzucone na pierwszą linię walki. Błyskawicznie więc zapadła decyzja o ściągnięciu pomocy dla białostockich strażaków. Na miejsce katastrofy dojeżdżały jednostki z Moniek, Grajewa, Łomży, Suwałk. Nadjechali też ratownicy z województw warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego. Zmobilizowani zostali również strażacy z woj. lubelskiego.
Katastrofa zablokowała ruch na torach. Pociągi w kierunku Warszawy i Ełku zostały wstrzymane. Zamknięto najnowszą część ulicy Hetmańskiej, którą jeździły tylko wozy ratownicze. Ruchem drogowym w pobliżu katastrofy kierowali policjanci. O bezpieczeństwo dbali też strażnicy miejscy oraz funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei.
Więcej przeczytasz w jutrzejszym papierowym wydaniu "Gazety Współczesnej".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?