Wśród sołtysów był bezkonkurencyjny. Swoje stanowisko zajmuje już 28 lat, a energii do pracy ciągle mu nie brakuje.
– Jestem „przybyszem”, jestem u dziedziczki, czyli swojej żony - mówi. Pamięta dobrze pierwsze wybory, odbywały się one u starego sołtysa.
– Tam mnie zgłoszono. I zostałem sołtysem – mówi z radością.
Wówczas jeszcze go nikt nie znał. Dopiero pokazywał swoje możliwości. Ale starał się, by spełnić oczekiwania nie tylko rodziny, ale i wszystkich mieszkańców.
We wsi przez te lata wydarzyło się wiele.
– Różnica jest diametralna. Ten asfalt, który leży, został zrobiony już za mojej kadencji. Ale wymienić można jeszcze więcej – deklaruje. –Chociażby przystanek dla dzieci, który wygraliśmy w konkursie. Mamy pług do odśnieżania. Teraz wieś, dzięki staraniom, dostanie zamiatarkę do drogi – wymienia.
Potrzeba dróg
28 lat temu pierwsza prośba, którą sołtys usłyszał, dotyczyła zrobienia dróg.
– Drogi do pól wówczas były w strasznym stanie – opowiada. - Wszystko robione było w czynie społecznym. Zawsze uważałem, że jeśli się skrzykniemy, to wszystko będziemy mogli zrobić – podkreśla sołtys.
Przybyszyn to niewielka wieś. Jest w niej 8 domów, zamieszkuje je ponad 40 osób.
- Mieszkańców jest niewiele, ale zawsze są solidarni – podkreśla sołtys.
– Nie mamy żadnej świetlicy. Spotkania kółka różańcowego odbywają się u mnie – mówi sołtys. – To takie centrum dowodzenia wsią , wszystko odbywa się u mnie – wyjaśnia.
Kiedy są kolejne wybory, dostaje 100 procent głosów.
– Tylko raz ktoś chciał Godlewskiemu zagrozić. Ale mieszkańcy wiedzą swoje. Wspieramy się – wyjaśnia.
Rodzina to podstawa
– Współpracuje z mieszkańcami, to jest bardzo ważne – uważa bratanek sołtysa, Wojciech Godlewski.
Zdjęcia z finału plebiscytów "Rolnik roku 2017" i "Sołtys roku 2017" zobaczysz tutaj
Sołtys mówi o swojej wsi z szacunkiem, docenienia to , jak – razem z mieszkańcami – można wiele osiągnąć. Do tego dopisuje mu humor, którym nawet nowo poznane osoby zaraża.
We wsi nie było nigdy konfliktów, jak w krainie mlekiem i miodem płynącej.
Warto wziąć udział
Plebiscyt „Gazety Współczesnej” to sprawdzenie samego siebie, ale także wieloletniej pracy. Sołtys Godlewski nie ukrywa, że rozmawiał o nim z mieszkańcami. Także prosił o wsparcie.
– Chodziłem od domu do domu i prosiłem o sms-y. Pewnie nie ma takich osób, które wysłały ich sto, ale sam widziałem, że na mnie głosowały. W gminie Ciechanowiec takiego osiągnięcia nie było. To cieszy, że mieszkańcy ufają i chcą oddać głos – uważa Godlewski.
Młodych zachęca do udziału w plebiscycie, ale przede wszystkim do tego, by chcieli pełnić funkcję sołtysa.
– To bardzo cenna, ale nie doceniana funkcja. Mieszkańców jest mniej, a oczekiwania rosną. Sołtys stara się je spełniać, ale nie zawsze może. Same chęci nie wystarczą, trzeba patrzeć na wszystko realnie – wyjaśnia.
Pan Stanisław zauważa, że we wsi są młodzi. I jest szansa, że ktoś spośród nich zostanie kolejnym sołtysem. Jego bratanek Wojciech zaś wuja chwali.
– Sumienność, gospodarność i zaufanie wśród mieszkańców. To recepta na to, aby móc sprawnie zarządzać wsią oraz zyskać zaufanie ludzi – mówi.
Bartosz J. Klepacki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?